Szkoleniowiec wrocławianek Tore Aleksandersen na konferencji prasowej po ligowej potyczce z PGNiG Nafta Piła stwierdził, że jego zawodniczki są w stanie sprawić niespodziankę i wywalczyć pierwsze punkty w Lidze Mistrzyń. Stało się jednak inaczej, gospodynie nie zaliczą spotkania z Omiczką Omsk do kategorii udanych i długo wspominanych. Wręcz przeciwnie, większość z Impelek będzie chciała jak najszybciej wyrzucić z pamięci starcie z przedstawicielkami rosyjskiej Superligi kobiet. - Jestem ogromnie rozczarowany. Wiedzieliśmy, że nasze przeciwniczki wykonują głównie 3-4 charakterystyczne akcje, również dzisiaj tak było, przygotowaliśmy się na to taktycznie. Niestety przegrywaliśmy każdą taką wymianę. Na początku odrzucałyśmy rywalki od siatki i zmuszałyśmy do ataków z głębi pola, jednak przeciwniczki radziły sobie z tym. Zawiodła mnie jakość rozegrania, zawiodło właściwie wszystko, nad czym pracujemy - przyznał poddenerwowany Aleksandersen.
[ad=rectangle]
Trener wicemistrzyń Polski zwrócił uwagę, że jego podopieczne nie uniknęły prostych błędów, które zaważyły na rezultacie rywalizacji. Norweski szkoleniowiec najwięcej zastrzeżeń miał do postawy siatkarek Impela Wrocław w końcówce drugiej partii, w której jego zawodniczki oddały inicjatywę rywalkom i przegrały 24:26. - Szczerze nie rozumiem, jak tak doświadczone zawodniczki mogą zaprezentować takie podejście w spotkaniu w Lidze Mistrzyń. Nie mieliśmy nic do stracenia i powinniśmy cieszyć się z możliwości występów. Możemy prezentować się nieźle, tak jak to miało miejsce w drugim secie, by ostatecznie przegrać przez trzy głupie błędy. Nawet nie mogę wytłumaczyć, jak to jest możliwe, że środkowa zostaje trafiona serwisem. Szczególnie, że ta zagrywka leciała około 15 metrów i akurat moja zawodniczka znalazła się na jej drodze - skomentował Norweg, który wyraźnie sprawiał wrażenie bardzo rozczarowanego postawą wrocławianek.
Jednocześnie szkoleniowiec drużyny ze stolicy Dolnego Śląska twierdzi, że jego zespół może wygrywać w Lidze Mistrzyń. Do zwycięstw w Europie niezbędna jest konsekwencja w grze, której wrocławiankom zdecydowanie zabrakło. - Jesteśmy w stanie zwyciężać w setach, z Omiczką mogliśmy nawet wygrać 3:0, gdybyśmy zaprezentowali się tak jak zawsze. Musimy przestać trenować jak mistrzowie, a grać jak juniorzy. Mam drużynę, która jest w stanie dużo osiągnąć, siatkówka to przede wszystkim dyscyplina oparta na powtórzeniach dobrych zagrań. Gdy wykonujesz trzy poprawne akcje, by potem kolejne trzy były nieudane, nie powinieneś nawet zastanawiać się, czemu przegrałeś. Odpowiedź jest prosta: nie wygrywasz dlatego, że masz na swoim koncie tyle samo błędów jak i dobrych zagrań - zauważył.