Żadnemu zespołowi z Polski nie udało się do tej pory dotrzeć do finału pucharu Challenge Cup. Tej sztuki jako pierwsza dokonała SPR Pogoń Baltica Szczecin i mogła osiągnąć jeszcze więcej. W finale trafiła jednak na uznawanego za jednego z faworytów do wygrania tegorocznej edycji.
- Drużyna (Union Mios - dop. red.) zdecydowanie bazuje na silnej drugiej linii, słowem na trzech zawodniczkach rozgrywających opiera się jej gra w ataku
- komentował przed pierwszym spotkaniem finałowym trener Łukasz Kalwa. Oficjalne statystyki pucharu Challenge Cup pokazywały, że 52 bramki i pozycja liderki strzelczyń należała do prawej skrzydłowej Mios Biganos Chloe Bulleux. Właśnie zatrzymanie liderki Trójkolorowych wydawało się mieć kluczowe znaczenie.
[ad=rectangle]
Gospodynie od początku zawodów starały się dość długo rozgrywać swoje akcje. Sędziny z Rumunii dwukrotnie w tym czasie wskazywały na grę pasywną szczecinianek. Znacznie bardziej skuteczne i popełniające mniej błędów w ofensywie były zawodniczki z Francji. Wynik otworzyła prawoskrzydłowa Bulleux, ten jednak przez kolejnych kilka minut właściwie się nie zmieniał. Po 14 minutach Pogoń przegrywała 3:6. Mogła jednak wyżej, gdyby nie znakomicie spisująca się między słupkami Sołomija Sziwierska.
Trener Emmanuel Mayonnade dość szybko zdecydował się na kilka zmian. Jedną z zawodniczek, która opuściła parkiet, była do tej pory najbardziej skuteczna Marion Maubon (trzy bramki). Miejscowe największy problem miały ze sforsowaniem formacji defensywnej swoich rywalek. W dodatku wkradała się nieskuteczność. Trójkolorowe w tym czasie zdołały wypracować sobie bezpieczną zaliczkę i utrzymały ją do przerwy. Kara dla Elsy Deville poprawiła nieco sytuację Polek. Szczecinianki odrobiły część strat, ale do przerwy przegrywały 7:10. Mogło być nawet mniej, ale Julie Foggea odbiła rzut Darii Zawistowskiej.
Po zmianie stron do ekipy z Grodu Gryfa uśmiechnęło się szczęście. Trafienie i od razu "dwójkę" zarobiła dla gospodyń Małgorzata Stasiak. Za chwilę do kontry popędziła Martyna Huczko i zrobiło się już tylko 9:10. W 33. minucie kolejna kara dla Mios. Tym razem spotkało to skrzydłową Bulleux. Wyraźnie mecz nie układał się po myśli liderki klasyfikacji w CC. W akcji nie pomyliła się Katarzyna Sabała i mieliśmy remis po 10. Emocje zaczęły bardzo szybko wzrastać, a podopieczne Adriana Struzika wyraźnie "poczuły krew".
Jeszcze przed upływem kwadransa stan rzeczy "wyprostowała" Alice Leveque. Nic nie dało krycie indywidualne Stine Lund Andreassen przez Cebulę (12:16). Trenerzy ze Szczecina postanowili zaryzykować jeszcze bardziej. Kryta była również Francisca Alberto Nely Carl. Nie robiło to jednak wrażenia na Francuzkach. Na 10 minut przed końcem były jeszcze szanse na zbliżenie się do przyjezdnych (14:17). Bramkę trafiła "Cebka", a karę otrzymała Deville.
Żałować można było jednak szwankującej skuteczności. Problem ten w mniejszej mierze doskwierał ekipie spod Bordeaux. Pogoń starała się robić wszystko co w jej nogach i rękach, by odwrócić losy meczu. Przypomnijmy, że każda bramka miała znaczenie. Na 4 minuty przed końcem było już tylko 18:19! Chwilę potem szczecinianki świetnie spisywały się w obronie i zarobiły karnego, którego wykorzystała Aleksandra Zimny. W dodatku parkiet opuściła Alberto. Kibice zgromadzeni w Azoty Arenie na stojąco wspierali swoje ulubienice. O wyniku zdecydowała ostatnia akcja. Celny rzut oddała Myriam Borg i utonęła w objęciach koleżanek.
SPR Pogoń Baltica Szczecin - Mios Biganos 20:21 (7:10)
Pogoń Baltica: Płaczek, Szywerska - Huczko 1, Sabała 2, Stachowska 3, Cebula 4, Noga, Głowińska, Jurczyk, Królikowska, Stasiak 4, Zimny 2/2, Koprowska, Zawistowska 2, Kochaniak, Yashchuk 2.
Karne: 2/4
Kary: 8 min.
Union Mios: Lavaud, Foggea - Bitonti Commandre, Durand 3, Andreassen 1, Sagna, Borg 1, Bulleux 2/1, Leveque 3, Lachaud, Maubon 4, Alberto Francisca 1/1, Deville 3, Gonzalez Alvares 3.
Karne: 2/5
Kary: 12 min.
Kary: Pogoń Baltica - 8 min. (Noga, Zimny, Sabała, Stasiak - 2 min.); Union Mios - 10 min. (Deville - 4 min., Alberto Francisca, Lachaud, Bulleux, Leveque - 2 min.).
Sędziowie: Cristina Nastase, Simona Raluca Stancu (obie z Rumunii).
Delegat EHF: Gabriella Horvath (z Węgier).
Widzów: 2500