Oba zespoły do inauguracji sezonu przystąpiły w zestawieniach niemalże najmocniejszych. Wśród gospodarzy zabrakło jedynie wracającego powoli do zajęć z piłką Wojciecha Zydronia, a Ryszard Skutnik nie mógł skorzystać z usług Krzysztofa Lipki i Łukasza Szatko. Złośliwi przed meczem zwrócili uwagę także na to, że dopiero w przerwie na trybunach pojawił się ostatnio zakontraktowany przez Azoty Włodzimierz Karpiński, a cały mecz wśród kibiców spędził utalentowany Paweł Jarczewski.
Obie drużyny sobotnie starcie rozpoczęły bardzo nerwowo, na parkiecie mnożyły się błędy i proste straty. Z dobrej strony prezentowali się przede wszystkim gracze nowi: wśród przyjezdnych pewnie akcje z koła kończył Wiktor Jędrzejewski, a obronę trzymał doświadczony Rafał Gliński. Grę Azotów - do spółki z niezawodnymi Michałem Szybą i Dmytro Zinczukiem - ciągnął z kolei Piotr Masłowski udowadniając, że w tym sezonie będzie kluczowym zawodnikiem nadwiślańskiego zespołu.
W zespole Ryszarda Skutnika długimi momentami słabiutko funkcjonowało to, co przyniosło mielczanom sukcesy w sezonie poprzednim - goście rzadko wychodzili z szybkim atakiem, mieli spore problemy ze skutecznością, a w ciągu pierwszych dwudziestu minut przeprowadzili tylko jedną udaną kontrę. Pod koniec pierwszej części gry puławianie spuścili nieco z tonu, Macieja Stęczniewskiego pokonali Adam Babicz i Grzegorz Sobut, do przerwy prowadzenie zdołali jednak utrzymać.
W drugiej połowie goście wyszli wyżej, mieli jednak ogromne problemy z powstrzymaniem doskonale dysponowanego Zinczuka. W skuteczną pogoń Stal ruszyła dopiero w momencie, gdy dwóch puławian usiadło na ławce kar. Właśnie wtedy drużyna Skutnika zdołała objąć nikłe prowadzenie, zespół Marcina Kurowskiego jednak nie odpuścił i zacięta walka toczyła się do ostatnich sekund, a na parkiecie królowały chaos, emocje i Adam Wolański, który kilka razy efektownymi interwencjami powstrzymywał rzuty gospodarzy.
Dobrą zmianę w drużynie Kurowskiego dał Krzysztof Tylutki, ważnego gola na 19:19 rzucił Sebastian Płaczkowski. Dużą kontrybucję do końcowego wyniku wnieśli też sędziowie, którzy raz po raz wykluczali z gry kolejnych graczy Azotów, a w ostatniej minucie nie dostrzegli faulu na Michale Bałwasie. Stal na kilkanaście sekund przed końcową syreną objęła prowadzenie, finalne słowo należało jednak do wprowadzonego z ławki Pawła Grzelaka, którego rzut zapewnił gospodarzom jeden punkt.
Azoty Puławy - SPR Stal Mielec 23:23 (12:11)
Azoty: Stęczniewski - Kus (0/1), Szyba 3, Gowin, Bałwas 2, Afanasjev 2, Masłowski 4, Zinczuk 9 (3/4), Witkowski, Tylutki 1, Płaczkowski 1, Grzelak 1.
Stal: Wolański - Jędrzejewski 4, Sobut 4, Chodara 2, Janyst, Szpera 1, Babicz 6, Albin 2 (1/1), Gliński 2, Wilk 2, Basiak.
Sędziowali: A. Sołodko (Legionowo), R. Puszkarski (Warszawa).
Widzów: 700.
Przebieg meczu: 0:1, 1:1, 1:2, 2:2, 2:3, 3:3, 4:3, 5:3, 5:4, 5:5, 6:5, 6:6, 7:6, 8:6, 9:6, 9:7, 9:8, 9:9, 10:9, 11:9, 11:10, 12:10, 12:11, 13:11, 13:12, 14:12, 14:13, 15:13, 15:14, 15:15, 15:16, 16:16, 16:17, 16:18, 17:18, 18:18, 18:19, 19:19, 20:19, 21:19, 21:20, 22:20, 22:21, 22:22, 22:23, 23:23.