Smutek, ale też duma. Smarzek: Wiele temu poświęciłyśmy

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Monika Pliś
WP SportoweFakty / Monika Pliś
zdjęcie autora artykułu

- Jest mi bardzo przykro, ale nie zapominajmy, że jeszcze rok temu naszym marzeniem była sama gra na igrzyskach - powiedziała w rozmowie z Polsatem Sport Malwina Smarzek. Polka czuje smutek, ale jednocześnie dumę z tego, jaki postęp zrobiła kadra.

Polskie siatkarki nie zdobędą medalu podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Podopieczne Stefano Lavariniego przegrały 0:3 z obrończyniami tytułu - reprezentantkami Stanów Zjednoczonych - w ćwierćfinale turnieju.

Wydaje się, że Amerykanki odniosły triumf nie tylko pod względem przygotowania fizycznego, ale również mentalnego. Z tym zgadza się Malwina Smarzek, która w rozmowie z Polsatem Sport podsumowała starcie z drużyną z USA.

- Nie da się ukryć, że kwestia głowy odegrała dużą rolę. Widać było, że Amerykanki podeszły do tego meczu na chłodno. Spokojnie rywalizowały swoje założenia taktyczne. Bardzo dobrze trzymały się przy tym swojego systemu blok-obrona - przyznała.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Kolejne treningi Biało-Czerwonych. Czas na fazę pucharową igrzysk

28-latka nie ukrywa, że Polkom naprawdę trudno grało się w ofensywie. Wynikało to z faktu, że przeciwniczki były gotowe na różne rozwiązania proponowane przez nasze siatkarki.

- Gdy już udało nam się przedrzeć przez blok, to przeciwniczki skutecznie pracowały w obronie. Jak się nie kończy jednej, drugiej czy trzeciej akcji, to potem gra się po prostu trudniej. Nam nie wyszedł początek ani pierwszego, ani drugiego seta. To były ważne momenty każdej z partii - powiedziała.

Malwina Smarzek doceniła również klasę rywalek. Jednocześnie przypomniała o tym, że kadra polskich siatkarek zrobiła wielki postęp w ostatnich latach.

- Amerykanki po raz kolejny pokazały, dlaczego zawsze na igrzyskach są mocne. Wiedzą, jak takie mecze grać. Jest mi bardzo przykro, chciałoby się więcej, swoje przepłaczemy, ale nie zapominajmy, że jeszcze rok temu naszym marzeniem była sama gra na IO - rzekła.

Dla Smarzek sezon reprezentacyjny 2024 był okresem powrotu do gry w barwach narodowych. Otrzymała ona zaufanie od Stefano Lavariniego, które wykorzystała. Powróciła bowiem do dobrej formy, co ją wiele kosztowało.

- Bardzo się cieszę, że jestem częścią tej drużyny. Wiele poświęciłyśmy temu, żeby być w tym miejscu. Mam szczęście, że mogę przebywać z dziewczynami. Zrobiłyśmy ogromny progres. Bardzo dobrze, że od nas już się oczekuje, iż będziemy wygrywać tak ważne spotkania. Jest rozczarowanie, a nie podejście, że tak miało być - podsumowała.

Czytaj także: Koniec olimpijskich marzeń Polek. Amerykanki brutalnie przerwały piękny sen "Marzenia sięgały wyżej". Podzielone zdania ekspertów po porażce Polek

Źródło artykułu: WP SportoweFakty