BBTS Bielsko-Biała na pewno nie może nazwać początku obecnego sezonu PlusLigi udanym. Przed 12. kolejką ligową zajmował ostatnie miejsce w tabeli mając na koncie jedno zwycięstwo i dziewięć porażek (i jeden mecz zaległy). W obliczu słabej gry drużyny władze klubu podjęły decyzję o rozstaniu ze szkoleniowcem i ekipę prowadził tymczasowo drugi trener.
Tak wyglądała sytuacja bielszczan przed przyjazdem do Rzeszowa. Z oczywistych względów to Asseco Resovia Rzeszów była w tym momencie bitym faworytem spotkania, jeszcze grając u siebie. Jednak ku zaskoczeniu wszystkich to goście prowadzili 2:1 w setach i - choć ostatecznie mecz przegrali - to i tak urwanie punktu wicemistrzom Polski jest bardzo dobrym rezultatem.
- Przed meczem zdecydowanie w ciemno wzięlibyśmy punkt, bo przyjeżdżając do takiego zespołu jak Asseco Resovia wiedzieliśmy, że przyjdzie nam się zmierzyć z ciężkim rywalem, z zawodnikami światowej klasy. Na pewno bardzo trudno się z nimi gra. My wyszliśmy i pokazaliśmy, że też potrafimy grać w siatkówkę z takim mocnym rywalem. Udało się urwać punkt - mówił Bartłomiej Lipiński, przyjmujący BBTS Bielsko-Biała, który jest nominalnym atakującym. - Wiadomo, że w trakcie meczu pojawił się apetyt na coś większego, ale się nie udało. Bardzo się cieszę z postawy naszego zespołu, który potrafił podjąć walkę - dodał.
Młody zawodnik, który niedawno jeszcze był reprezentantem Polski juniorów, był zadowolony z postawy swojej i swojej drużyny w meczu na Podpromiu. - Nie miałem nic do stracenia, podobnie jak cały mój zespół. Staraliśmy się postawić najtrudniejsze warunki, jakie byliśmy w stanie dać na sobotni mecz i udało się urwać punkt. Asseco Resovia co sezon walczy o zupełnie inne cele niż my, ale udało nam się zagrać bez kompleksów i to najbardziej cieszy - ocenił.
Choć bielszczanie prowadzili 2:1 w setach, to w dwóch ostatnich partiach i całym spotkaniu musieli uznać wyższość gospodarzy. - Z takim zespołem jak Asseco Resovia to nie ma żadnego znaczenia czy się prowadzi 2:1 czy nawet 2:0, bo oni przegrywają z nami seta, a w następnym wychodzą i ogrywają nas do piętnastu. Na pewno gdzieś z tyłu głowy zastanawialiśmy się, że przegrywamy z zespołami z niższej pozycji w tabeli jak Katowice czy Będzin, a przyjeżdżamy do Rzeszowa i urywamy punkt. Pokazaliśmy, że potrafimy grać z najlepszymi - zakończył Lipiński, który zdobył 10 punktów w tym spotkaniu.
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Wszyscy kandydaci to dobrzy szkoleniowcy