Na zakończenie zmagań w pierwszej części fazy zasadniczej mierzyły się ze sobą dwie pierwsze drużyny w tabeli PlusLigi. Początek rywalizacji należał do będącej na 2. miejscu PGE Skry. Znakomity fragment gry Bartosza Bednorza szybko pozwolił jej odskoczyć na 6:2.
Choć ten zawodnik dobrze spisywał się też w dalszej części pierwszego seta, później warunki dyktowała już w nim ZAKSA. Głównym atutem niepokonanych w tym sezonie kędzierzynian była przede wszystkim zagrywka. Posłali w inauguracyjnej odsłonie aż 5 asów, a rywalom dał się we znaki niemal każdy ich zawodnik. Serię rozpoczął Łukasz Wiśniewski, zaś w końcówce uaktywnili się za linią 9. metra Mateusz Bieniek oraz Sam Deroo.
Bełchatowianie nie mieli również wiele do powiedzenia w drugiej partii. Do połowy jej trwania byli jednak w stanie nawiązać walkę z mistrzami Polski, ponieważ dobrze spisywali się w bloku.
Później jednak kilku graczom gości przytrafiły się błędy, które sprawiły, że ZAKSA w szybkim tempie odjechała na 19:14. Gospodarzom wymierny efekt przyniosło posyłanie wielu zagrywek w kierunku libero PGE Skry Kacpra Piechockiego. W końcówce przyjezdnych próbował ratować z opresji Mariusz Wlazły, ale pewnie grający zespół z Kędzierzyna-Koźla nie dał sobie wydrzeć pokaźnej zaliczki.
Po dziesięciominutowej przerwie scenariusz widowiska uległ zmianie. Ekipa z Bełchatowa przystąpiła do trzeciego seta z Miladem Ebadipourem w wyjściowym składzie, który zastąpił Nikołaja Penczewa. To nie Irańczyk był jednak pierwszoplanową postacią na boisku.
Dobrze grą PGE Skry kierował Grzegorz Łomacz, który kiedy tylko mógł posyłał piłki do swoich środkowych - Srecko Lisinaca i Karola Kłosa. A ci odwdzięczali mu się wysoką skutecznością w ataku. W decydującym momencie goście "ugrali" też dwa punkty dzięki trafionym wideoweryfikacjom, natomiast zawodnicy ZAKSY nie byli już tak bezwzględni jak we wcześniejszych partiach.
Przegrana 20:25 wyraźnie wybiła z rytmu kędzierzynian także na początku czwartej odsłony. Prezentowali się oni, jakby kompletnie odcięło im "prąd". Kiedy przegrywali 8:13, kompletnie nic nie zapowiadało, że dadzą radę odrodzić się przed tie-breakiem.
ZOBACZ WIDEO Szybkie pożegnanie z Ferdinando De Giorgim. "Jego zwolnienie było uzasadnione"
Kapitalny efekt przyniosły jednak zmiany, jakie przeprowadził ich trener Andrea Gardini. Najlepszy dało wejście środkowego Krzysztofa Rejno, który znakomicie czytał intencje Łomacza i wydatnie pomagał w bloku. Swoje udane zagrania dołożyli też rozgrywający Marco Falaschi i przyjmujący Rafał Szymura.
W połączeniu z serią potężnych zagrywek Deroo sprawiły one, że ZAKSA w krótkim czasie wróciła do gry, wychodząc nawet na prowadzenie 20:16. Z takiego stanu przyjezdni nie byli już się w stanie podnieść.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:20, 25:21, 20:25, 25:20)
ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Torres, Deroo, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Semeniuk, Falaschi, Rejno, Szymura.
Skra: Łomacz, Bednorz, Lisinac, Wlazły, Penczew, Kłos, Piechocki (libero) oraz Janusz, Romać, Ebadipour, Katić, Czarnowski.
MVP: Paweł Zatorski (ZAKSA)