Turnieju w Rzymie Iga Świątek w lepszy sposób otworzyć chyba nie mogła. Liderka rankingu WTA nie dała większych szans Anastazji Pawluczenkowej. Ograła ją 6:0, 6:0 i mimo że Rosjanka miała szanse na wygraną w kilku gemach, to Polka je całkowicie zneutralizowała.
- To nie był trudny mecz. Oprócz dwóch gemów, w których rywalka bardziej postawiła się Idze na 5:0 i 6:0 w pierwszym secie, nie było to wymagające starcie. Piłki, które posyłała Pawluczenkowa, były idealne dla Igi, by ta mogła je odkręcić swoim top spinem z forhendu i bekhendu - tłumaczy WP Klaudia Jans-Ignacik, finalistka Roland Garros w grze mieszanej z 2012 roku, a obecnie komentatorka Canal+Sport.
Wracająca po kontuzji Rosjanka nie była w stanie przeciwstawić się Polce. Jej mankamenty były wodą na młyn dla Igi Świątek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie
- Pawluczenkowa nie jest jeszcze gotowa, by grać na takim wysokim poziomie. Wraca po przerwie, po kontuzjach. W Madrycie przegrała z Kasatkiną i tam zauważyłam, że ma warunki, umie kreować grę, ale popełnia za dużo błędów. W meczach przeciwko Idze nie można tego robić. Musi być także wysoki procent pierwszego serwisu, a w piątek u niej było z tym słabo. Liderka rankingu WTA wygrała także większość piłek po drugim podaniu Pawluczenkowej - dodaje.
Nie powtórzyła błędu Sabalenki
Zwycięstwo Igi Świątek to znakomita informacja także pod kątem rankingu WTA. Jeśli wygra turniej w Rzymie, to jej przewaga może wzrosnąć do ponad 2000 punktów. Wszystko dlatego, że już w II rundzie sensacyjnie odpadła Aryna Sabalenka, która przegrała z Sofią Kenin.
- Sabalenka walczyła też ze zmęczeniem. Trzeba oddać też Kenin, że naprawdę dobrze zagrała. Nie miała tyle zaciętości i determinacji, by wrzucić szósty bieg przy takim oporze przeciwniczki. Po prostu nie wystarczyło jej pary - wyjaśnia dziennikarka.
I to właśnie w tym tkwi przewaga liderki rankingu WTA. Ta do meczu z każdą przeciwniczką podchodzi maksymalnie skoncentrowana. Nawet jeśli jest zdecydowaną faworytką.
- Iga nie lekceważy przeciwniczek. Zawsze pierwszy mecz w turnieju wiąże się z większym stresem. Polka miała wolny los w pierwszej rundzie, a rywalka musiała grać. Te zawodniczki, które muszą czekać, to często mają takie nastawienie, że byle jakoś zagrać ten pierwszy mecz, a później już jakoś pójdzie - tłumaczy Klaudia Jans-Ignacik.
Czy brak Aryny Sabalenki wpłynie na postawę Świątek? - To totalnie nie ma znaczenia. Iga za każdym razem mówi, że nie przykłada wagi do punktów rankingowych i tego czy broni tytułu. Skupia się na tym, by grać coraz lepszy tenis. Dla Polki liczy się to, z kim gra kolejny mecz - dodaje.
Świętek przejdzie do historii?
Polka będzie miała szansę na historyczną rzecz. Może dołączyć do wąskiej grupy gwiazd, które w Erze Open trzykrotnie wygrywały turniej w Rzymie. Dotychczas minimum trzy razy z rzędu w stolicy Italii zwyciężały tylko Chris Evert oraz Conchita Martinez.
- Byłaby trzecią w historii. Iga jest faworytką w każdym turnieju. Na mączce pisze piękną historię. Może pójdzie drogą Rafaela Nadala i zostanie królową kortów ziemnych, tak jak król Rafa - kończy Klaudia Jans-Ignacik.
W III rundzie turnieju w Rzymie Iga Świątek zagra z Łesią Curenko lub Bernardą Perą. Mecz odbędzie się w niedzielę. Transmisja na antenach Canal+Sport oraz Canal+Online, a relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Koszmarny widok. I to na meczu Igi Świątek