Zdecydowanym faworytem sobotniego półfinału (początek godz. 18.00) są podopieczni Nikoli Grbicia, którzy pokazali klasę w starciu z USA i od początku mistrzostw prezentują bardzo wysoką dyspozycję. To zresztą nie jedyny argument świadczący za biało-czerwonymi.
- To chyba pierwszy raz od ponad 20 lat, gdy Brazylijczycy nie są faworytami do jakiegokolwiek medalu. Ich czas przemija i obecna reprezentacja Brazylii jest najsłabsza spośród wszystkich, jakie wystawili w ostatnich kilkunastu latach na wielkich imprezach. Od lat grają praktycznie w tym samym składzie i widać już po nich zmęczenie kolejnymi wyzwaniami. Klasowych następców jednak nie ma, więc to może być ostatnia szansa na wielki sukces - uważa Witold Roman.
Były siatkarz ma sporo racji, bo u Brazylijczyków wciąż nie doszło do zmiany pokoleniowej, a średnia wieku w pierwszym składzie to już grubo powyżej 30 lat. Lider Leal Hidalgo Joandra ma 34 lata, Thales Hoss 33, Wallace De Souza 35, Lucas Saatkamp 36, a tylko nieco młodsi są Flavio Gualberto 29, a najmłodszy w drużynie Fernando Hernandez 26.
ZOBACZ WIDEO: Zwycięski thriller! Kulisy ćwierćfinału z USA | #PodSiatką - vlog z kadry #27
- Pewnie gdyby nie świetna dyspozycja grającego w ich drużynie Kubańczyka Leala Hidalgo Joandry, to tej drużyny już nie byłoby na mistrzostwach. W kontekście sobotniego meczu, nie skupiałbym się jednak tylko na tym zawodniku, bo dużo ważniejsza będzie postawa naszego zespołu na zagrywce i w przyjęciu. Mecz z USA pokazał, że to właśnie te elementy decydują o wyniku meczu. Gdy my odrzuciliśmy rywali od siatki, bez problemu wygraliśmy dwa sety. Z kolei, gdy rywal mocno postraszył na zagrywce, to "usadzili" nas na dwa sety - dodaje zawodnik, który w reprezentacji Polski rozegrał aż 259 spotkań.
Choć nasza drużyna od początku mistrzostw spisuje się fenomenalnie, to jednak większości naszych zawodników brakuje w czołówkach statystyk. Pod tym względem wyróżniają się jedynie Mateusz Bieniek jako drugi najlepiej blokujący oraz Kamil Semeniuk, który jest trzecim najlepiej serwującym.
- Odleglejsze miejsca Polaków w pozostałych rankingach nie są żadnym zaskoczeniem, ani tym bardziej powodem do zmartwień. To norma, że w przypadku tak wyrównanych drużyn, podział zadań rozkłada się po równo pomiędzy wszystkich zawodników i nie ma jednego wyraźnego lidera. Koniec końców nasi zawodnicy i tak będą mogli liczyć na indywidualne wyróżnienia, bo te zwykle rozdzielane są pomiędzy zawodników czterech czołowych drużyn - uważa Witold Roman, który obecnie sprawuje obowiązki dyrektora Centralnego Ośrodka Sportu.
Mateusz Puka, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Kurek: To przerosło moje oczekiwania
Trener Amerykanów mówi o powodach porażki z Polską
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)