Zatrzymać Prygla - przed meczem ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jadar Radom

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- <I>My walczymy o utrzymanie, a oni o miejsce na podium</i> - mówił po przegranym meczu z ZAKSĄ kapitan Politechniki, Radosław Rybak. Czy kapitan Jadaru Radom, Robert Prygiel powtórzy te słowa po sobotnim meczu w Kędzierzynie? To całkiem możliwe. Goście nie wygrali w tym sezonie nawet seta, a kolejny mecz rozpoczną bez dwóch Kubańczyków, a trener gospodarzy Krzysztof Stelmach podobno znalazł już sposób na zatrzymanie najlepszego w Jadarze, Prygla.

- Oni grają o medale, a my o utrzymanie w PlusLidze. Jeśli wziąć to pod uwagę, to choć przegraliśmy w trzech setach, walka była i tak bardzo wyrównana - mówił po przegranym 0:3 spotkaniu Politechniki z ZAKSĄ kapitan gospodarzy Radosław Rybak. Czy tak samo po sobotnim meczu w Kędzierzynie będzie mówił kapitan radomskiego Jadaru, Robert Prygiel? To bardzo możliwe. Jego zespół w dwóch pierwszych kolejkach nie wygrał jeszcze nawet seta, więc trudno przypuszczać, że coś się zmieni w kolejnej potyczce z ligowym potentatem.

ZAKSA w Warszawie kontrolowała sytuację, no może z wyjątkiem trzeciego seta, i pokazała, że siła kędzierzyńskiej ekipy tkwi w bardzo wyrównanym składzie. Zawodnicy wchodzą z kwadratu i nie grają gorzej od tych, którzy ustąpili im miejsca. Przykład? Choćby, Dominik Witczak. Wszedł do gry w trzecim secie za Jakuba Jarosza i na siedem ataków skutecznie zakończył sześć! Daj Boże każdemu taką efektywność gry. Mimo zwycięstwa, trener Stelmach ma wciąż do siatkarzy trochę pretensji. Jego zdaniem są momenty w których kędzierzynianom brakuje zaciętości w grze. Generalnie oceniając ZAKSA zaprezentowała się w stolicy bardzo dobrze a Michał Masny, rozgrywający ekipy z Kędzierzyna, po prostu cieszył się z trzech punktów. - Zasłużyliśmy na nie, bo graliśmy równo i skutecznie. Dobrze również funkcjonowały wszystkie elementy naszej gry i mam nadzieję, że w kolejnych meczach też będziemy zwyciężać – mówił zadowolony Słowak.

Liga jest jednak w tym sezonie bardzo wyrównana i zwycięstwa nikomu nie przychodzi łatwo. Przekonała się o tym bydgoska Delecta, która przegrała 2:3 z AZS Częstochowa, a Pamapol Wieluń pokazał, że beniaminek również może wygrywać. Siatkarzy z Opolszczyzny, którzy, jak deklarują zawodnicy i działacze, chcą być co najmniej w pierwszej czwórce, czeka kolejny mecz w którym będą faworytami. ZAKSA podejmować będzie bowiem Jadar Radom, a to jeden z trzech zespołów PlusLigi, które jeszcze nie zdobyły żadnego punktu. Ba, Jadar nie wygrał jeszcze seta! Nie znaczy to wcale, że zwycięstwo przyjdzie gospodarzom szybko, łatwo i przyjemnie.

Radomianie grali dotąd z drugą i trzecią drużyną poprzednich rozgrywek. Teraz zmierzą się z czwartą i zrobią wszystko, by wywieźć z kędzierzyńskiej hali, chociaż jeden, mały punkcik. – Mecz z Jastrzębiem był w naszym wykonaniu dużo lepszy niż ten z Resovią - mówił trener Jan Such, który mimo porażki chwalił swoich zawodników i chciałby na pewno w Kędzierzynie - gdzie kiedyś prowadził drużynę Mostostalu - pokazać, że jego ekipa potrafi nie tylko walczyć, ale i wygrywać. Czy jednak najskuteczniejszy radomianin Robert Prygiel, będzie w stanie sam pokonać gospodarzy?

Po meczu z Jastrzębiem okazało się, że w Radomiu mają ogromne kłopoty z dwoma Kubańczykami. Rozgrywający Maikel Salas nie dokończył spotkania z powodu odnowienia się kontuzji kostki i nie wiadomo czy będzie zdolny do gry, a przyjmujący Sirianis Hernandez, który nie spisywał się najlepiej i został ściągnięty z parkietu, nie pojawi się na pewno w pierwszej szóstce. - Kubańczyk zachował się niesportowo i choć przeprosił kolegów rozpocznie mecz na ławce rezerwowych - ogłosił trener, Jan Such. Czarnoskórego gracza zastąpi prawdopodobnie Wojciech Żaliński. Czy ta zmiana będzie miała wpływ na grę Jadaru? Raczej nie. Hernandes nie spisywał się ostatnio rewelacyjnie, natomiast incydent, który wywołał, czyli gwałtowny protest po zejściu z parkietu i ostentacyjnie okazywane niezadowolenie, świadczy o tym, że w ekipie z Radomia powoli zaczyna się psuć atmosfera.

To odwrotnie niż ZAKSIE. Tu nastroje są znakomite. - Trudno żeby, po ostatnim zwycięstwie, były inne. Czy znowu wygramy? Jeśli chcemy walczyć o wysokie miejsce to takich meczów jak najbliższy nie możemy przegrywać - tłumaczy prezes ZAKSY, Kazimierz Pietrzyk, który jednak nie uważa, Jadaru za słabeusza. - Kto oglądał ich mecz z Jastrzębiem, ten widział, że walka była zacięta, a najlepiej świadczą o tym wyniki setów - 23:25 oraz 25:27. Zapytany czy gospodarze sobotniego pojedynku wiedzą już jak zatrzymać Roberta Prygla, prezes ZAKSY tylko się uśmiechnął. - To rzeczywiście najlepiej punktujący zawodnik Jadaru, ale inni też są groźni. Znając trenera Stelmacha jestem przekonany, że wymyślił już sposób na Prygla.

Czy to jednak wystarczy? Może znowu przyda się polowanie na rywali zagrywką. W Warszawie to się udało (5 asów) i łatwiej było o ulubioną grę ZAKSY czyli kontry. Taka taktyka dała zwycięstwo i warto powtórzyć podobną grę w najbliższą sobotę. - Ten mecz musimy wygrać, bo w następnych kolejkach czekają nas bardzo trudne boje ze Skrą, Resovią i Jastrzębiem - twierdzi prezes Pietrzyk. Podobnie myślą kędzierzyńscy kibice, którzy obiecali zawodnikom gorący doping, bo wiedzą, ze sukcesy pomagają nabrać drużynie wiary w siebie, a będzie bardzo potrzebna.

A Jadar? W ubiegłym sezonie pierwsze zwycięstwo odniósł dopiero w piątej kolejce. Czyżby sytuacja miała się powtórzyć? W klubie nikt jednak nie dopuszcza myśli o powtórce z historii.

Źródło artykułu: