Wojciech Gradowski: Każda wygrana będzie nas wzmacniać i cementować zespół

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pierwsze, długo oczekiwane zwycięstwo w rozgrywkach siatkarskiej PlusLigi odnieśli w piątek siatkarze Domex Tytan AZS Częstochowa. Wicemistrzowie Polski znów zgotowali swoim kibicom stojący na wysokim poziomie horror, tym razem, jednak zakończony "happy endem” i wygraną 3:2 nad Treflem Gdańsk. Jednym z głównych autorów zwycięstwa częstochowskiego zespołu był Wojciech Gradowski, zdobywca piętnastu punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

Piątkowe spotkanie długo nie układało się po myśli częstochowskiego zespołu. Dwie pierwsze partie po emocjonujących końcówkach padły łupem beniaminka i w Hali Polonia zapachniało niespodzianką. Częstochowianie nie złożyli jednak broni i w trzech kolejnych odsłonach, to oni cieszyli się z wygranej. "Akademicy”, zwłaszcza w trzecim i czwartym secie grali, jak z nut i momentami pokazywali miejsce w szeregu ekipie trenera Wojciecha Kaszy, która, jak na beniaminka przystało, płaci jeszcze frycowe. - Najważniejsze jest zwycięstwo odniesione po trudnym i ciężkim boju. Walka była bardzo wyrównana. Przegrywaliśmy 0:2, ale nie zwiesiliśmy głów i walczyliśmy o każdą piłkę bez względu na wynik, o co apelował trener i to się w tym meczu udało - mówił po meczu Gradowski, który dał się we znaki gdańskim blokującym, obijając blok nawet w wydawałoby się nieprawdopodobnie trudnych sytuacjach.

Po dwóch setach nie zanosiło się jednak na tak spektakularny sukces częstochowian. Początkowo karty na parkiecie rozdawali gdańszczanie i wydawało się, że to oni wyjadą spod Jasnej Góry z tarczą. Mimo stanu 0:2 częstochowianie nie poddali się i, jak się później okazało, trud i walka do ostatniej piłki opłaciła się. - Wiadomo, że ciężko jest, gdy przegrywa się 0:2 i na pewno nie byliśmy szczęśliwi z tego powodu. Nikt z nas ani przez chwilę nie pomyślał, że ten mecz jest skończony i przegrany i udowodniliśmy to na boisku - podkreślił doświadczony przyjmujący.

Pierwsza tegoroczna wygrana z pewnością uskrzydli częstochowian, na których po blamażu w Bełchatowie nie została sucha nitka. "Akademicy” nareszcie zaprezentowali się na miarę swoich nieprzeciętnych wszak umiejętności i pierwszy sukces na pewno doda zespołowi pozytywnego "kopa”. - Jasne, że tak. Potrzebowaliśmy tego po przegranych z Warszawą i Bełchatowem. Chcieliśmy u siebie wygrać spotkanie i to się udało - uważa Gradowski.

Dla młodych częstochowskich graczy, którzy w większości stawiają dopiero pierwsze profesjonalne kroki na siatkarskich parkietach, wygrana z gdańskim zespołem, w którym nie brakuje gwiazd światowego formatu, może okazać się zbawienna. Sukces na pewno napędzi zespół, przed którym w tym sezonie czeka ogromne wyzwanie w postaci gry w elitarnej Lidze Mistrzów. - Każda wygrana, którą odniesiemy w tym sezonie, zarówno na naszym boisku, jak i na wyjeździe, będzie nas wzmacniała psychicznie i cementowała zespół. O to w tym wszystkim chodzi - kończy podpora częstochowskiej ekipy.

Źródło artykułu: