W tym artykule dowiesz się o:
Kangurzy skok Australijczyków
Do niedawna, zespół z Antypodów mógł tylko marzyć o grze w Lidze Światowej. W 2014 roku, podopieczni Jona Uriarte po raz pierwszy wystąpili w II Dywizji, mając jako gospodarz, zapewnione prawo startu w turnieju barażowym, którego stawką było miejsce w Final Six. Kangury bezbłędnie wykorzystały swoją szansę, pokonując w półfinale Holandię i w decydującym meczu Francję. To zapewniło Australijczykom miejsce w "elicie" na 2015 rok. Po tym sukcesie, działacze federacji postanowili pójść za ciosem. Z końcem roku rozpoczęto poszukiwania szkoleniowca, który mógłby poprowadzić reprezentację do sukcesów na arenie międzynarodowej. Wymagania, jakie postawiono kandydatom na selekcjonera to bogate doświadczenie i sukcesu odniesione z klubem i reprezentacją. Co ciekawe, dotychczas najlepszym wynikiem siatkarzy Australii był złoty medal mistrzostw Azji, wywalczony w 2007 roku.
Aresztowanie Ghoncech Ghavami
Młoda Iranka została zatrzymana 20 czerwca 2014 r., kiedy wraz z grupą koleżanek, próbowała wejść na mecz Ligi Światowej Iran - Włochy. Kobieta została zwolniona z aresztu kilka godzin później i ponownie zatrzymana po kilku dniach. Przez kilka miesięcy, Ghavami była przetrzymywana w więzieniu bez procesu. W październiku rozpoczęła strajk głodowy, protestując w ten sposób przeciwko nielegalnym działaniom władz państwowych. Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International uznała Irankę za więźnia sumienia i wezwała do natychmiastowego uwolnienia kobiety.
Ostatecznie, pod koniec listopada Iranka wyszła z więzienia z powodu złego stanu zdrowia i na wyrok sądu apelacyjnego oczekiwała w domu swoich rodziców w Teheranie. Według informacji pochodzących od adwokata Ghavami, została ona oskarżona nie tylko o "propagandę przeciwko panującemu ustrojowi", ale także uczestnictwo w antyrządowych manifestacjach poza granicami kraju.
Warto dodać, że w sprawę uwolnienia 25-latki zaangażowały się także władze FIVB. Prezydent Ary Graca napisał nawet list do prezydenta Iranu z prośbą o ułaskawienie. Federacji Irańskiej grożono z kolei wykluczeniem ze struktur organizacji i niedopuszczeniem drużyny narodowej do rywalizacji w przyszłorocznej edycji Ligi Światowej. Ostatecznie skończyło się na odebraniu Persom prawa do organizacji mistrzostw świata siatkarzy U-19.
Zalążek wolności przez duże "W"
Rok 2014 z pewnością na długo zapisze się w historii światowej siatkówki. Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, Prezydent Kubańskiej Federacji oznajmił, iż siatkarze z tego kraju będą mogli legalnie grać w zagranicznych ligach. Ariel Sainz poinformował, że od stycznia 2015 roku, pod nadzorem federacji, będą oni mogli przeprowadzić swój transfer do innego kraju. Na chwilę obecną w grę wchodzą przenosiny do ligi japońskiej, indonezyjskiej i tureckiej. Dbając o rozwój młodych zawodników, transfery do najmocniejszych lig i klubów będą odrzucane, bowiem osoby odpowiedzialne za kubańską siatkówkę chcą uniknąć zagubienia się młodych i niedoświadczonych siatkarzy w lidze, o najwyższym poziomie sportowym.
Aleksiej Spiridonow - rok bez skandalu to rok stracony
Reprezentant Rosji najwyraźniej za punkt honoru postawił sobie coroczne wywoływanie skandali. W 2014 roku, podczas turnieju mistrzostw świata, równie dużo mówiło się o kolejnych kontrowersyjnych "występach" przyjmującego Sbornej, co o samym mundialu. Podczas meczu z Niemcami, po jednej z akcji zakończonej skutecznym blokiem, "Spirik" zwrócił się w kierunku polskiej publiczności, ułożył dłonie jakby trzymał karabin maszynowy i zaczął "strzelać".
Nie był to zresztą jedyny incydent z kontrowersyjnym siatkarzem w roli głównej. Po losowaniu 3. rundy mundialu, Spiridonow nazwał Polaków "pszekami" co w języku naszych sąsiadów oznacza pogardliwe określenie mieszkańców kraju nad Wisłą. Po przegranej z Polakami z kolei, "Spirik" opluł jednego z kibiców.
W grudniu 2014 roku, za całokształt dokonań, FIVB zawiesiła Aleksieja Spiridonowa na 2 mecze reprezentacji.
Depresja nieodłącznym elementem sportu
W 2014 roku, siatkarskie środowisko zszokowało wyznanie Matthew Andersona. Amerykański siatkarz na klubowej stronie Zenitu Kazań opublikował oświadczenie o zawieszeniu kariery sportowej. 27-latek przyznał, że powodem podjęcia przez niego tak zaskakującej decyzji, są problemy z depresją. - Postanowiłem zawiesić karierę, bo jestem zmęczony siatkówką. Odkąd zacząłem grać profesjonalnie, prawie nie widuję się ze swoją rodziną. Z tego powodu czuję się nieswojo i ciągle jestem w stresie. Stan trwałej rozłąki z rodziną osiągnął poziom krytyczny przed startem sezonu. Myślałem, że jednak poradzę sobie z depresją, ale nie jestem w stanie - przyznał siatkarz, dodając później. - Nie mogłem już nosić maski szczęśliwego i pogodnego człowieka, skoro tak naprawdę doświadczałem zupełnie inne uczucia.
Kilka tygodni przerwy poprawiło nastrój 27-letniego zawodnika. Jeszcze przed zakończeniem roku Matthew Anderson przyznał, że jest gotowy do powrotu na siatkarskie parkiety. - Wracam. Po świetnym czasie relaksu i spędzeniu wakacji z rodziną zdecydowałem, że najlepszą rzeczą dla mnie jako człowieka i profesjonalnego siatkarza będzie powrót do gry. Wracam do Kazania 5 stycznia, żeby zacząć treningi i przygotowania do Ligi Mistrzów - napisał Amerykanin na swojej stronie internetowej.
Giba przechodzi na emeryturę
2014, to ostatni rok spędzony w roli czynnego siatkarza dla legendy nie tylko brazylijskiej, ale i światowej siatkówki. Jeden z najlepszych graczy w historii tej dyscypliny sportu, o zawieszeniu butów na kołku poinformował na łamach brazylijskiej telewizji Rete Globo w programie "Jornal Nacional". Tym samym bogata kariera 38-letniego zawodnika dobiegła końca, chociaż wcześniej, siatkarz wyrażał nadzieję na grę w Rosji, Polsce lub we Włoszech.
- Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną i przyczynili się do moich sukcesów, ale także brazylijskiej siatkówki. Mam nadzieję, że pomogłem wielu ludziom i stałem się dla niektórych inspiracją. Teraz mam zamiar poświęcić się innym projektom - powiedział Brazylijczyk.
Liga Światowa się rozrasta, Niemcy rezygnują
Działacze Światowej Federacji Siatkówki po rozszerzeniu grona uczestników do 28 ekip w 2014 roku, postanowili do kolejnej edycji rozgrywek dopuścić 32 drużyny. Czy ta decyzja okaże się sukcesem przekonamy się dopiero za kilka miesięcy. Na chwilę obecną wiadomo, że z udziału w zmaganiach zrezygnowali brązowi medaliści mistrzostw świata - Niemcy. Podopieczni Vitala Heynena postawili bowiem na rywalizację w pierwszej edycji igrzysk europejskich, które dają możliwość zdobycia punktów do rankingu CEV, bezcennych w kontekście walki o awans na igrzyska olimpijskie w 2016 roku.
Dzięki powiększeniu grona uczestników, szansę debiutu w Lidze Światowej otrzymają drużyny: Egiptu (mistrz Afryki), Kazachstanu (3. zespół Pucharu Azji), Grecji (2. zespół LE) i Czarnogóry (triumfator LE). Miejsce Niemców zajmie natomiast Wenezuela.
Siatkówka wkracza w inny wymiar
- To był spektakl, którego światowa siatkówka jeszcze nie widziała, chociaż siatkarze grali już w dawnych latach na stadionie piłkarskim, to jeszcze nigdy nie było takiego show jak w sobotę, z udziałem setki tancerek i różnych dodatków, żeby stworzyć ceremonię otwarcia jakiej jeszcze nie było - napisała La Gazetta dello Sporto po meczu inaugurującym turniej mistrzostw świata, który odbył się na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Starcie Polska - Serbia obejrzało 63 tys. widzów, co stanowi rekord frekwencji na tym obiekcie. Zebranie tak dużej liczby fanów na Stadionie Narodowym, było możliwe dzięki budowie specjalnych trybun na płycie stadionu.
Po spotkaniu, zachwytu atmosferą nie kryli sami zawodnicy. - Sama wiadomość, która popłynęła do naszych głów, kiedy zobaczyliśmy te niekończące się na wysokość trybuny, dała motywację, która pozwala przenosić góry. Dlatego, dzięki temu wsparciu, czuliśmy się naprawdę mocni - przyznał Paweł Zatorski. - Po meczu starałem się chłonąć ten widok, żeby zapamiętać go na jak najdłużej - dodał polski libero. Środkowy reprezentacji Serbii Srecko Lisinac dodał natomiast: - Tylko polska federacja powinna organizować coś takiego. To będzie dobre dla tego sportu.
Mistrzostwa Świata 2014 - polski sen i amerykański dream
Organizatorami turniejów o mistrzostwo świata w 2014 roku były Polska (turniej mężczyzn) i Włochy (turniej kobiet). Choć ranga zawodów była identyczna, to wrażenia uczestników i obserwatorów nieporównywalne. Impreza zorganizowana w kraju nad Wisłą pokazała bowiem, jak powinny wyglądać zmagania na najwyższym światowym poziomie. 103 mecze w kraju nad Wisłą, śledziło na żywo 583 763 kibiców (średnia na spotkanie: 5667 osób), co było absolutnym rekordem w całej historii rozgrywek. W przypadku zmagań pań, frekwencja na meczach była zdecydowanie niższa. To jednak nikogo nie powinno dziwić, bowiem tylko dwa obiekty, goszczące najlepsze zespoły żeńskie, były w stanie pomieścić więcej niż 10 tys. widzów.
Pod względem sportowym, powody do satysfakcji, miały na zakończenie zmagań reprezentacje Polski i USA. Biało-czerwoni, prowadzeni przez debiutującego w roli szkoleniowca Stephana Antigę sięgnęli po raz drugi w historii po złoty medal mistrzostw świata. Amerykanki do pierwszego triumfu w mistrzostwach świata, doprowadził Karch Kiraly. - Przyjechaliśmy tutaj, aby przejść do historii i dokonaliśmy tego - powiedział, po wygranej 3:1 nad Chinkami, doświadczony szkoleniowiec.
Mundialowe cienie - kradzież pucharów świata, mistrzostwa świata zakodowane
Informacja o kradzieży trofeów, będących nagrodą dla triumfatorów mistrzostw świata siatkarek i siatkarzy zaskoczyła całe środowisko. Tym bardziej, że zdarzenie miało miejsce na kilka tygodni przed turniejem w Polsce. Trofeów jak dotąd nie udało się odzyskać, jednak firma, która wyprodukowała puchary, zdołała na czas wykonać repliki, dzięki czemu zwycięskie ekipy, po zakończeniu finałów otrzymały wymarzone statuetki.
Niestety nie było to jedyne zdarzenie, które rzuciło się cieniem na siatkarskie święto w kraju nad Wisłą. Telewizja Polsat na kilka tygodni przed pierwszym meczem, ostatecznie poinformowała, że mistrzostwa świata będą pokazywane w kanałach kodowanych. To oznaczało, że miliony kibiców w Polsce, chcących obejrzeć zmagania z udziałem najlepszych, będą musiały ponieść dodatkową opłatę. Informacja ta odbiła się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Swój sprzeciw wyraził między innymi szkoleniowiec reprezentacji Bułgarii Plamen Konstantinow, który odmówił Telewizji Polsat wywiadu, tłumacząc, że jego decyzja jest odpowiedzią na "zakodowanie mundialu".
W otwartym kanale zaprezentowano na żywo wyłącznie mecz otwarcia Polska - Serbia oraz starcie finałowe z udziałem biało-czerwonych. Decyzję o odkodowaniu finału, władze stacji podjęły jednak dopiero po interwencji Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego.
Addio Champions League, na Rosję nie było mocnych
To zdecydowanie nie był dobry rok dla klubów włoskich, jeśli chodzi o rywalizację w rozgrywkach Ligi Mistrzów i Ligi Mistrzyń. Po raz pierwszy bowiem od 1983 roku, żadna drużyna z Półwyspu Apenińskiego, nie znalazła się w turnieju finałowym. W rywalizacji mężczyzn, katem Włochów okazali się Rosjanie: Biełogorie Biełgorod po dwóch zwycięstwach 3:0, pozbawiło złudzeń Trentino Volley w 2. rundzie play-off, natomiast Zenit Kazań na tym samym etapie uporał się z Copra Elior Piacenza, które wcześniej w bratobójczym starciu wyeliminowało Lube Banca Macerata.
Dużo gorzej spisały się żeńskie ekipy. Unendo Yamamay Busto Arsizio odpadło już po rywalizacji grupowej Ligi Mistrzyń, natomiast Imoco Volley Conegliano i Nordmeccanica Piacenza zakończyły zmagania przegrywając w 1. rundzie play-off kolejno z Omiczką Omsk i Volero Zurych.
W pozostałych rozgrywkach drużyny włoskie również nie zdołały sięgnąć po triumf. Najbliżej byli gracze Andreoli Latina, którzy dopiero w finale Challenge Cup musieli uznać wyższość Fenerbahce Grundig Stambuł, z kolei Bre Banca Lannutti Cuneo przygodę z Pucharem CEV zakończyła w 1/8, ulegając w dwumeczu TV Buhl.
Na zakończenie warto dodać, że supremację w rywalizacji o europejskie puchary potwierdziły ekipy z Rosji, które zgarnęły trzy z sześciu trofeów: Liga Mistrzów - Biełogorie Biełgorod, Liga Mistrzyń - Dynamo Kazań i Puchar Challege - Zariecze Odincowo, natomiast w dwóch z trzech pozostałych rozgrywek: Puchar CEV kobiet - Urałoczka Jekaterynburg i Puchar CEV mężczyzn - Gubernija Niżny Nowogród, ekipy ze wschodu poległy dopiero w finale.
Na zakończenie warto dodać, że na drużyny ze wschodu nie było mocnych nie tylko w Europie, ale i na świecie. Dynamo Kazań do złota zdobytego na Starym Kontynencie, w maju dorzuciło bowiem tytuł Klubowych Mistrzyń Świata. Podobnie uczynili gracze z Biełogorie, którzy w finale pokonali katarski Al Ryan 3:1.
Europejskie puchary jak kula u nogi
Rywalizacja w rozgrywkach Pucharu CEV i Puchar Challenge, od lat nie budziła entuzjazmu wśród potencjalnych uczestników zmagań. Zdaniem działaczy, nakład finansowy związany z podróżami i organizacją spotkań, był bowiem nieadekwatny do ewentualnych korzyści. Czara goryczy przelała się w 2014 roku, kiedy to z udziału w międzynarodowej rywalizacji masowo zrezygnowały ekipy z Niemiec i Polski. Do Pucharu CEV nie przystąpił Generali Unterhaching - półfinalista rozgrywek o mistrzostwo ligi niemieckiej oraz siatkarki siatkarki VC Wiesbaden i Black Aachen. Evivo Duren zrezygnowało natomiast ze zmagań w męskim Challenge Cup.
Jeszcze większa fala rezygnacji nastąpiła w kraju nad Wisłą. Miejsce w Pucharze Challenge pierwotnie miały zagwarantowane zespoły, które w minionym sezonie ligowym zajęły piąte miejsce - BKS Aluprof Bielsko-Biała i Indykpol AZS Olsztyn. Włodarze tych ekip postanowili je jednak wycofać ze startu. Propozycje gry dostały kolejne drużyny, jednak zarówno przedstawiciele PlusLigi, jak i OrlenLigi solidarnie odmówili.
O tym, że nie warto na siłę podejmować wyzwań, przekonali się już w trakcie zmagań gracze rumuńskiej ekipy Unirea Dej. Po tym, jak w starciu rewanżowym Rumuni odrobili straty z pierwszego meczu, przed "złotym setem" okazało się, że ... decydującą potyczkę i tak będą musieli przegrać. - Przed złotym setem kapitan zespołu podszedł do mnie i mojego rodaka, Danilo Miroslavljevicia i powiedział "Chłopaki, gramy i staramy się ze wszystkich sił, ale teraz musimy przegrać, ponieważ klub nie ma pieniędzy na dalszą grę w tych rozgrywkach. Jeśli wygramy i przejdziemy dalej, nie otrzymamy w styczniu pensji, a klub tego nie chce, ponieważ chce być uczciwy wobec graczy. Spojrzeliśmy na siebie z Danilo, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszeliśmy. Zaraz po tym od razu oznajmiłem, że wolę poświęcić wypłatę dla awansu do dalszej fazy pucharu i to samo zrobił Danilo, ale najwidoczniej byliśmy jedynymi osobami w drużynie, które tak myślały. To było widać w przebiegu ostatniej partii i ściągnięciu z boiska Danila w połowie złotego seta... Cóż mogę więcej powiedzieć - napisał w swoim oświadczeniu na Facebooku, Ugljesa Ilić, atakujący Unirei.
Korupcja w siatkówce
Po tym jak kilka lat wcześniej korupcyjny proceder wstrząsnął piłką nożną, nikt nie spodziewał się, że podobny wątek może pojawić się w polskiej siatkówce. Niestety, pod koniec roku okazało się, że również w Polskim Związku Piłki Siatkowej znalazły się "czarne owce". W połowie listopada, zarzuty przyjęcia korzyści majątkowej otrzymali wiceprezes Artur P. oraz Mirosław P. Obaj w zamian za "wynagrodzenie", mieli wpłynąć na proces wyboru firmy świadczącej usługę ochrony i zabezpieczenia organizacyjnego podczas mistrzostw świata w piłce siatkowej mężczyzn.
Niestety, nie był to jedyny przypadek korupcji w siatkówce, jaki obnażono w 2014 roku. Z tym samym problemem zmagano się w Brazylii. Raport Izby Kontroli wykazał bowiem, że część premii, które miały być przelane na konta zawodników od głównego sponsora konfederacji - Banco do Brasil - trafiała do fikcyjnych firm, zarządzanych przez członków rodziny byłego prezydenta CBV. W odpowiedzi na te informacje, główny sponsor reprezentacji, zawiesił dalsze sponsorowanie konfederacji. W wyjaśnienie całej sprawy zaangażowali się między innymi sami zawodnicy, z Murilo Endresem na czele. Reprezentant Canarinhos w jednym z wywiadów stwierdził nawet, że cała afera, stanowi realne zagrożenie dla istnienia siatkówki w Kraju Kawy.
Zenit Kazań siatkarskim Realem Madryt?
Tradycyjnie już, minionego lata jednym z najgorętszych tematów były transfery. Królami polowania w 2014 roku określić można działaczy Zenitu Kazań, którzy po zdobyciu tytułu mistrza Rosji, marząc o podboju Europy zbudowali zespół, mogący aspirować do miana "Galacticos", jak kiedyś określano piłkarski Real Madryt. Do ekipy Władimira Alekny dołączyli bowiem reprezentanci: Bułgarii - Teodor Salparow, Rosji - Andriej Aszczew, Kubańczyk Wilfredo Leon, "Enfant terrible" rosyjskiej siatkówki Aleksiej Spiridonow oraz reprezentant Iranu Mir Saeid Marouflakrani. Transfer tego ostatniego gracza był ukoronowaniem 2014 roku, bowiem sfinalizowany został po wielu tygodniach intensywnych negocjacji i w atmosferze wielkiego wyczekiwania na ostateczny komunikat. Zdaniem mediów, był to zresztą największy transfer w historii siatkówki.
Kolejny rok zmian w siatkówce
W minionym roku zarówno Światowa Federacja Siatkówki jak i Europejska Konfederacja, zdecydowały się na kolejne modyfikacje. W przypadku CEV, pierwsze zmiany można było zaobserwować w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Postanowiono między innymi, że zmianie ulegnie kolorystyka piłek, wykorzystywanych w trakcie spotkań z udziałem najlepszych europejskich ekip. Zamiast żółto-niebieskich, w sezonie 2014/2015 wykorzystywane będą piłki żółto-zielone. Zielony, stał się także "symbolem" libero. Zawodnicy grający na tej pozycji, w obecnym sezonie w rozgrywkach Ligi Mistrzów i Ligi Mistrzyń występują w zielonych strojach. Ma to być jeden z elementów kampanii prowadzonej przez CEV pod nazwą : "Volleyball Way - Green Way", które ma promować działania ekologiczne.
Podczas listopadowego kongresu FIVB, podjęto natomiast szereg decyzji, które wejdą w życie od 2015 roku. Najistotniejsza zmiana dotyczy dotknięcia siatki przez zawodników, które ponownie stanie się "nietykalna". Każdy kontakt zawodnika z nią, w trakcie trwania akcji, karany będzie utratą punktu.
Zdecydowano również, że jedynymi osobą uprawnionymi do proszenia o wideoweryfikację będą trenerzy. O powtórkę będą mogli prosić wyłącznie szkoleniowcy, którzy otrzymają oni specjalne tablety. To właśnie za ich pomogą będą mogli wnioskować i challenge.
Ostatnią istotną dla kibiców modyfikacją była decyzja o zmniejszeniu odległości trybun od boiska. Została ona zmniejszona z 8 metrów do 6,5 metra.