LŚ, gr. B: Polska husaria poznała gorycz porażki - relacja z meczu USA - Polska

Seria zwycięstw Biało-Czerwonych zatrzymała się na czterech. Podopieczni Stephane'a Antigi zagrali za granicą po raz pierwszy od roku, a po zaciętym i wyczerpującym boju z Amerykanami polegli.

W tym artykule dowiesz się o:

Starcie niepokonanych - takim mianem można było określić konfrontację Amerykanów z Biało-Czerwonymi. W dwóch pierwszych weekendach obie reprezentacje nie zaznały bowiem goryczy porażki, lecz więcej o dwa "oczka" na swoim koncie zgromadziła kadra USA, która przystępowała do tego pojedynku w roli lidera grupy B.
[ad=rectangle]

- Musimy nauczyć się grać za granicą, szczególnie wtedy, gdy nie będziemy w najlepszej kondycji fizycznej - powiedział po pokonaniu Irańczyków Philippe Blain. Reprezentacja Polski zagrała na wyjeździe po raz pierwszy od roku, jednak od samego początku w hali wyczuć dało się polską atmosferę, a to dzięki licznie zgromadzonej biało-czerwonej publiczności, która głośno dopingowała naszych reprezentantów, dając temu wyraz między innymi okrzykiem "Gramy u siebie".

Choć lepiej w spotkanie weszli gospodarze, to podopieczni Stephane'a Antigi szybko odrobili straty, a to dzięki trudnej zagrywce. Jednak serwis Amerykanów również był wymagający, co sprawiało, że żadna z drużyn nie była w stanie zbudować większej przewagi i wynik oscylował w okolicach remisu. Gra stała na dobrym poziomie, lecz jednocześnie siatkarze nie ustrzegli się prostych pomyłek. Prym w ataku polskiego zespołu wiódł Bartosz Kurek, który zaskakiwał rywali również technicznymi uderzeniami.

Najważniejszą fazę seta Polacy rozpoczęli bardzo dobrze, a blok zaczął funkcjonować niczym na zawołanie - od razu zdobyli nim dwa punkty z rzędu, obejmując ważne prowadzenie (19:21). Z kolei gospodarze wciąż popełniali błędy, co ostatecznie okazało się dla nich zgubne. W końcówce do głosu ponownie doszła zagrywka - as Davida Lee podniósł poziom emocji, co zmusiło trenera Antigę do wzięcia czasu, a ten wytrącił z rytmu doświadczonego środkowego, który zepsuł kolejny serwis (23:25).

Fabian Drzyzga umiejętnie kierował grą naszej kadry, a krótkie grane z Mateuszem Bieńkiem zaskakiwały przeciwników (6:9). Gdy Amerykanie próbowali niwelować straty, nasi reprezentanci wzmacniali atak, powiększając swoją przewagę. Ponadto w grze gospodarzy nadal duży udział miały błędy własne, co uniemożliwiało im skuteczne doprowadzenie do remisu. Gdy Matthew Anderson zaskoczył plasem, a w kolejnej akcji zdecydował się na mocne uderzenie, na tablicy pojawił się remis 17:17.

Był to moment, w którym obie drużyny grały dobrze w bloku pasywnym i obronie, a na siatce dochodziło do ciekawych i długich wymian. Biało-Czerwoni uzyskali dwa "oczka" prowadzenia, lecz wtedy Amerykanie przystąpili do ofensywy i po kontrze Murphy'ego Troy'a odebrali nam przewagę, którą powiększyli po asie Micaha Christensona (23:21). Polacy stracili wysoką skuteczność w ataku, co wykorzystywali na kontrach ich rywale, którzy nie pozwolili sobie na spadek koncentracji i triumfowali.

Bartosz Kurek i Paweł Zatorski byli mocnymi punktami polskiej reprezentacji
Bartosz Kurek i Paweł Zatorski byli mocnymi punktami polskiej reprezentacji

Spotkanie stało na dobrym poziomie, a trzeciego seta w wyjściowym składzie rozpoczął Thomas Jaeschke, stając się silnym punktem drużyny. Na boisku było dużo walki, a każdy punkt kosztował wiele sił. Dzięki Bartoszowi Kurkowi Polacy odskoczyli na dwa "oczka", z kolei chwilę później atak pozwolił naszym reprezentantom zejść na przerwę techniczną w świetnym nastroju (12:16). Ponadto znowu zaczął funkcjonować punktowy blok, który dał Biało-Czerwonym aż pięć punktów prowadzenia. Podopieczni Antigi grali swobodnie, ich postawa charakteryzowała się pewnością siebie, co to przełożyło się na zwycięstwo.

Dla naszych reprezentantów ważne było utrzymanie wysokiej jakości ataku, również na kontrze - był to bowiem element, który pozwolił im na objęcie prowadzenia w meczu 2:1. Jednak w czwartej partii gospodarze szybko uzyskali przewagę, a ta tkwiła w ich mocnej i trudnej zagrywce (7:3). Biało-Czerwoni powoli, ale skutecznie odrabiali straty, które po efektownym bloku Michała Kubiaka wynosiły tylko jeden punkt. Choć straty ponownie wzrosły, to szybko wróciły do rozmiarów jednego "oczka", bo jeszcze przed drugą przerwą techniczną.

Po powrocie na boisko Polacy wzmocnili blok, który przyczynił się do odebrania prowadzenia Amerykanom (16:17). Od tego momentu walka na boisku była jeszcze bardziej zacięta, a każdy najmniejszy błąd bolał mocniej - tych nasi kadrowicze popełnili aż trzy z rzędu (21:19). Mimo dzielnej walki w końcówce, zawodnicy Johna Sperawa doprowadzili do tie-breaka.

Na początku tej decydującej odsłony nie brakowało błędów własnych, a tych mniej popełnili Amerykanie, czemu zawdzięczali prowadzenie 5:2. Zerwany atak Troya sprawił, że nasi reprezentanci przegrywali tylko jednym punktem. Nie zmieniało to faktu, że w lepszej sytuacji po zmianie stron byli Amerykanie, którzy mieli świetny okres gry w ataku - w przeciwieństwie do Biało-Czerwonych. Straty Polaków wyniosły już pięć "oczek", których ci już nie zdołali odrobić.

USA - Polska 3:2 (23:25, 25:23, 19:25, 25:22, 15:9)

USA: Christenson (6), Troy (17), Holt (7), Smith (5), Anderson (20), Russell (4), E. Shoji (libero) oraz Lee (5), Jaeschke (10), Holmes (1).

Polska: Drzyzga (1), Kurek (24), Bieniek (14), Nowakowski (11), Kubiak (10), Mika (10), Zatorski (libero) oraz Możdżonek, Buszek.

Drugi mecz pomiędzy reprezentacją USA a Biało-Czerwonymi zostanie rozegrany w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 2:00 czasu polskiego.

MiejsceDrużynaMeczeZ-PSetyPunkty
1. USA 5 5-0 15:5 14
2. Polska 5 4-1 14:8 11
3. Iran 4 0-4 5:12 1
4. Rosja 4 0-4 3:12 1

#dziejesiewsporcie: Bokser na emeryturze dał nauczkę napastnikom

Źródło: sport.wp.pl

Źródło artykułu: