Strata punktów w 17. serii spotkań skomplikowała nieco sytuację Olimpii, bo założenia na rundę rewanżową były takie, żeby przede wszystkim wygrywać z zespołami, które są niżej w tabeli. Jedna szansa została stracona, drugiej już zmarnować nie można. Jeśli marzy się o utrzymaniu, najsłabszy zespół ligi trzeba koniecznie pokonać. - Gramy u siebie, mamy ósmego zawodnika, czyli naszych kibiców i jesteśmy dobrze przygotowane taktycznie - mówi Kamila Szczecina. - Moim zdaniem nie możemy się "spinać", bo to nie przynosi nic dobrego. Powinnyśmy podejść do tej potyczki, jak do każdej innej, pamiętając o tym, żeby nie zlekceważyć rywala - dodaje.
Nie wiadomo jeszcze, czy 25-letnia obrotowa będzie w sobotę w pełni sił, bo na wtorkowym treningu zderzyła się z bramkarką Pauliną Kozieł i doznała złamania paliczka dalszego w kciuku oraz pęknięcia kości. Brzmi to dość poważnie, ale w czwartek jedna z kluczowych zawodniczek beniaminka PGNiG Superligi trenowała już z zespołem. - Przed treningiem ściągnęłam szynę, a nasza fizjoterapeutka zrobiła mi mocnego "tejpa". W sobotę na pewno znajdę się w składzie meczowym. Jeśli pojawię się na parkiecie, to nie wiadomo czy będę grać w obronie. Trenerzy obawiają się, że może to być zbyt duże ryzyko - mówi Szczecina. - Kamila ma charakter i wierzę w to, że w sobotę przynajmniej wspomoże nas w ataku - dodaje Zdzisław Wąs, tworzący wraz z Lucyną Zygmunt duet trenerski Olimpii-Beskidu.
Szkoleniowiec sądeckich szczypiornistek uważa, że kluczem do zwycięstwa będzie dobra postawa w defensywie i w bramce. - Jeśli zawodniczki grające na tych pozycjach zaprezentują się dobrze, to jestem spokojny o wynik. Ważne aby te dwie formacje współgrały ze sobą - zakończył Wąs.