Przed meczem akcje obu drużyn stały równo. Co prawda koszalinianki miały za sobą jedno zwycięstwo, na co wciąż czekały podopieczne Leszka Elbickiego i Bartłomieja Peplińskiego. Tczewianki jednak mierzyły się z bardziej wymagającymi rywalkami i mogły mieć nadzieję, że tym razem zdobędą pierwsze punkty. - To zespół prezentujący podobny poziom do naszego. Boisko wszystko zweryfikuje. By wygrać, musimy popełniać mniej błędów technicznych - mówił przed spotkaniem Leszek Elbicki.
[ad=rectangle]
Od początku wynik był bardzo wyrównany. W koszalińskim zespole niezwykle skuteczna w ataku była jednak Joanna Załoga, która robiła różnicę. Po jej bramce, podopieczne Reidara Moistada wyszły w trzynastej minucie na prowadzenie 6:4. W końcu jednak zespół gospodarzy zaczął odrabiać straty.
Ze stanu 5:7, tczewianki wyszły na 10:7! Zdobyły pięć bramek z rzędu, a duża w tym zasługa Agnieszki Kordunowskiej-Lupy, która obroniła rzut karny i kilka razy zatrzymywała rywalki w ataku pozycyjnym. Bramkę na wagę trzypunktowej przewagi zdobyła Hanna Strzałkowska, która pokonała Izabelę Prudzienicę podczas gry w dwuosobowym osłabieniu. Ostatecznie na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 12:9. Już po końcowym gwizdku przewagę do czterech bramek mogła podwyższyć Tatiana Bilenia, lecz trafiła w poprzeczkę z rzutu wolnego bezpośredniego.
Od początku drugiej części spotkania, za odrabianie strat wzięły się Akademiczki z Koszalina, które ustrzegły się w tym czasie prostych błędów. W końcu po bramce Karoliny Kalskiej w 42 minucie doprowadziły do remisu 14:14. To właśnie Kalska była bohaterką drugiej części połowy. W ciągu trzynastu minut rzuciła sześć bramek, prezentując w tym czasie stuprocentową skuteczność ze skrzydła. Po jej serii, Energa AZS na 12 minut przed końcem prowadziła 18:16. - Bardzo mnie cieszy, że mogę pomóc drużynie. Trener postanowił wystawić mnie w drugiej połowie meczu i cieszę się, że dziewczyny potrafiły to wykorzystać i z tego były bramki. Wyszłyśmy na prowadzenie i dociągnęłyśmy dwa punkty - skomentowała Kalska.
Końcówka spotkania była bardzo wyrównana. Tczewianki kilka razy zmniejszały stratę do jednej bramki, by chwilę później je tracić. W 60 minucie Aleksandra Kobyłecka rzuciła bramkę dla drużyny gości. Na 20 sekund przed końcem odpowiedziała Karolina Olszowa, ale do końca spotkania piłkę miała drużyna z Koszalina i wygrała 22:21. - Strasznie się cieszyłam z tej bramki, bo nie mogę zaliczyć tego meczu do udanych. Na szczęście ostatnia bramka zadecydowała o naszym zwycięstwie - powiedziała Kobyłecka. - Jesteśmy beniaminkiem i będziemy płacić frycowe. Mam nadzieję, że to ostatni raz. Walczyłyśmy do 60 minuty, ale przegrałyśmy. Czas na zwycięstwa - dodała Alicja Łukasik.
Aussie Sylex Sambor Tczew - Energa AZS Koszalin 21:22 (14:11)
Aussie Sylex Sambor: Kordunowska-Lupa – Pasternak 5, Olszowa 4, Strzałkowska 3, Bilenia 2, Łukasik 2, Tomczyk 2, Belter 2, Skonieczna 1, Nowicka, Krajewska.
Kary: 6 min. (Nowicka 2 min., Skonieczna 4 min.).
Karne: 2/3.
Energa AZS: Prudzienica, Wiercioch – Kalska 8, Załoga 5, Błaszczyk 3, Kobyłecka 2, Manoila 1, Garović 1, Muchocka 1, Chmiel 1 oraz Matuszczyk, Balle.
Kary: 10 min. (Kobyłecka 4 min., Błaszczyk 2 min., Matuszczyk 2 min., Muchocka 2 min.).
Karne: 6/7.
Sędziowie: Leszczyński, Piechota (Płock).
Widzów: 250.