Do finałowej rywalizacji w turnieju rangi WTA 250 w Singapurze Elise Mertens przystępowała w roli zdecydowanej faworytki. Zwłaszcza że przez problemy zdrowotne półfinałowej rywalizacji nie dokończyła najwyżej rozstawiona Rosjanka Anna Kalinska.
Mertens bez większych problemów odniosła końcowy triumf, na co potrzebowała godziny i 23 minut. Belgijska tenisistka pokonała w finale imprezy Amerykankę Ann Li 6:1, 6:4.
W premierowej odsłonie Li nie miała nic do powiedzenia, kiedy to jej rywalka wygrywała gema za gemem. Ostatecznie Mertens dotarła do momentu, w którym prowadziła 4:0 z przewagą dwóch przełamań.
Wówczas nastąpił zryw ze strony Amerykanki, która w piątym gemie utrzymała serwis. Za ciosem jednak nie poszła, bo krótko po tym musiała bronić piłek setowych przy własnym podaniu. Ostatecznie skapitulowała przy drugiej i przegrała 1:6.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak opowiada o relacjach z dziećmi. "Nadrabiam braki"
Start II partii również należał do Mertens. Tym razem jednak Li prezentowała się zdecydowanie lepiej, czego efektem było odrobienie straty w trzecim gemie, kiedy to Amerykanka zanotowała przełamanie powrotne.
Po wyrównanej rywalizacji serce Li zapewne zaczęło bić mocniej, kiedy to musiała utrzymać podanie, by pozostać w grze. Wówczas Belgijka wrzuciła wyższy bieg i ostatecznie zakończyła mecz w dziesiątym gemie, wykorzystując już pierwszą okazję.
Dla Mertens, byłej liderki światowego rankingu WTA deblistek, to dziewiąty tytuł w karierze. Czekała na niego dwa lata, kiedy to udało jej się zwyciężyć w imprezie rangi WTA 250.
finał gry pojedynczej:
Elise Mertens (Belgia, 4) - Ann Li (USA) 6:1, 6:4