Doliczone pięć minut.

Paris Saint-Germain wymienia podania między jedenastoma przeciwnikami skupionymi na 30 metrach od bramki Yvona Mvogo. Ostatnie szanse na rozerwanie tej defensywy jakimś kapitalnym, zwycięskim uderzeniem.

W ostatnich minutach najciekawsze było uderzenie głową Goncalo Ramosa, ale również ono nie skończyło się pierwszym golem. Zmieniają się piłkarze w jedenastkach, ale nie zmienia się bezbramkowy rezultat. Pozostało nam pięć minut podstawowego czasu i doliczone minuty.

Energicznie broni Lorient. Przyjezdni są naładowani i nie zamierzają powrócić z teoretycznie najtrudniejszego meczu wyjazdowego w sezonie bez jakiegokolwiek punktu.

W 76. minucie paryżanie przypomnieli o sobie w ofensywie, ale ponownie nie znaleźli sposobu na wpakowanie piłki do bramki Yvona Mvogo.

Przerwa w grze jest spowodowana urazem.

Carlos Soler miał ochotę na wpakowanie piłki pod poprzeczkę w bramce Lorient. Strzał zmiennika głową, jednak zabrakło mu dokładności. Yvon Mvogo nie musiał interweniować.

Kociołek po płaskim dograniu w pole karne Paris Saint-Germain. Wybronili się gospodarze, ale jeżeli będą tak igrać z ogniem, to w końcówce może faktycznie paść bramka, ale dla Lorient.

Achraf Hakimi poczyna sobie coraz bardziej nerwowo i po stracie piłki został sprowokowany przez przeciwnika do popełnienia kolejnego przewinienia. Futbolówka przyznana Paris Saint-Germain.

Zaczyna się robić nerwowo w Paryżu. Co prawda gospodarze słyną z umiejętności rozstrzygania meczów w ostatnich minutach, ale przez godzinę niewiele wskazuje na zdobycie zwycięskiego gola przez mistrza Francji.

Nerwowo po kolizji z udziałem Lucasa Hernandeza. Przyjezdni domagali się przyznania im rzutu karnego.

Lorient w wymianie podań na połowie przeciwnika. Przyjezdni przedstawiają się w Paryżu. Nie chcą już być tylko anonimowymi zawodnikami w białych strojach z pomarańczowymi elementami.

Vitinha nie przebił się ze swoim atakiem w pole karne przeciwnika. Futbolówka pozostała jednak w posiadaniu gospodarzy i Lorient musiało zmierzyć się z jeszcze jednym natarciem.

Lorient jakby odważniejsze po powrocie z szatni na boisko. Przyjezdni starają się o jeszcze większą niespodziankę niż w pierwszej połowie, a ich podstawowym założeniem w ofensywie jest uruchomienie ustawionego na desancie Bamby Dienga.

Niebawem wznowienie meczu po przerwie.

Przyjezdni bronią się dzielnie.

Bezbramkowo po 45 minutach.

Kup pakiet ELEVEN SPORTS i oglądaj w WP Pilot!

Wynik 0:0 nie zmienił się do ostatniego gwizdka sędziego w pierwszej połowie. Od czasu do czasu podnosiła się temperatura w polu karnym Lorient, jednak ofensywa faworyta nie była huraganowa. Goście skupili się na bronieniu i postraszyli Gianluigiego Donnarummę jednym ciekawym, ale niedokładnym strzałem.

Doliczona minuta.

Pozostało zaledwie pięć minut do zakończenia rywalizacji w pierwszej połowie spotkania. Paris Saint-Germain wykorzystuje do atakowania prawą stronę boiska, skąd precyzyjne dośrodkowanie próbuje wykonać konsekwentnie Achraf Hakimi.

Kolejna wymiana podań prezentowana przez zawodników Paris Saint-Germain, jednak nie wygląda to przekonująco.

Płaskie uderzenie Marco Asensio prosto w dobrze ustawionego bramkarza Yvona Mvogo.

Publiczność coraz częściej domaga się utemperowania zawodników pierwszym napomnieniem żółtym kartonikiem, jednak sędzia pozostaje głuchy i stawia na edukowanie piłkarzy.

Piłkarze weszli w kwadrans meczu poprzedzający przerwę. Dwa ataki indywidualne przeprowadził Lucas Hernandez. Pierwszy z nich został zatrzymany ostrym przewinieniem przez zawodnika Lorient, a na dokończenie drugiego zabrakło miejsca w boisku.

Drużyna z Paryża praktycznie nie oddaje piłki gościom i wymienia dziesiątki podań, ale przewaga w posiadaniu nie pozwala na zdobycie prowadzenia. W pewnym momencie gospodarze zaczęli decydować się na zbyt indywidualne rozwiązania, co okazało się jeszcze gorszym pomysłem na atakowanie.

Z kolei w piątek zagrał klub Marcina Bułki.

Pechowy doliczony czas dla Marcina Bułki

Piłka pod nogami Gianluigiego Donnarummy, a gospodarzom jakby skończyły się pomysły na przeprowadzenie skutecznego ataku. Do indywidualnego rajdu poderwał się Achraf Hakimi, ale za długo zwlekał z jego podsumowaniem i skończyło się na zmarnowaniu futbolówki.

We wcześniejszym, sobotnim meczu w Ligue 1 nie doszło do zaskoczenia, choć przez pewien czas pachniało nim. Olympique Marsylia zwyciężył 2:1 ze Stade de Reims, choć w 10. minucie stracił gola. Tym samym zespół z wybrzeża musiał zebrać się do odrabiania strat. Olympique doprowadził do remisu w niespełna kwadrans, a rozstrzygające trafienie Vitinhi było już w drugiej połowie. Reims nie przekuło zaliczki w ani jeden punkt do tabeli.

Ponownie szansa dla Paris Saint-Germain na zaskoczenie przeciwnika rozegraniem rzutu rożnego. Wszystko to trwało zdecydowanie za długo i gracze Lorient nie pozwolili nawet na przekucie dogodnego stałego fragmentu gry w oddanie uderzenia.

Kwadrans ze wskazaniem na zespół ze stolicy Francji. Piłka niemal wyłącznie w posiadaniu faworyta, ale wynikła z tego na razie tylko jedna sytuacja podbramkowa Goncalo Ramosa.

Piłka prawie nieustannie w posiadaniu zawodników z Paryża. Jedno z rozegrań zakończyło się jednak katastrofalnym podaniem, którego na prawej stronie boiska nie opanował Achraf Hakimi.

W drużynie z Paryża debiutuje między innymi Goncalo Ramos i właśnie młody napastnik, wypożyczony z Benfiki, miał pierwszą szansę na strzelenie gola gościom. Goncalo Ramos dostał podanie od Marco Asensio i uderzył technicznie z kilkunastu metrów. Jego próba pokonania Yvona Mvogo była nieskuteczna, ponieważ bramkarz Lorient zaprezentował robinsonadę blisko linii bramkowej.

Goncalo Ramos starał się opanować piłkę blisko bramki przeciwnika. Gęsto tam jednak od zawodników Lorient FC i nie jest to takie proste zadanie. Kolejna akcja także przeprowadzona z wykorzystaniem sprowadzonego niedawno Portugalczyka, ale nie pokonał on technicznym strzałem z kilkunastu metrów Yvona Mvogo.

Nie było to duże zaskoczenie, że Paris Saint-Germain rozpoczęło mecz od prowadzenia ataku pozycyjnego. Gospodarze wymieniali podania blisko pola karnego przeciwnika i starali się zrobić tam coś kreatywnego bez Neymara czy Kyliana Mbappe w podstawowym składzie.

Paris Saint-Germain w granatowych strojach z czerwono-białym akcentem. Pierwsza szansa na zdobycie prowadzenia dla stołecznego zespołu i Milan Skriniar miał ochotę na pokonanie bramkarza swoim uderzeniem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Piłka prześlizgnęła się obok bramki Yvona Mvogo.

Sędzia: Bastien Dechepy

Do walki o ligowe punkty przystąpi Paris Saint-Germain. Przed mistrzami Francji możliwość obronienia trofeum. Ponownie są faworytami do zdobycia tytułu. Swoją drogę na pierwszy stopień podium postarają się rozpocząć w meczu u siebie z Lorient. Już niebawem pierwszy gwizdek.