Mówią, że się "sprzedał". "Byłbym głupi, gdybym tego nie wziął"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / Tomasz Adamek / Tomasz Adamek
Instagram / Tomasz Adamek / Tomasz Adamek
zdjęcie autora artykułu

- Za co ja walczę? Przecież nie za darmo, lecz za pieniądze - tłumaczy Tomasz Adamek w "Kanale Sportowym". Wprost odpowiada na krytykę, która pojawiła się po jego dołączeniu do Fame MMA.

Były bokser Tomasz Adamek to jedna z najbardziej szanowanych postaci sportów walki w naszym kraju. Zdobył pas mistrza świata w wadze półciężkiej oraz junior ciężkiej.

Mimo że ma 47 lat, to zdecydował się wrócić do czynnego uprawiania sportu. W lutym 2024 roku na KSW Epic wygrał z Mamedem Chalidowem. Jednak to właśnie jego późniejsza decyzja wywołała kontrowersje.

Adamek zdecydował się bowiem wejść do świata freak fightów. Dołączył do Fame MMA i zawalczył na gali Fame 21, która miała miejsce w maju. Tam nie dał żadnych szans popularnemu Youtuberowi Patrykowi 'Bandurze' Bandurskiemu.

ZOBACZ WIDEO: Byliśmy na kebabie u Podolskiego. Tyle zapłaciliśmy

Decyzja o dołączeniu do freak fightów spotkała się ze sporym oburzeniem fanów sportów walki. Pojawiły się zarzuty o tym, że 47-latek się sprzedał. Postanowił na to odpowiedzieć w "Kanale Sportowym".

- Za co ja walczę? Przecież nie za darmo, lecz za pieniądze. To jest moja praca, nie chodzę do roboty codziennie. Jeżeli proponują mi taką kwotę, której na pewno teraz w boksie bym nie zarobił, to byłbym głupi, gdybym tego nie wziął - opowiedział Tomasz Adamek.

O jakich pieniądzach mowa? Jeden z zawodników federacji Natan Marcoń napisał, że Adamek za walkę z Bandurą miał dostać 1,5 miliona złotych.

Wiadomo już, że Tomasz Adamek swoją następną walkę we freak fightach stoczy 31 sierpnia. Podczas gali Fame 22, która odbędzie się na PGE Narodowym w Warszawie. Jego rywalem będzie Kasjusz "Don Kasjo" Życiński, który także wywodzi się ze świata freak fightów.

Czytaj więcej: Znamy walkę wieczoru KSW 97. Pierwsze karty gali odkryte

Źródło artykułu: WP SportoweFakty