Podnosimy swoje umiejętności - rozmowa z Wojciechem Jedziniakiem, skrzydłowym Gaz-System Pogoni Szczecin

Gaz-System Pogoń Szczecin w sobotnim spotkaniu nie pozostawiła złudzeń, kto jest lepszą drużyną. Z kwitkiem odprawiona została Polski-Cukier Pomezania Malbork. Była to zarazem już ósma wygrana na własnym terenie w tym sezonie. Po spotkaniu wywiadu portalowi SportoweFakty.pl udzielił skrzydłowy szczecinian Wojciech Jedziniak.

Krzysztof Kempski: Faworyt w meczu nie zawiódł. Pewne dwa punkty. Spodziewaliście się łatwej przeprawy z Pomezanią?

Wojciech Jedziniak: Myślę, że po ostatnim meczu w Lesznie chcieliśmy na pewno zmazać z siebie tą porażkę. Szukamy sposobu na to, by grać coraz lepiej, szczególnie, że mamy takie momenty, w których gramy i dobre zawody i słabe. To się nam nawet w jednym meczu zdarza.

Co wg pana było kluczem do zgarnięcia całej puli w tym meczu?

- Skuteczność w ataku miała tutaj decydujące znaczenie, bo w obronie gramy naprawdę całkiem przyzwoicie. To na pewno jeszcze dokładniej ocenią trenerzy. Skuteczność w ataku była tego dnia lepsza niż zwykle, dlatego m.in. taki wynik.

Po ostatniej, niespodziewanej porażce w Lesznie presja wyniku zdaje się być coraz większa. Wpływa to według pana na waszą grę?

- Ciężko mi to ocenić. Wydaje mi się, że ta presja była od początku sezonu, więc im bliżej końca, tym to powinno być dla nas bardziej naturalne. Chcemy robić jak najlepiej to, nad czym pracujemy i coś chcemy osiągnąć. Moim zdaniem idzie to na pewno w dobrym kierunku.

Tabela bardzo się wyrównała. Dość szybko udało się odzyskać fotel lidera, ale na kolejne straty punktów już sobie Gaz-System pozwolić nie może.

- Po pierwsze nie możemy patrzeć na to co się dzieje za naszymi plecami. My musimy wygrywać, my musimy działać, pracować, trenować jak najlepiej, żebyśmy właśnie nie musieli patrzeć do tyłu. Nie patrzeć na to jakie są wyniki i czy ktoś gra lepiej czy gorzej. My mamy robić to co do nas należy, czyli, mam nadzieję, wygrywać.

O godz 17. swój mecz grała Spójnia-Wybrzeże Gdańsk z nie tak dawnym liderem Sokołem Kościerzyna. Wynik 28:25 dla Spójni. To właśnie ona będzie najgroźniejszym rywalem w walce o awans?

- My już graliśmy z Gdańskiem. Można powiedzieć, że będzie to taka walka prowadzona na innych torach. Mam nadzieję, że my już będziemy wygrywać wszystkie mecze, które nam zostały i wejdziemy do baraży z pierwszego miejsca. W tym upatruję jakąś tam naszą szansę. Spójnia na pewno będzie walczyć, tym bardziej, że jest to zespół z możliwościami.

W jednej z wypowiedzi na łamach portalu SportoweFakty.pl trener Spójni-Wybrzeża Daniel Waszkiewicz powiedział, że celem nie jest przegonienie Vetrexu a ewentualnie Szczecina.

- Gdańsk nam udowodnił i tutaj w Szczecinie i na własnym terenie, że jest zespołem, który ma jakieś tam możliwości, że jest zespołem poukładanym i dobrze wykonują polecenia trenerów. Wygrywają mecze i to ich plasuje wysoko w tabeli jako beniaminka. Na pewno nie można ich skreślać.

W drużynie pojawiło się kilku nowych zawodników. Znacznie zwiększyła się rywalizacja o miejsce w kadrze meczowej.

- Każdy pracuje dla zespołu, ale podchodząc do treningu każdy pracuje też na swoje nazwisko. Każdy z nas podchodzi do tych treningów na 100 procent. To powoduje, że podnosimy swoje umiejętności, że nie stoimy w miejscu. Trenerzy wybierają szesnastkę meczową, która dla nich w tym tygodniu jest w najlepszej dyspozycji, aby wygrać dane spotkanie.

Jakby miał pan się pokusić o pewną ocenę nowych transferów w zespole to kto według pana zasłużyłby na największe uznanie?

- Ciężko to ocenić. Wydaje mi się, że w tym spotkaniu Nenad (Marković – dop. red.) zagrał fantastyczne zawody. Tydzień temu i dwa tygodnie temu z kolei super zagrał "Żenia" w bramce (Eugeniu Adreev – dop. red.). "Wasyl" (Veselin Chakmakov - dop. red.) też dobrze rozgrywa piłkę. Każdy robi to co do niego należy. Dogłębna ocena będzie należała jednak do trenerów. Moim zdaniem wszystkie trzy transfery jak najbardziej na plus i zwiększają nasze szanse do tego, żeby awansować do Superligi.

Następny rywal to SMS Gdańsk. Outsider którego nie można zlekceważyć.

- Cóż mogę powiedzieć, pamiętam te czasy w Gdańsku, gdyż sam byłem uczniem Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Podsumowanie może być krótkie. Wystarczy, że przypomnę wynik z poprzedniego sezonu z meczu w Gdańsku, wtedy przegraliśmy, więc to mówi też samo za siebie.

Źródło artykułu: