Początek spotkania stał pod znakiem mniej lub bardziej udanych "zdrapek" środkowych po obu stronach siatki. Punkt kiwką w środek boiska zdobyła Gabriela Ponikowska, a dogodnej okazji do zdobycia punktu nie wykorzystała Maja Tokarska. Tego rodzaju błędy szybko zemściły się na gospodyniach i przy stanie 2:7 o czas poprosił Alessandro Chiappini.
Dużą szkodę legionowiankom wyrządziły też zagrywki Sylwii Kucharskiej, a autowy atak kapitan reprezentacji Francji tylko wzmógł nerwowość w szeregach drużyny z Legionowa (6:13). W końcówce seta (14:19) po raz pierwszy mogła zaprezentować się przed publicznością w DPD Arenie Legionowo Słowenka, Zana Zdovc Sporer. Błąd przejścia linii 3. metra zakończył pierwszą odsłonę spotkania (18:25).
Legionowianki nie mogły się pozbierać po ciosie wagi ciężkiej, zadanym im przez pilanki i "krwawiły" szczególnie w przyjęciu (1:6). Walczące o powrót na czwarte miejsce w tabeli LSK gospodynie, zyskały drugie życie po serii odważnych ataków po prostej Juliette Fidon Lebleu i sytuacja zmieniła się o 180 stopni (10:9). Podopieczne włoskiego szkoleniowca znalazły receptę na zatrzymanie Oliwii Urban, która nie mogła przebić się przez blok przeciwniczek (16:12). Co prawda nie był to koniec emocji w tej odsłonie meczu, ale po obronie dwóch piłek setowych przez przyjezdne, w aut posłała piłkę Kucharska (25:23).
ZOBACZ WIDEO: Kwalifikacje siatkarek. Maria Stenzel: Czy wygrał lepszy? Chyba nie
Małe siatkarskie szachy zaprezentował kibicom Chiappini, rozpoczynając trzeciego seta z Alicja Wójcik i Magdaleną Damaske w wyjściowym składzie. Obie błyskawicznie spłaciły kredyt zaufania szkoleniowca, po dwóch atakach z czwartej strefy Damaske i kiwce Wójcik było 3:0. Szereg nieporozumień i niezrozumiałych błędów w komunikacji pomiędzy miejscowymi siatkarkami sprawił, że wynik tego seta wciąż był niewiadomą (11:11).
Różnicę zrobiło jednak przytomne zachowanie Greczynki, ta doskonale potrafiła ocenić ustawienie rywalek w defensywie i posłać piłkę w niepilnowaną strefę boiska (17:14). Później jednak w jednym ustawieniu utknęły legionowianki, a blok doświadczonego zespołu z Piły zafunkcjonował w najbardziej odpowiednim momencie (23:25).
Waleczny zespół z Piły wrócił z dalekiej podróży i wkrótce po raz kolejny zawodniczki Enei PTPS-u Piła musiały przetrwać napór gospodyń. Scenariusz czwartej partii początkowo wydawał się być podobny. Gdy w polu zagrywki śmiało poczynała sobie Paula Słonecka Chiappini zdecydował się przerwać grę (9:10). Rąk blokujących nie potrafiła znaleźć Urban, dlatego na parkiecie zameldowała się Aleksandra Kazała. Zmiana na pozycji przyjmującej okazała się strzałem w "10" (22:22). Przyjezdne nie wykorzystały jednak piłki meczowej, a błąd dotknięcia siatki w ofensywie zadecydował o tym, że ten pojedynek trwał dalej (26:24).
Pilanki nie podłamały się i przy zmianie stron w "secie prawdy" prowadziły 8:5. Autowy atak z drugiej linii Damaske i zerwane uderzenie Strantzali były wodą na młyn dla pilanek, które sprawiły kolejną dużą niespodziankę w LSK (13:15).
DPD Legionovia Legionowo - Enea PTPS Piła 2:3 (18:25, 25:23, 23:25, 26:24, 13:15)
DPD: Tokarska, Souza, Strantzali, Fidon-Lebleu, Łukasik, Grabka, Lemańczyk (libero) oraz Damaske, Zdovc Sporer, Matejko, Wójcik
Enea: Gawlak, Słonecka, Ponikowska, Urban, Kucharska, Baran, Saad (libero) oraz Kazała
MVP: Żaneta Baran (Enea PTPS Piła)
Czytaj również:
ŁKS Commercecon Łódź zagra mecz wagi ciężkiej. Wyzwania od Finlandii po Teneryfę
Debiutantek brak. Tylko sprawdzone nominacje. Szóstka 17. kolejki LSK