Espadon - Cerrad Czarni: nerwy, magiczna przerwa i zwycięstwo radomian

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu drużyna Cerrad Czarnych Radom
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu drużyna Cerrad Czarnych Radom

Najpierw dwa sety wygrali Cerrad Czarni Radom, następnie Espadon Szczecin doprowadził do tie-breaka. W decydującej partii lepsza okazała się drużyna z centralnej Polski i zwyciężyła 3:2 w 22. kolejce PlusLigi.

Cerrad Czarni Radom rozpoczęli pojedynek nawet nie od mocnego, a potężnego uderzenie. W nieco ponad 20 minut zdemolowali beniaminka 25:12. Premierowy, seryjny ostrzał rozpoczęli przy stanie 6:6, kiedy głównie dzięki akcjom kapitana Wojciecha Żalińskiego. Po zdobyciu pięciu punktów przewagi goście pędzili ku końcowi seta nawet nie dwa, a trzy razy szybciej niż Espadon Szczecin.

Drużyna z Pomorza Zachodniego przegrała zdecydowanie poprzednie spotkanie z Cuprum Lubin. Trener Michał Gogol zapowiadał, że razem z podopiecznymi odetnie tamten występ grubą kreską, a Michał Ruciak nakazał zapomnieć o tym meczu następnego dnia. Koncepcja nie okazała się zbyt skuteczna, ponieważ błędy wróciły.

Czarni byli konsekwentni, bardziej zdeterminowani. Ataki Bołądzia i Fornala, którym pomagali środkowi, pozwoliły uciec na dystans 12:7 w drugim secie. Piłkę dostał wówczas Emanuel Kohut i pewnie trafił w pole Espadonu. Na boisko wbiegł po stronie przegrywających Marcin Wika. Nie było już dawno Bartłomieja Klutha, który na początku miesiąca ustanowił rekord ligi, zdobywając 40 punktów w jednym meczu. Zmiennicy strat nie odrobili, ani nie zmniejszyli. Drugą rundę radomianie wygrali 25:20.

Trener gości Robert Prygiel nie dokonywał zmian, skoro gra jego zespołu kleiła się, a nie wszyscy siatkarze są w pełni sił. Czarni popisali się czterema asami serwisowymi, aż 11 blokami, a ponadto ich statystyki w ataku robiły wrażenie. Do listy atutów należało dopisać różnorodność pomysłów Michała Kędzierskiego.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

Trzecia partia wreszcie emocjonująca z perspektywy kibiców. Po ataku Wiki trener Prygiel zażądał przerwy, ponieważ Espadon prowadził 8:4. Pierwsza akcja po powrocie na boisko znów dla szczecinian, więc nie było ich łatwo wybić z rytmu. Magicznie poprawili swoją grę w przerwie. Inna historia u rywali, po których stronie namnożyło się błędów więcej niż w dwóch, poprzednich setach. Idealnym podsumowaniem był atak Bołądzia w aut, po którym beniaminek wygrał seta kontaktowego 25:22.

O wyniku czwartej, najbardziej zaciętej partii mogła zdecydować dyskusyjna decyzja rozjemców. Przyjezdni prowadzili i wysłali sygnał, że wrócili do tego, co było dobre w ich grze. Sędziowie przyznali im punkt na 7:3, a trener Gogol zażądał przerwy. Po powrocie spod ławki rezerwowych na Espadon czekała niespodzianka i darmowe "oczko", ponieważ sędziowie zmienili własną decyzję. Podrażnieni Czarni nie wrócili do równowagi i przegrali 23:25. Remis po ładnym pościgu beniaminka, więc lepszą drużynę wyłonił tie-break.

Przedostatni w tabeli Espadon urwał w piątek punkt dzięki magicznej przemianie w przerwie. Na więcej magii nie wystarczyło. W decydującej partii lepsi byli gracze z Radomia i odnieśli zwycięstwo 3:2 okupione nerwami.

Espadon Szczecin - Cerrad Czarni Radom 2:3 (12:25, 20:25, 25:22, 25:23, 9:15)

Espadon: Kozłowski, Ruciak, Depowski, Perłowski, Zajder, Kluth, Murek (libero) oraz, Wika, Wołosz, Gałązka, Miłuszew.

Czarni: Kędzierski, Żaliński, Fornal, Kohut, Smith, Bołądź, Watten (libero) oraz Zwiech, Ziobrowski.

[event_poll=71341]

Źródło artykułu: