Relacja na żywo
Konferencja prasowa dobiegła końca.
- Do tej pory nie mieliśmy żadnego kontaktu z żadnym z tych zawodników. Kontakt był odcięty. Mówiono, że rano będzie kontakt - relacjonuje Mioduski
- Trener Kosta Runjaić również mówił, że było czuć niechęć. Zamykanie przed nim drzwi, przed treningiem, jakieś takie incydenty, niby nic wielkiego, ale było to czuć - twierdzi prezes Legii.
- Po wszystkim słyszeliśmy, że nie jesteśmy pierwsi, którzy doświadczyli takiej "gościnności" w Alkmaar. Ewidentnie tam jest problem - mówi Mioduski.
- Mówienie o krokach prawnych ze strony AZ jest po prostu śmieszne
- Z tego zrobiła się trochę międzynarodowa afera. Czy jest konieczne wsparcie rządu? Na pewno jest pomocne, ono pokazuje, że nie można nas traktować w taki sposób, nie można prowadzić dyskryminacji w stosunku do polskich instytucji czy obywateli. Wyraz tego przez organy rządowe jest na pewno pomocny i bardzo to doceniamy - mówi Mioduski
- Nie ma chyba organizacji czy instytucji, która nie zgłosiłaby się z chęcią pomocy - mówi Mioduski wymieniając poszczególne ministerstwa.
- Gdy chciałem się dostać do busika, którym zabrani zostali Josue i Pankov, chciałem z nimi jechać na komisariat, to stali tam tajniacy w maskach i policja z pałkami i brutalnie mnie stamtąd odepchnęli - dodaje Mioduski
- Ja tam byłem razem z drużyną, próbowałem jakoś tę sytuację zaadresować. Byłem ubrany w legijny garnitur. Zresztą mówiłem kim jestem, że jestem prezesem klubu i muszą traktować nas z szacunkiem. Jednak gdy to nie działało, stwierdziłem, że tego nie odpuszczę. Wyciągnąłem telefon i chciałem to nagrać. I wtedy to się stało. Wyrzucono mi ten telefon, musiałem za nim iść. Próbowano nie dopuścić, abym go odzyskał i zostałem brutalnie uderzony ileś tam razy - relacjonuje Mioduski.
- Na meczu był mój bliski przyjaciel, który jest Holendrem i często z nami jeździ i powiedział mi, że chyba nigdy się tak nie wstydził. To pokazuje, po której stronie jest prawda - mówi Mioduski
- Gdyby miejscowi zrobili trochę wywiadu, to wiedzieliby, że nie ma żadnego zagrożenia. Nasi kibice są zaprzyjaźnieni z ADO Den Hag, a Den Hag podobno ma przyjazne stosunki z AZ Alkmaar, więc nie było żadnych obaw, że nasi kibice mogą coś zrobić, nie wiem skąd się to wszystko wzięło - mówi Mioduski
- Nie myślimy o przełożeniu niedzielnego meczu z Rakowem
- Antypolskie nastawienie w mieście wzięło się bezpośrednio od pani burmistrz - podkreśla Mioduski
- Powiedzenie, że w jakiś sposób to my jesteśmy winni, gdzie ich zadaniem jest ochrona nas, to jest skandal sam w sobie - grzmi prezes Legii.
- Musimy przedstawić nasze racje. Ja wiem, że mamy może nie najlepszą reputację w związku z rzeczami z przeszłości. Jednak od dłuższego czasu pracujemy nad tym i to z sukcesami. Naprawdę robimy bardzo dobrą robotę, bardzo dużo się zmieniło i to jest cios dla nas, że ktoś podważa tę pracę. Na pewno będziemy robić wszystko, by pokazać prawdę - zapowiada Mioduski.
- Nie mogę powiedzieć, że my, w loży zarządu, czuliśmy się źle. Natomiast wychodząc poza lożę to czuć było negatywne nastawienie - relacjonuje Mioduski
- O całym incydencie UEFA dowiedziała się od naszych przedstawicieli, nie od gospodarzy - podkreślił Zasławski
- Wydaje mi się, że UEFA nie była świadoma co się działo później po meczu - mówi Mioduski
- Moim zdaniem to jest część fabrykacji tego. Oni wiedząc, że przesadzili, tworzą narrację o agresji z naszej strony - twierdzi prezes
- Powiedziano nam, że jeżeli nie wypuścimy Pankova, to będzie szturm na autobus. Tam była policja szturmowa, z pałkami, tarczami. Grozili, że zrobią rozróbę w autobusie - relacjonuje Mioduski
- Jeżeli ktoś powie, że to my zaatakowaliśmy ochronę, to nie wiem kiedy to się działo. Agresja była zdecydowanie z tamtej strony - podkreślił raz jeszcze Mioduski.
- Mamy dobrą opiekę na miejscu, został tam Konrad Paśniewski oraz nasz prawnik, a także wynajęliśmy bardzo dobrego holenderskiego prawnika. Mam nadzieję, że dziś nasi piłkarze wrócą do Polski - powiedział o sytuacji Josue i Pankova Mioduski.
- Być może oni sobie zdali sprawę, że przesadzili i dlatego wyciągnęli piłkarzy, osadzili ich w areszcie i tworzą swoją historię. Ale to jest historia nieprawdziwa - mówi prezes Legii
- Widziałem różne sytuacje. Ale nigdy nie widziałem, aby nasza drużyna i członkowie sztabu czy z zarządu byli atakowani przez ochronę i policję, to jest coś, co nie miało precedensu na skalę światową. I to jest coś, czego nie odpuścimy - podkreślił Mioduski
- Nastawienie rządu lokalnego w Alkmaar było fatalne. Były wypowiedzi publiczne o tym, że pani burmistrz nie życzy sobie Polaków w mieście
- Jak tak pomyślę, to chyba to nie był incydent, tylko było to coś, co narastało. Przyjechałem dopiero wczoraj popołudniu do Alkmaar, ale od razu otrzymałem raporty od ludzi od nas, że cały czas się coś dzieje, że są szykanowi - relacjonuje Mioduski
- Na meczu nie było ŻADNEJ agresji, ani na boisku, ani na trybunach - podkreślił prezes Legii
- Trudno coś powiedzieć. Widzieliście sami na filmie. Dzięki Bogu udało nam się parę tych rzeczy nagrać, bo tak to prawdopodobnie to co by dziś było w przekazach brzmiałoby zupełnie inaczej - rozpoczął Dariusz Mioduski
W tym momencie zostają zaprezentowane nagrania z zajść pod stadionem w Alkmaar. Widać na nich m.in. atak na osobę prezesa Dariusza Mioduskiego
- Nie mamy słów, aby opisać agresję, jaka nas spotkała - podkreślił Zasławski
- Ze strony służb ochrony pojawiły się zachowania agresywne, naruszenie nietykalności cielesnej zawodników, członków klubu, które zostały eskalowane przez służby porządkowe - powiedział Zasławski
- Po meczu chcieliśmy jak najszybciej udać się do autokaru, spełniliśmy wszystkie nasze obowiązki. W pewnym momencie, ok. godziny po zakończeniu meczu, kiedy parking i stadion był już pusty, uniemożliwiono nam przemieszczanie się, zamykając jedne z drzwi. Cześć zawodników była już w autokarze, drużyna została rozdzielona na dwie grupy - tłumaczy rzecznik Legii, Bartosz Zasławski
Dariusz Mioduski właśnie zajął swoje miejsce, czekamy na pierwsze wypowiedzi
Wciąż czekamy, aż na miejscu pojawi się Dariusz Mioduski
Według najnowszych doniesień, Josue i Pankov jeszcze dziś mają wrócić do Polski
- Rozmawiałem z Darkiem o tym. Mówił, że ktoś go "z liścia trzasnął" - wyjawił Zbigniew Boniek.
Jedno z nagrań jasno pokazuje, jak Dariusz Mioduski jest popychany przez jednego z porządkowych.
- Już przed meczem było nastawienie "anty-Legia". Popełniono błąd, nie wypuszczając drużyny ze stadionu. Pod obiektem nie działo się nic złego. Dla mnie to absurd - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jan De Zeeuw junior.
Na 14:00 zaplanowano specjalną konferencję prasową, na której Dariusz Mioduski wypowie się na temat zajść w Holandii. Przypomnijmy, po meczu z AZ Alkmaar doszło do przepychanek pomiędzy miejscową ochroną a piłkarzami i sztabem Legii Warszawa. W efekcie zajść zatrzymani przez lokalną policję zostali Radovan Pankov oraz Josue.