Kwadrans to za mało - relacja z meczu Azoty Puławy - Cimos Koper

Mecze Azotów Puławy od kilku tygodni przebieg mają bliźniaczy, a udaną pierwszą połowę zakrywa zazwyczaj fatalna końcówka spotkania. Kondycyjne braki dały o sobie znać także w rewanżowym meczu ćwierćfinału Challenge Cup. A Słoweńcy byli do wyeliminowania...

W tym artykule dowiesz się o:

Gospodarze, mimo prognoz wielce niepomyślnych, ostatecznie do starcia z Cimosem przystąpili w ustawieniu niemalże najmocniejszym, a od początku na parkiecie pojawił się narzekający w trakcie ostatniego tygodnia na kłopoty zdrowotne Michał Szyba. W rozgrzewce udział wziął także Mateusz Kus, on jednak na parkiecie się nie pojawił, a zacnie w ofensywie zastąpił go doświadczony Paweł Sieczka. W zespole przyjezdnych zabrakło kontuzjowanego Robiego Konecnika, a na ławce rezerwowych sobotnie spotkanie rozpoczął mający problemy z kolanem bramkarz reprezentacji Serbii Darko Stanić, którego między słupkami zmienił 27-letni Jure Vran.

- Jeśliby w pierwszym meczu sędziowie pozwolili na szybszą grę, wówczas nasza przewaga byłaby prawdopodobnie jeszcze większa - narzekał przed spotkaniem rewanżowym szkoleniowiec słoweńskiej "siódemki", Fredi Radojković. W sobotę swoich rzekomych atutów Słoweńcy zaprezentować nie byli w stanie, przez cały mecz bazowali na umiejętnościach indywidualnych i to w pełni wystarczyło, by powstrzymać ambitnych szczypiornistów z Puław. Podopieczni Bogdana Kowalczyka grali solidnie i cierpliwie, znakomicie w pierwszej połowie między słupkami spisywał się Piotr Wyszomirski, sił wystarczyło jednak tylko na kwadrans.

Już w drugiej minucie golkiper reprezentacji Polski obronił rzut karny wykonywany przez Milorada Krivokapicia, a gospodarze - za sprawą znakomicie dysponowanych Sieczki i Grzegorza Gowina - w pewnym momencie prowadzili już nawet 7:3. W grę puławian wkradać zaczęła się jednak nerwowość, na dobrej skuteczności grał w dodatku Vran. Dwie czyste sytuacje zmarnował Dmitrij Afanasjev, z koła nie trafił także zastępujący go Sebastian Płaczkowski. Na nic zdał się kolejny odbity rzut z siedmiu metrów - tym razem przez Macieja Stęczniewskiego - do przerwy było tylko 15:14.

Druga część gry była popisem golkiperów . Z fantastycznej strony pokazali się zarówno Vran, jak i Stęczniewski, temu pierwszemu dopisywało w dodatku nieziemskie szczęście, jak przy rzucie Artura Witkowskiego, gdy piłka zatańczyła na linii bramkowej, by ostatecznie jej nie przekroczyć. Puławianie na europejskim poziomie grali tylko w pierwszym kwadransie meczu, z upływem minut w grze było coraz więcej niedokładności, co przyjezdni wykorzystywali bezlitośnie. Po przerwie gros bramek rzucili po kontratakach, skutecznie dogrywali do koła. Na nic zdały się solowe zrywy Michała Szyby i Dymitro Zinczuka, spotkanie ostatecznie zakończyło się remisem.

Azoty Puławy - Cimos Koper 25:25 (15:14)

Azoty: Stęczniewski, Wyszomirski - Gowin 4, Sieczkowski 1, Płaczkowski 2, Zinczuk 5, Pomiankiewicz, Witkowski 1, Siemionov, Afanasjev, Szyba 4, Sieczka 6, Grzelak, Zydroń 2

Cimos: Vran, Stanić - Skoko 5, Doblesek 1, Mirkovic 1, Brumen 2, Elezovic 3, Bombac 3, Poklar, Krivokapić 4, Skube 3, Mlakar 3, Rapotec, Osmjić

Widzów: 700

Sędziowie: Rutkovskis, Uldis (Łotwa)

Przebieg meczu: 1:0, 1:1, 2:1, 2:2, 3:2, 3:3, 4:3, 5:3, 6:3, 7:3, 7:4, 8:4, 8:5, 8:6, 9:6, 9:7, 10:7, 10:8, 11:8, 11:9, 12:9, 13:9, 13:10, 13:11, 13:12, 14:12, 14:13, 14:14, 15:14, 15:15, 15:16, 15:17, 15:18, 16:18, 16:19, 17:19, 17:20, 18:20, 18:21, 19:21, 19:22, 20:22, 21:22, 21:23, 22:23, 22:24, 23:24, 23:25, 24:25, 25:25

Pierwszy mecz: 33:26 dla Cimosa

Awans: Cimos

Źródło artykułu: