Zarówno ZAKSA jak i Arkas w 1/8 finału Pucharu CEV trafiły na znacznie słabszych od siebie rywali. Ekipa Krzysztofa Stelmacha dwukrotnie po 3:0 pokonała serbską Crvenę Zvezdę Belgrad. Drużyna z Turcji oddała tylko jednego seta hiszpańskiemu Portol Palma Majorka. W 1/16 finału Arkas nie miał problemów z wyeliminowaniem fińskiego Isku Tampere.
Oba zespoły łączy również to, że w ostatni weekend nie najlepiej wiodło się im za rodzimych boiskach. Arkas przegrał 1:3 z Fenerbahce Stambuł, wiceliderem tabeli. Drużyna z Izmiru wygrała co prawda inauguracyjną partię spotkania, ale w kolejnych musiała już uznać wyższość rywala. Była to już druga porażka Arkasu w tym roku w lidze tureckiej, 10 stycznia przegrali oni z 4. w lidze Ziraatem Bankasi, tak więc starcia z ligową czołówką nie mogą zaliczyć do udanych.
ZAKSA w minioną sobotę przegrała 0:3 z Jastrzębskim Węglem w półfinale Pucharu Polski. Chociaż trzeba przyznać, że w finałach PP jastrzębski zespół zagrał fenomenalnie, to z pewnością kibice kędzierzyńskiej drużyny liczyli na więcej, zwłaszcza mają w pamięci niedawne zwycięstwo 3:0 nad Delektą Bydgoszcz, również w hali Łuczniczka. - O przegranej w Bydgoszczy już nie myślimy. Teraz przed nami kolejne ważne spotkania - zapewniał przed wylotem to Turcji Kanadyjczyk Terence Martin, cytowany przez oficjalną witrynę internetową klubu.
Chociaż obu zespołom motywacji w czwartek z pewnością nie zabraknie, faworytem spotkania wydaje się być Arkas. Drużyna ta przede wszystkim ma większe ogranie na europejskich parkietach niż ZAKSA. To przecież w ubiegłym sezonie Arkas, jeszcze z Piotrem Gruszką w składzie sięgnął po Challenge Cup, w finale imprezy pokonując Jastrzębski Węgiel. Obecnie w składzie zespołu z Izmiru dominują Turcy, ale występują tam również między innymi Kanadyjczyk Paul Durden, Hiszpan Enrique de la Fuente oraz Węgier Domotor Meszaros.
Początek spotkania w Izmirze w czwartek o godz. 18.00 czasu polskiego.