Powrót króla. Na to polska siatkówka czekała latami

Getty Images / Mateusz Slodkowski / Na zdjęciu: Bartosz Kurek
Getty Images / Mateusz Slodkowski / Na zdjęciu: Bartosz Kurek

Polscy kibice w końcu się doczekali. Po pięciu latach jeden z najlepszych siatkarzy w historii wraca do Polski. Ma jednak trudne zadanie. Musi odbudować ZAKSĘ, którą w zeszłym sezonie targały konflikty wewnętrzne i osłabiło niewłaściwe zarządzanie.

Kiedy w 2018 roku przychodził do swojego ostatniego klubu w Polsce, ONICO Warszawa, witano go plakatem "Miejsce króla jest w stolicy". Wtedy z drużyną wywalczył srebro PlusLigi. Teraz historia płata figla, bowiem w sobotę w pierwszym meczu po powrocie do Polski zagra przeciwko warszawskiej drużynie.

Bartosz Kurek to ikona polskiej siatkówki. W kadrze obecny od 17 lat, jest jej kapitanem. Nie bez powodu reprezentacja w mediach społecznościowym jest nazywana przecież "Gangiem łysego".

Atakujący to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci światowej siatkówki. Kiedy rozmawia się z kibicami czy dziennikarzami spoza naszego kraju, zawsze w pierwszej trójce najważniejszych zawodników z naszego kraju pojawia się Kurek. Jego nazwisko stało się synonimem ogromnej jakości sportowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piękna pogoda i basen. Tak wypoczywał polski siatkarz

Jednak polscy kibice mogli cieszyć się na żywo z jego gry maksymalnie kilka razy do roku, podczas meczów reprezentacyjnych. Atakujący po rozstaniu się z Projektem w 2019 roku wybrał ofertę Vero Volley Monza, a w 2020 przeniósł się do Wolfdogs Nagoya. W Japonii spędził cztery lata.

W końcu nadszedł czas na długo wyczekiwany powrót do Polski. Atakujący wybrał ofertę ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Można by pomyśleć: skoro ZAKSA w latach 2021-2023 wygrała trzy z rzędu Ligi Mistrzów, to Kurek przychodzi tam tylko jako jedna z wielu gwiazd.

Wściekły prezes

Tak jednak nie będzie, a przed Kurkiem trudne zadanie odbudowania wielkiego klubu. W zeszłym sezonie ZAKSA całkowicie się posypała. Kontuzja goniła kontuzję, a wyniki były fatalne. Do tego zawodnicy i działacze weszli w otwarty konflikt.

W listopadzie po nieoczekiwanej porażce z Barkomem Każany Lwów (1:3) do szatni miał wtargnąć prezes Piotr Szpaczek. Według doniesień "Przeglądu Sportowego", które znalazły potwierdzenie także w naszych rozmowach z siatkarzami, rzucił on wiele mocnych słów w kierunku zawodników.
Kapitan Aleksander Śliwka usłyszał, że brakuje mu zaangażowania. To chyba najbardziej chybiony zarzut, jaki można było postawić Śliwce, który w środowisku znany jest z tego, że zawsze daje z siebie sto procent.

Skutki były opłakane, a atmosfera w zespole fatalna. Na domiar złego trener Tuomas Sammelvuo nie stanął po stronie drużyny, która mu to zapamiętała. Szkoleniowiec stracił pracę kilka tygodni później.

Z drużyny odeszli zarówno Śliwka, jak i Łukasz Kaczmarek. To symbole, które stanowiły o sile ZAKSY przez ostatnie sześć lat. Do tego z drużyną pożegnał się kluczowy przyjmujący Bartosz Bednorz. Wszyscy to reprezentanci kraju.

W drodze na szczyt

Kurek stanie na czele nowego projektu - odbudowy ZAKSY. Pomagać mu będą David Smith, Erik Shoji czy Marcin Janusz, ale dla reszty młodych nabytków klubu to MVP mistrzostw świata z 2018 był ogromnym wzorem.

Spójrzmy chociażby na 19-letniego Daniela Chitigoia. Rumuński przyjmujący to największy talent ZAKSY, a mógłby być synem Kurka. Potrzebuje właśnie takiego mentora, jakim jest atakujący. Do tego atakującego reprezentacji Polski jako dzieciaki podziwiali Karol Urbanowicz, Kajetan Kubicki czy Mateusz Poręba. Dla nich to także niedościgniony wzór.

Czy Kurek, mimo sporych problemów zdrowotnych w ostatnich sezonach, będzie liderem ZAKSY i ponownie doprowadzi ją na szczyt? Sporo może nam powiedzieć już debiut. W sobotę, 14 września o godz. 14:45 w Warszawie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zmierzy się z PGE Projektem. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty