- Niestety, ale wszystko na to wskazuje. Ich postawa podczas meczu ze Słowenią, a także przed nim, jest tego najlepszym dowodem - powiedział de Zeeuw, a zapytany o to, czy zawodnicy byli na imprezie odpowiedział: Nikogo nie złapaliśmy za rękę, ale słyszeliśmy sporo.
- W hotelu Piramida w Tychach, gdzie zawodnicy spędzali noc po meczu, nie byłem, bo już przygotowywałem wszystko na Słowenii. Wiem jednak, że piłkarze poprosili Beenhakkera o możliwość wyjścia na dyskotekę, Leo odmówił. Tłumaczył im mniej więcej tak: A co powiecie po latach swoim dzieciom i wnukom? Że nie pojechaliście na mundial do Afryki, bo musieliście iść do dyskoteki? Zrozumcie, walczycie o życie. Niestety, nie do wszystkich to dotarło - powiedział Holender w rozmowie z Dziennikiem.
Nie tylko jednak imprezy mogły mieć wpływ na słabą postawę biało-czerwonych. Zdaniem Jana de Zeeuw zawinili także działacze PZPN. - Według moich informacji, działacze po meczu z Irlandią Płn. w Chorzowie przekazali zawodnikom, że Beenhakkera już nie ma. Morale zespołu siadło, zresztą tak na mój gust to wielu graczom zwyczajnie już się nie chciało. Tak naprawdę z kadry nie mają dużych pieniędzy, a to dla wielu jest najważniejsze. Pierwszy sygnał, że piłkarzom się zwyczajnie nie chce, odebraliśmy już przed zgrupowaniem w RPA w czerwcu - wyjaśnił Holender.