W swoim pierwszym spotkaniu przed własną publicznością reprezentacja Polski pokonała ekipę z Argentyny 3:1. Mimo zakończenia w czterech setach, Polacy momentami mieli sporo kłopotów z Albicelestes, gdzie ci do Wrocławia przyjechali w osłabionym zestawieniu. Czy nasi siatkarze myśleli o tak trudnej przeprawie? - Tak, spodziewaliśmy się takiego oporu - mówi przyjmujący reprezentacji Polski, Bartosz Kurek.
Najlepszy zawodnik sobotniej konfrontacji komplementował swoich rywali. - To dobry zespół, mimo tego, że przyjechał bez kilku swoich podstawowych zawodników. Grają bardzo równą siatkówkę. Może nie są wybitni w jakimś elemencie, ale naprawdę ciężko się z nimi gra. Poza tym kiedy nie przyjeżdżają najlepsi, gra się najłatwiej - stwierdził zawodnik bełchatowskiej Skry.
Pojedynek w Hali Stulecia rozpoczął się od bardzo mocnego uderzenia biało-czerwonych, którzy po udanym początku wysoko wygrali pierwszego seta. Później Polakom nie szło tak łatwo, czego efektem był przegrany drugi set. - Mecz był wyrównany od samego początku. W pierwszym secie początek mieliśmy troszeczkę lepszy, a później graliśmy tak samo. Myślę, że to był dobry mecz, z którego można wyciągnąć wiele wniosków na przyszłość. W tym meczu zadecydowały niuanse - dodaje Kurek.
W trakcie meczu do hali dobiegały wieści zza naszej zachodniej granicy. Kibice i zawodnicy dowiedzieli się wyników pozostałych spotkań grupy D. Jednak na jednym z czołowych zawodników naszej kadry nie robi to wrażenia. - Koncentrujemy się wyłącznie na naszej grze. Jeśli wygramy wszystkie spotkania do końca, to może uda się wejść do turnieju finałowego. Myślimy tylko o sobie. Najważniejsze mecze w Łodzi? Myślę, że nie. Decydować będzie każdy kolejny mecz. Kolejne starcie z Argentyną będzie zdecydowanie trudniejsze - wyznał.
- Trzeba poprawić całą naszą grę. Nie twierdzę, że była zła, ale żeby wygrać łatwiej, musimy zagrać jeszcze lepiej - zakończył dość zaskakująco ulubieniec publiczności.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)