Z tych trzech niepowodzeń, dwa zakończyły się przegranymi tie-breakami. Jastrzębianie mają zatem do tej pory zdobyte dwa oczka i chociaż w tabeli grupy C Champions League zajmują ostatnie miejsce, to do zespołu Budvanskiej Rivijery, który zajmuje drugie miejsce, tracą tylko trzy punkty. Obie ekipy rozdziela grecki Olympiakos. Jeśli podopieczni Miroslava Palguta pokonają zdecydowanie rywali z Czarnogóry, a siatkarze z Pireusu ulegną mistrzom Słowenii, ekipie ACH Volley Bled, wówczas górniczy klub z Jastrzębia awansuje na drugie miejsce i zachowa szanse na awans do kolejnej fazy rozgrywek Ligi Mistrzów.
Największym przeciwnikiem naszego reprezentanta w europejskich rozgrywkach w najbliższym meczu może się okazać poziom własnej gry i wiara w odniesienie sukcesu. - Istnieje realna szansa na awans do dalszych gier i sprawę uważam za otwartą. Straty do rywali nie są duże, a w meczu z Budvanską Rivijerą Budva liczymy na zwycięstwo - przekonuje kapitan Jastrzębskiego Węgla, Grzegorz Łomacz.
Tak czy inaczej, rywale na wycieczkę do Jastrzębia nie przyjeżdżają. Po dotychczas rozegranych spotkaniach, niewątpliwym faworytem grupy jest ekipa z Bledu, uczestnik zeszłorocznego Final Four. Duże szanse na kolejne premiowane awansem miejsce mają siatkarze z Budvy. Nie oznacza to jednak, że taki właśnie scenariusz musi obowiązywać aż do końca fazy grupowej Ligi Mistrzów. Polscy kibice liczą na przełamanie i zwycięstwo siatkarzy Jastrzębskiego Węgla, co będzie pierwszym krokiem ku lepszemu, zarówno na arenie międzynarodowej, jak i w krajowych rozgrywkach.
Czasem bywa tak, że jeden mały punkt, wygrany set, czy zwycięski mecz w trudnym momencie sezonu powoduje całkowitą odmianę atmosfery i mentalności w drużynie. Tego życzymy wicemistrzom Polski podczas kolejnej batalii w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Początek spotkania, które odbędzie się w hali Jastor w Jastrzębiu w środę o godzinie 17.30, a na relację live zaprasza portal SportoweFakty.pl.