Pośród dotychczasowych starć na mistrzostwach tylko kilka zasługiwało na szczególną uwagę (m.in. Szwedów z Duńczykami). Wszystkie dotychczasowe potyczki miała przyćmić rywalizacja Niemców z Chorwatami. Stawką pierwsze miejsce w grupie C i nieco łatwiejsza droga do półfinału.
Hit długo zasługiwał na miano... kitu. Wszystko za sprawą Chorwatów. Ospałych, wolnych na nogach, mało kreatywnych w ataku. Taktyka z Luką Stepanciciem w roli egzekutora dość szybko przestała działać. Finn Lemke, dowódca obrony, zamknął drogę przez środek. Jego przyboczni, Patrick Wiencek i Julius Kuehn, szczególną opieką obdarzyli Domagoja Duvnjaka i Stipe Mandalinicia. Z tak funkcjonującą defensywą, Andreas Wolff tylko spijał śmietankę, śrubował statystyki i inicjował nokautujące ciosy z kontr.
Niemcy w 20 minucie wypracowali już pięć bramek przewagi (9:4). Zwłaszcza Kai Haefner odbierał Chorwatom ochotę do gry. Leworęczny rozgrywający nie dawał Filipowi Iviciowi szans na interwencję i raptem po kilku minutach na jego koncie widniały cztery bramki. Wobec znakomitej formy zawodnika TSV Hannover-Burgdorf pomoc powracającego do kadry Holgera Glandorfa była zbędna.
Pytanie brzmiało, czy Niemcom wystarczy paliwa na całą trasę. Mistrzowie Europy do mety dojechali ze sporym zapasem. Choć zadyszka przytrafiła się rozgrywającym na czele z Steffenem Faethem, to Manuel Strlek i Marko Mamić jedynie momentami zakłócali pracę świetnie funkcjonującej maszyny. Bazowanie na interwencjach Wolffa oraz kontrach Uwe Gensheimera i Patricka Groetzkiego starczyło na Chorwatów. Hrvatska w 51 minucie wprawdzie zmniejszyła stratę tylko do dwóch bramek (23:21), ale podopieczni Babicia wykorzystywali już wówczas opary energii.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: jest kilku zawodników, którzy mogą zdobyć Kryształową Kulę
Na ostatnich metrach Niemcy odjechali jeszcze rywalom. Patrick Wiencek swój znakomity występ okrasił sześcioma bramkami, kadrze przydał się także Hendrik Pekeler, który do reprezentacji dołączył dopiero przed meczem. Mistrzowie Europy wysłali sygnał, że powalczą o medal mistrzostw świata i razem z Duńczykami wyrastają na najgroźniejszych przeciwników Francuzów w drodze po tytuł. Chorwaci rozczarowali, zwłaszcza ich druga linia, w której oprócz Stepancicia i rezerwowego Mamica trudno kogokolwiek wyróżnić.
MŚ 2017, grupa C:
Niemcy - Chorwacja 28:21 (13:9)
Niemcy: Wolff (16/36 - 44 proc.) - Gensheimer 4 (1/1), Lemke, Wiencek 6, Reichmann 1, Glandorf, Pekeler 3, Faeth 3, Groetzki 3, Haefner 5, Kuehn 2, Ernst, Pieczkowski 1, Kohlbacher, Drux
Karne: 1/1
Kary: 6 min. (Ernst - 4 min., Kuehn - 2 min.)
Chorwacja: Ivić (3/19 - 16 proc.), Stevanović (3/15 - 20 proc.) - Mihić, Duvnjak, Stepancić 5, Gojun, Matulić, Horvat 3 (1/1), Kontrec 4, Mandalinić 1, Strlek 5, Musa, Jotić, Mamić 2, Sebetić, Cindrić 1
Karne: 1/1
Kary: 6 min. (Duvnjak, Sebetić, Kontrec - po 2 min.)
Sędziowali: Zigmars Sondors, Renars Licis (Łotwa)