Zarówno dla PGE Skry Bełchatów, jak i Cerradu Enei Czarnych Radom zaległe spotkanie 11. kolejki PlusLigi, które odbyło się w hali "Energia" było ostatnią okazją do wywalczenia punktów w mijającym roku 2020. Obie ekipy miały także coś do udowodnienia - lokaty w drugiej części ligowej tabeli, jakie zajmują bełchatowianie i radomianie z pewnością nie są zadowalające dla żadnej z drużyn.
Przed rozpoczęciem tego meczu zespoły miały na swoim koncie po 6 zwycięstw, przy czym PGE Skra rozegrała o 4 spotkania mniej niż rywale z Radomia. Dodatkowego smaczku tej rywalizacji dodawał także fakt, iż po przeciwnych stronach siatki stanęli bracia Sanderowie - w żółto-czarnych barwach wystąpił Taylor, a w szeregach radomskiej ekipy młodszy o 3 lata Brenden.
Pierwsza odsłona spotkania toczyła się spokojnie, zawodnicy potrzebowali czasu, by wejść w mecz. Ekipy nie wystrzegały się błędów i chociaż początkowo o kilka "oczek" lepsi byli gospodarze, to zespół gości cały czas utrzymywał kontakt z przeciwnikiem. W połowie seta Cerrad Enea Czarni wzmocnili serwis, próbując ustrzelić w przyjęciu Taylora Sandera, na którego kierowali większość zagrywek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale bramka piłkarki w Chile! Tego gola można oglądać godzinami
W drugiej części pierwszego seta to podopieczni trenera Roberta Prygla byli skuteczniejsi, a ich bronią pozostawała zagrywka. W polu serwisowym z dobrej strony pokazał się m.in. radomski "zadaniowiec" Daniel Gąsior. Bełchatowianie mieli problemy zwłaszcza z kończeniem ataków, przez co Michał Gogol zdecydował się na niecodzienną, choć krótką zmianę - Dusana Petkovicia na pozycji atakującego zmienił nominalny środkowy Karol Kłos. W końcówce gospodarze złapali dodatkową energię, zagrali twardo na siatce i odważniej w ofensywie. Dzięki temu ostatecznie to oni w pierwszej partii przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, wygrywając 27:25.
Kolejny set rozpoczął się od wyrównanej rywalizacji, ale po mocnych, kąśliwych zagrywkach Mateusza Bieńka to bełchatowianie odskoczyli przeciwnikowi na kilka punktów (10:7). Do tego Grzegorz Łomacz swobodnie i szybko rozgrywał piłki do wszystkich ofensywnie nastawionych kolegów z PGE Skry, a ci zamieniali ataki na kolejne "oczka". Radomianie nie poddawali się jednak i cały czas próbowali poruszyć szeregi przeciwnika - czy to zagrywką, czy blokiem. W decydujących fragmentach zimną krew zachowali jednak bełchatowianie i po skutecznym ataku z lewego skrzydła Dusana Petkovicia to oni cieszyli się ze zwycięstwa w drugim secie 25:22.
Trzecia partia rozpoczęła się od dobrej postawy zwłaszcza środkowych zespołu gospodarzy. Mateusz Bieniek utrzymywał dobrą dyspozycję w polu serwisowym, a Norbert Huber zapisywał na swoim koncie efektowne bloki. PGE Skra raz po raz punktowała w tych elementach, dzięki czemu szybko wypracowała bezpieczną przewagę (14:7). Trener Prygiel próbował jeszcze rotować składem swojej drużyny, decydując się na podwójną zmianę. Wejście Bartosza Zrajkowskiego na rozegranie i Daniela Gąsiora na atak niewiele jednak pomogło. Bełchatowianie pewnie wygrali trzecią odsłonę meczu 25:12 i całe spotkanie 3:0.
Oba zespoły do walki o kolejne ligowe punkty powrócą na początku 2021 roku. Bełchatowianie już 3 stycznia w Katowicach zmierzą się z miejscowym GKS-em (godz. 14:45). Cerrad Enea Czarni Radom z kolei na najbliższy mecz wybiorą się do Lubina, gdzie 10 stycznia zagrają z Cuprum (godz. 20:30).
Mecz 11. kolejki PlusLigi:
PGE Skra Bełchatów - Cerrad Enea Czarni Radom 3:0 (27:25, 25:22, 25:12)
Bełchatów: Łomacz, Petković, Bieniek, Huber, Sander, Ebadipour, Piechocki (libero) oraz Kłos, Mitić, Sawicki.
Radom: Kędzierski, Konarski, Ostrowski, Josifow, Firszt, Sander, Masłowski (libero) oraz Gąsior, Loh, Dryja, Zrajkowski.
MVP: Dusan Petković (PGE Skra Bełchatów).
Czytaj także:
Bartosz Krzysiek o pracy w Korei. "Popełniłem błąd, ślepo podążając za instrukcjami szkoleniowców" [WYWIAD]
Siatkówka. Polacy za granicą: świąteczne granie w Niemczech, Czechach i Słowenii