W środę Spartak Moskwa pokonał SSC Napoli 2:1 w piątej kolejce Ligi Europy. Ten wynik sprawił, że w grupie C zrobił się wielki ścisk. Przed dużą szansą stanęła Legia Warszawa, która w czwartek może nawet powrócić na pierwsze miejsce.
Mistrz Polski jednak musi wygrać na wyjeździe z Leicester City. Problem w tym, że drużyna Marka Gołębiewskiego jest w poważnym kryzysie. Nie licząc Pucharu Polski, ostatni raz wygrała 30 września... właśnie z Anglikami.
Czego można się spodziewać po legionistach w rewanżu z "Lisami"? Jon Flanagan, który w przeszłości grał w Liverpoolu i reprezentacji Anglii, nie spodziewa się ofensywnego futbolu w wykonaniu drużyny z Warszawy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany
- Leicester musi to wygrać, a Legię powinien zadowolić remis, dlatego nie sądzę, aby Polacy chcieli się odkryć. Doskonale pamiętam mecz w Warszawie. Tam Legia zagrała bardzo dobrze w defensywie. Nieźle spisywał się polski bramkarz - mówi 28-letni obrońca w "Super Expressie".
Flanagan, który dziś gra w norweskim drugoligowcu HB Koge, spodziewa się, że w czwartek na korzyść Legii będzie grać czas.
- Jeżeli Leicester szybko strzeli gola, to powinien sobie poradzić. W przeciwnym wypadku każda kolejna minuta będzie pozytywnie napędzała Legię - analizuje Anglik.
Mecz Leicester City - Legia Warszawa już w czwartek 25 listopada o godzinie 21. Transmisja na żywo wyłącznie w platformie Viaplay.
Były król strzelców Ekstraklasy uderza w Legię. "Ludzie Mioduskiego nie znają się na piłce" >>
Dobre wieści dla fanów Legii. Jest decyzja ws. Artura Boruca >>