Marek Karpiński (trener AZS AWF-u): Cieszę się, że dziewczyny podjęły walkę. Pierwsza połowa na bardzo dobrym poziomie z obydwu stron. Jeśli chodzi o te trzydzieści minut, to jestem z nich zadowolony. Niestety po przerwie może brak koncentracji, kondycji, czy umiejętności, spowodował, że Start nam łatwo odskoczył na kilka punktów. Zrobiło się sześć punktów straty i właściwie było po meczu. Chcieliśmy tylko dograć go do końca, by nie przegrać za wysoko. Ale było to spotkanie, które dobrze rokuje na przyszłość. Wiedziałem, że dziewczyny stać na podjęcie walki z każdym zespołem w tej lidze. Z Elblągiem mogliśmy nawet postarać się o zwycięstwo - nie udało się, ale jestem zadowolony.
Grażyna Pietras (zawodniczka AZS AWF-u): W pierwszej połowie zagrałyśmy całkiem nieźle. Uważam, że kondycyjnie nie wytrzymałyśmy w drugich trzydziestu minutach i dlatego taki wynik. W przerwie meczu trener pochwalił nas za grę i powiedział, że jeśli zagramy tak jak w końcówce pierwszej połowy, to jesteśmy w stanie wygrać. Niestety nie udało się. Początek spotkania miałam bardzo dobry, później było katastrofalnie. Postaram się w kolejnych meczach grać na jak najwyższym poziomie. Myślę, że jak najbardziej możemy się utrzymać w ekstraklasie. Z meczu na mecz powinno być coraz lepiej.
Andrzej Drużkowski (trener Startu): W pewnym momencie wyszliśmy na 15:10 i dziewczyny myślały, że jest już po meczu. Ostatni fragment pierwszej połowy przegraliśmy 0:4 i trochę zaczęły się rączki trząść. Nie może być tak, że się w 25. minucie kończy mecz. Ustawiliśmy trochę inaczej obronę i w drugiej połowie już dominowaliśmy. Trzeba było wyszarpać kilka piłek w defensywie, bo bramkarki jednak prezentowały się trochę słabiej, ale ogólnie mecz potoczył się tak jak się tego spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy, że wrocławianki będą grały mocno w obronie i rzeczywiście tak było, jednak myślę, że wygraliśmy zasłużenie. AZS AWF zagrał bardzo przyzwoite spotkanie i należy zawodniczki z Wrocławia za to pochwalić. Myślę, że mają olbrzymie szanse na utrzymanie. A my o co walczymy w tym sezonie? Sądzę, że celem jest miejsce w pierwszej szóstce.
Edyta Grudka (zawodniczka Startu): Na pewno bardzo się zestresowałyśmy. Był to pierwszy mecz w sezonie i można powiedzieć "pierwsze śliwki robaczywki". Podejrzewałyśmy, że będzie to ciężki przeciwnik. Oglądałyśmy go bardzo uważnie. Wiedziałyśmy, że są szybkie na nogach, grają wysoką obronę i że łatwo nie będzie. Po pierwszej połowie szkoleniowiec zganił nas za grę i poradził byśmy nieco pomogły bramkarkom, grając agresywniej w obronie i żeby wychodzić z szybkimi kontrami. To się opłaciło i wywiozłyśmy stąd dwa punkty.