Ostatni mecz zagrała ze Świątek i... zniknęła. Teraz przerwała milczenie

Instagram / camila_giorgi_official / Na zdjęciu:
Instagram / camila_giorgi_official / Na zdjęciu:

Camila Giorgi, która w tym roku zakończyła karierę tenisową, odpowiedziała publicznie na medialne doniesienia o rzekomych problemach z prawem. "On sprzedałby nawet swoją godność" - napisała w mediach społecznościowych.

W tym artykule dowiesz się o:

Na początku maja tego roku Camila Giorgi zaskoczyła wszystkich fanów tenisa ziemnego, ogłaszając zakończenie kariery zawodniczej (więcej TUTAJ).

32-letnia Włoszka swój ostatni mecz na zawodowym korcie rozegrała z... Igą Świątek. Polka podczas marcowego turnieju WTA 1000 w Miami nie dała jej żadnych szans w pojedynku 2. rundy, wygrywając w dwóch setach (6:1, 6:1).

Była już tenisistka - najwyższe miejsce w rankingu WTA zajmowała pod koniec 2018 r., kiedy była 26. rakietą świata - musi teraz odpierać medialne zarzuty o... zuchwałą kradzież.

Wg ustaleń "Corriere della Sera", Giorgi i jej ojciec mieli opuścić wynajmowaną przez nich willę w Calenzano (w regionie Toskania) bez uregulowania z właścicielem płatności za okres pół roku. Na dodatek, z domu "zniknęły" antyczne meble o wartości ok. 100 tys. euro (ok. 430 tys. złotych).

Giorgi, po tygodniach ciszy (sportsmenka przed i po ogłoszeniu swojej decyzji nie udzielała żadnych wywiadów i nie pokazywała się w mediach), postanowiła odpowiedzieć na te oskarżenia. "Niestety, bezwartościowy dziennikarz tworzy fałszywe treści, żeby uzyskać kilka kliknięć więcej na swojej stronie. On sprzedałby nawet swoją godność" - napisała w relacji na InstaStories.

"Mam prawnika, który ma ze mną stały kontakt i gdybym miała jakieś problemy natury prawnej, nie wróciłabym do Włoch dwa tygodnie temu. Niedługo znowu wrócę!" - podsumowała triumfatorka czterech turniejów WTA w karierze, która na korcie zarobiła... ponad 6 mln dolarów amerykańskich (ok. 24 mln zł).

Zobacz:
Dzięki swojej urodzie była bardzo rozpoznawalna

ZOBACZ WIDEO: dziejesiewsporcie: Niecodzienne obrazki z boiska. Bramkarz aż wziął się za łopatę

Komentarze (0)