Początek spotkania należał do gości. Dobra i agresywna zagrywka utrudniła częstochowianom wyprowadzenie akcji. Z czasem do gry włączył się także Łukasz Kadziewicz, który popisał się kilkoma bardzo dobrymi blokami. Gospodarze cały czas utrzymywali kontakt z przeciwnikiem, jednak niezwykle wiele problemów sprawiała im urozmaicona zagrywka Bartosza Krzyśka. Za każdym razem kiedy ten młody zawodnik pojawiał się w polu serwisowym podopieczni Marka Kardosa tracili co najmniej dwa punkty. Akademikom z Olsztyna udało się w końcówce zmusić trenera częstochowian do zmiany Krzysztofa Gierczyńskiego, jednak bardzo szybko tego pożałowali gdyż chwilę później jego zmiennik Miłosz Hebda swoim dobrym blokiem doprowadził do remisu (20:20). Grający bardzo mądrze przez cała partię goście w końcówce byli zupełnie inną drużyną i nie byli w stanie powstrzymać grających niczym w transie gospodarzy co zaowocowało ich porażką w pierwszym secie 21:25.
Swoją dobrą grę częstochowianie kontynuowali także w drugim secie. Świetnie spisujący się Hebda bez problemów kończył każdy atak w czasie gdy zawodnicy z Olsztyna mieli coraz więcej problemów z przebiciem się przez blok przeciwnika. Przed pierwszą przerwą techniczną niemal każdy gracz Indykpolu AZS miał na swoim koncie co najmniej jeden błąd. Tomaso Totolo nie zwlekał i bardzo szybko zdecydował się wprowadzić na boisko Wojciecha Winnika. Ta zmiana nie przyniosła jednak żadnego pozytywnego efektu. Częstochowianie zablokowali go już w pierwszym podejściu a chwilę później wygrali kilka przepychanek na siatce, co dało im aż siedem punktów przewagi (11:4). Nie mający nic do stracenia olsztynianie coraz częściej ryzykowali zarówno na zagrywce jak i w ataku. Wszystkie ich wysiłki były niweczone przez niezwykle proste błędy jakie popełniali, przez co na drugiej przerwie technicznej gospodarze wciąż utrzymywali swoją przewagę (16:9). Akademicy z Częstochowy tej zaliczki nie wypuścili z rąk i stanęli przed szansą na zakończenie tego spotkania w trzech setach i wywalczenia trzech punktów.
Wysoka porażka w poprzedniej partii podziałała na gości jak kubeł zimnej jednak wciąż nie byli w stanie objąć prowadzenia. Kiedy na zagrywce pojawił się Łukasz Wiśniewski przewaga częstochowian tak jak w poprzednim secie urosła do siedmiu punktów i na drugiej przerwie technicznej prowadzili oni już 16:9. Pewni siebie gospodarze zaczęli jednak popełniać proste błędy, co bez najmniejszych skrupułów wykorzystywali grający niezwykle ambitnie olsztynianie. W samej końcówce po udanym ataku po bloku Winnika, który uciekając przed wracającą piłką wypadł poza bandy reklamowe, doprowadzili do remisu (22:22). Przy stanie 23:22 trener Kardos zdecydował się wprowadzić na zagrywkę Jakuba Oczko co okazał się świetnym posunięciem, gdyż jego zawodnicy zdołali zdobyć niezwykle cenny punkt co dało im aż dwie okazje na zakończenie spotkania. Ku rozczarowaniu swoich kibiców nie wykorzystali oni żadnej z nich a chwilę później to goście mieli po swojej stronie piłkę setową. Byli oni znacznie bardziej konsekwentni i po udanym bloku na Dawidzie Murku przedłużyli swoje szanse na zwycięstwo w całym meczu.
Goście z nową wiarą i nowymi siłami rozpoczęli czwartego seta. Częstochowianie za wszelką cenę chcieli wygrać tę partię, aby zapisać na swoje konto trzy punkty. Po wyrównanym początku gospodarze ruszyli do ataku. Podobnie jak w poprzednich odsłonach na drugiej przerwie technicznej mieli już dużą zaliczkę (16:10).Tym razem nie popełniali oni już tylu błędów i nie pozwolili przeciwnikowi odrobić strat wygrywając tego seta 25:14. MVP spotkania został Fabian Drzyzga, który z każdą kolejną akcją grał coraz lepiej i bardzo mądrze prowadził grę swojego zespołu.
Tytan AZS Częstochowa - Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:21, 25:16, 24:26, 25:15)
Tytan AZS Częstochowa: Drzyzga, Wiśniewski, Janeczek, Murek, Gierczyński, Sobala, Stańczak (libero) oraz Hebda, Kamiński
Indykpol AZS Olsztyn: Hernan, Ferens, Gunia, Kadziewicz, Siezieniewski, Krzysiek, Mierzejewski (libero) oraz Stelmach, Winnik
MVP: Drzyzga