Spotkanie ostatniej kolejki rundy zasadniczej PGNiG Superligi kobiet było bardzo emocjonujące. GTPR Gdynia przegrał z Energą AZS 18:19. - Wygrałyśmy i cieszymy się bardzo. W końcówce spotkania była nerwówka, ale wytrzymałyśmy psychicznie to spotkanie i punkty jadą do Koszalina - powiedziała Anita Unijat, trenerka zespołu z Koszalina.
W tym spotkaniu niewiele było pięknych ofensywnych akcji. Liczyły się inne aspekty. - Była bardzo mocna walka w obu drużynach i dużo kar dwuminutowych. Taki jest handball na najwyższym poziomie. Wygrywa się obroną i dziewczyny zagrały naprawdę bardzo dobrze w defensywie - podkreśliła Unijat.
Mecz mógł się jednak potoczyć zupełnie inaczej. W końcówce GTPR zdołał zmniejszyć stratę z pięciu bramek do jednej. - GTPR wyszedł w obronie w systemie 4-2 i czekał na nasz ruch w ataku pozycyjnym. Nie mogłyśmy pozwolić sobie na zmiany w meczu, bo rezerwowe były nierozgrzane. Dlatego czekałyśmy na ruch obrony. Gratulacje dla tych dziewczyn, bo graliśmy w dziewięć osób i to cieszy, że tak to wyglądało na boisku - oceniła Anita Unijat.
To spotkanie było dobrą okazją do mazania plamy po spotkaniu przegranym z Kramem Start Elbląg 19:26. - Dziewczyny podeszły zdeterminowane i chciały to pokazać kibicom, dla których gramy. Cieszy, że do Gdyni przyjechało tak wiele osób z naszej biało-zielonej dumy Koszalina. Cieszymy się bardzo, że tak to wygląda - przyznała trenerka.
Energa AZS Koszalin po zwycięstwie w Gdyni awansowała na czwarte miejsce w tabeli. To dobry prognostyk przed dwunastoma ostatnimi spotkaniami w górnej szóstce. - Przed nami środowy mecz, później dwutygodniowa przerwa, podczas której dziewczyny mające mikrourazy w pełni wróciły do siebie. My będziemy miały czas by coś dopracować, czy zmienić na dwie ostatnie rundy - stwierdziła Anita Unijat.
ZOBACZ WIDEO Cztery gole Syprzaka, Barcelona umacnia się na prowadzeniu Ligi ASOBAL