Sygnał ostrzegawczy dla Chemika Police? "Spokojnie, nic się nie kończy"

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Malwina Smarzek

Chemik Police, mistrz ekstraklasy siatkarek, przegrał starcie o Superpuchar Polski z Grot Budowlanymi Łódź. - Widać było, że jesteśmy nowym, niezgranym zespołem - przyznała Malwina Smarzek.

- Wiadomo, że każdy chce wygrać na początek sezonu i zbudować pewność siebie, dlatego Superpuchar był ważny dla obu drużyn. Ale widać było, jak bardzo brakuje nam treningów w pełnym składzie... Do tej pory grałyśmy w pełnych szóstkach może dwa razy. To jest nowy zespół i wyraźnie brakuje nam zgrania - stwierdziła ze smutną miną Malwina Smarzek, przyjmująca Chemika Police. Ligowy hegemon w siatkówce kobiet miał okazję na zdobycie trzeciego Superpucharu Polski kobiet z rzędu, ale na drodze stanęła mu ekipa Grot Budowlanych Łódź.

Łodzianki wygrały 3:1, korzystając ochoczo z niedokładności po stronie policzanek. Piotr Matela, prowadzący mistrzynie kraju za nieobecnego Jakuba Głuszaka, nie znalazł do samego końca sposobu na odbudowanie swoich zawodniczek i przełamanie siły bloku Budowlanych. - Sporo było naszych prostych błędów, oddałyśmy przez nie aż 25 punktów. W tych 25 punktach sporo było prostych piłek, które mogłyśmy podbić, ale same nie wiedziałyśmy, która z nas ma to zrobić. Siatkówka to gra zespołowa i nie ma w niej drogi na skróty, potrzeba czasu, żeby na przykład rozgrywająca wiedziała, jak rozgrywać do atakującej i przyjmujących - tłumaczyła uczestniczka ostatnich mistrzostw Europy.

Argument o wielu nieobecnościach w kadrze Chemika Police jest słuszny, ale z drugiej strony Grot Budowlani też musieli radzić sobie przez większą część przygotowań bez reprezentantek kraju, które wróciły do Polski dopiero na trzy dni przed datą Superpucharu. - Tak, ale w Budowlanych nie było aż tak dużo zmian. Teraz do składu dołączyła po kadrze Agnieszka Kąkolewska, ale zostały choćby atakująca i rozgrywająca z poprzedniego sezonu, a wszystkie nowe siatkarki już trenowały razem. Nie chcę nas  w żaden sposób usprawiedliwiać, ale widać było, że nasz zespół przeszedł duże zmiany - mówiła zawodniczka.

Chemik, który przyzwyczaił kibiców, że niezależnie od sytuacji jest w stanie zebrać się w sobie na najważniejsze spotkania sezonu, zawiódł już na samym starcie. Jak podziała zimny prysznic na polickie siatkarki? - Spokojnie, na razie nic się nie kończy. Zdarzało nam się przegrywać mecze w lidze i nikt z tego powodu nie załamuje rąk. Dwa lata temu Chemik przegrał w Pucharze Polski z Atomem, ale potem zdobył mistrzostwo. Nie ma już drużyn niepokonanych i każdemu może się powinąć noga. Gra w tym klubie wiąże się z dużą presją i wszystkie o tym dobrze wiemy. Wystarczy, że raz powinie się nam noga i wszyscy pytają: co się stało? Cóż, taki jest sport - skwitowała młoda przyjmująca mistrza kraju.

Nie zabrakło gratulacji dla zwycięzcy, choć była w nich nuta goryczy. - Łodzianki wygrały puchar i zasłużyły na to w stu procentach. Może jest to w jakimś małym stopniu niespodzianka, ale Budowlanych nie można było niczego odmówić. Na pewno nie podchodziły do tego meczu z taką presją jak my - uznała reprezentantka Polski, której klub rozpocznie sezon Ligi Siatkówki Kobiet 14 października meczem z Poli Budowlanymi Toruń.

ZOBACZ WIDEO: Dariusz Tuzimek: Robert Lewandowski to piłkarz wszechczasów. Mamy herosa!

Źródło artykułu: