Reprezentacja Polski przygotowania do Uniwersjady rozpoczęła na początku czerwca i skład został ujawniony niemal od razu, ostatecznie doszło tylko do jednej zmiany. Rywale nie byli tak łaskawi w upublicznianiu listy zawodników, co było trudnością dla sztabu w odpowiednim przygotowaniu taktycznym zespołu.
Szczególnie przed starciem z Brazylią było trudno. - Pierwsze mecze są zawsze nerwowe. Nie wiedzieliśmy, czego spodziewać się po przeciwniku i tak naprawdę wyglądało to jak badanie się nawzajem. Pokazaliśmy, że jesteśmy lepszym zespołem - podsumował Bartosz Filipiak.
Czytaj też:
-> Liga Narodów. Andrzej Wrona wraca do reprezentacji Polski. "Mam ciary"
-> Poznaliśmy datę debiutu Wilfredo Leona w reprezentacji Polski
Wtórował mu trener Paweł Woicki, wyjaśniając sedno problemu. - Zostaliśmy na następnym meczu, bo do Francuzów nie mamy za dużo materiałów. Część z nich występuje w lidze francuskiej, ale tak naprawdę nie wiadomo, jakim składem wyjdą. U Brazylijczyków przygotowaliśmy się na dwóch zupełnie innych zawodników (atakującego i rozgrywającego - przyp. red.), całą uwagę na nich skupiliśmy, a oni nie przyjechali, mimo że byli zgłoszeni, dowiedzieliśmy się o tym w czwartek późnym wieczorem - wyjawił szkoleniowiec.
- Nie można powiedzieć czy to słaba czy dobra drużyna. My zagraliśmy dobrze, ale na sparingu i treningach nie wyglądało to tak dobrze, bo przez perturbacje ze składem mało trenowaliśmy, podróże były ciężkie. Bardzo chcę podziękować chłopakom, że weszliśmy na mecz i daliśmy z siebie wszystko. Wejście w turniej, 3:0 z Brazylią daje bardzo dużego kopa na przyszłe spotkania - zakończył Mateusz Masłowski.
Następny mecz Polacy rozegrają w sobotę o godz. 17:30, przeciwnikami będą Francuzi. W niedzielę kadra zmierzy się z Iranem.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]