Przez długie lata Jan Hempel milczał. Jeden z najlepszych niemieckich skoczków do wody, dwukrotny medalista olimpijski (srebro Atlanta 1996 i brąz Sydney 2000) prawdę postanowił wyznać w filmie dokumentalnym telewizji ARD. Materiał poruszył opinią publiczną w Niemczech. Tamtejsze media piszą o "niezrozumiałym skandalu". Z kolei Niemiecki Związek Pływacki (DSV) spodziewa się trzęsienia ziemi.
Hempel opowiedział o napaściach seksualnych, których dokonywał jego były trener Werner Langer. Po raz pierwszy zdarzyło się to, gdy miał 11 lat. - Byłem maltretowany. Właściwie nie przegapił ani chwili, by spełnić swoje życzenia - mówił w filmie, a cytuje go "Bild".
50-letni obecnie mężczyzna wyznał, że wykorzystywanie seksualne trwało przez 14 lat, aż do 1996 roku. - Zaczęło się od dotykania, aż później zmuszał mnie do codziennych aktów seksualnych. Mówił, że jeżeli to zrobię, to będę miał wolne popołudnie - dodał.
Były skoczek do wody powiedział, że "regularnie dochodziło do gwałtów". Także podczas igrzysk w Barcelonie 1992 i to tuż przed zawodami. Na zarzuty nie może odpowiedzieć jego trener, gdyż w 2001 roku odebrał sobie życie.
Hempel twierdzi, że już w 1997 roku poinformował władze pływackiej federacji, ale DSV nigdy nie zajął się jego zarzutami. W międzyczasie zakończono współpracę z trenerem, bo jak tłumaczono, miał on przeszłość w Stasi.
Skoczek oskarżył wieloletniego dyrektora ds. sportu wyczynowego DSV Lutza Buschkowa o to, że przyczynił się do tego, że sprawy nadużyć seksualnych nigdy nie zostały rozpatrzone. Obecnie Buschow jest trenerem niemieckiej reprezentacji.
Czytaj także:
NASA chciała pomóc sportowcom. Do dziś wspomina się o tym ze wstydem
Mamy pierwszy medal! Widowiskowy finisz Polaka [WIDEO]