Sofia Arvidsson rozpoczęła występy na zawodowych kortach w 1999 roku. Pięć lat później Szwedka była już zawodniczką pierwszej "100" rankingu WTA, a najwyżej w karierze sklasyfikowana została na 29. miejscu w maju 2006, kilka tygodni po zdobyciu pierwszego singlowego tytułu. Mieszkanka Halmstad triumfowała w zawodach w Memphis, pokonując w finale Martę Domachowską.
Szwedka była bliska powtórzenia tego sukcesu w 2010 roku, jednak na drodze stanęła jej Maria Szarapowa. Dopięła swego dwa lata później, po zwycięstwie nad Mariną Eraković w meczu o tytuł. Za swoje wyniki Arvidsson została uhonorowana przez organizatorów amerykańskich zawodów w nietypowy sposób. Jako jedyna z tenisistek miała przed halą turniejową... własne pole parkingowe.
- Dziękuję Ci tenisie. To była wspaniała podróż. Może jeszcze kiedyś się zobaczymy, ale teraz musimy się pożegnać - poinformowała Szwedka na Twitterze.
Thank you tennis.It has been a wonderful journey. We might meet again someday somehow but goodbye for now pic.twitter.com/dtSiUpLxf6
— Sofia Arvidsson (@Sofia_Arvidsson) styczeń 4, 2016
Ostatnie dwa sezony to załamanie formy Szwedki. Coraz częstsze porażki we wczesnych fazach turniejów przesunęły ją z zaplecza pierwszej "100" rankingu na 321. miejsce, na którym zakończyła sezon 2015, jak się okazało ostatni w karierze.
Na zawodowych kortach nie zobaczymy już także Francuzki serbskiego pochodzenia Ireny Pavlović, niegdyś 138. singlistki świata. Decyzję o zakończeniu kariery podjęła również specjalistka od gry podwójnej, Megan Moulton-Levy. Amerykanka zajmie się teraz pracą trenerską na jednym z college'ów.
Na początek rosyjska potęga. Polki nie spuszczają głów
{"id":"","title":""}