Drużyna Sousy pod koniec budowy. Lewandowski znowu strzela

PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Drużyna Paulo Sousy zapewniła sobie miejsce w barażach o awans do mistrzostw świata w 2022 roku. Cieszy, że Robert Lewandowski odzyskał u Portugalczyka skuteczność.

Meczem z reprezentacją Andory drużyna Paulo Sousy zapewniła sobie awans do barażów mistrzostw świata 2022. Plan został więc zrealizowany. Na wiele więcej liczyć nie można, bo jednak pierwsze miejsce w grupie było zarezerwowane dla Anglików. Sam mecz z Andorą niewiele nam mówi, zwłaszcza po tym jak zawodnik gospodarzy dostał rekordowo szybką czerwoną kartkę. Poza tym drużyna Sousy miała w roku 2021 różne momenty, zarówno bardzo słabe, jak i naprawdę dobre.

Zacznijmy od tych drugich. W spotkaniach z Hiszpanią (1:1) i Anglią (1:2, 1:1) znowu udawało się nam nawiązać rywalizację z europejskimi potentatami. Wcześniej udawało się to za Adama Nawałki, ale w czasach Jerzego Brzęczka nie mieliśmy z mocnymi ekipami nic do powiedzenia. Nawet jeśli te wyniki nie były dramatycznie słabe, to na boisku – poza połówką meczu z Włochami - nie istnieliśmy. Z Hiszpanią i Anglią (dwukrotnie) Polacy zagrali naprawdę dobrą piłkę, potrafili odrabiać straty, byli równorzędnym rywalem dla największych. I to w meczach o stawkę.

Poza tym drużyna grała w kratkę, szukała swojej tożsamości. W bezpośrednich meczach decydujących o awansie do baraży, z Albanią, graliśmy różnie. W Warszawie wygraliśmy wysoko, 4:1, choć nie byliśmy drużyną lepszą. W meczu rewanżowym wygraliśmy zaledwie 1:0, a jednak zagraliśmy spotkanie perfekcyjne, zwłaszcza w defensywie. Ma więc ta drużyna wiele różnych oblicz, trudno jednoznacznie ją ocenić. Wciąż nie mieliśmy zbyt często do czynienia z europejskimi średniakami, gdy trzeba więcej prowadzić grę, pokazać coś ekstra. Albania postawiła nam trudne warunki, ale to raczej zespół z europejskiej trzeciej ligi. Dlatego na weryfikację tej drużyny musimy poczekać do barażów i - jeśli uda się awansować - do mundialu. Dopiero wtedy mamy szansę na realne mecze o stawkę z zespołami mocnymi, ale niekoniecznie topowymi.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski ostro o polskim systemie szkolenia. "Nie mogę powiedzieć, że widać światełko w tunelu"

Bardzo cieszy, że błysk odzyskał Robert Lewandowski. Nasz najlepszy napastnik zaufał Sousie i znowu jest w świetnej formie strzeleckiej. Jego dorobek za kadencji Portugalczyka to 11 meczów, 11 bramek, 4 asysty. Dobry. Nawet jeśli 4 mecze zagraliśmy z Andorą i San Marino.

U Brzęczka było: 18 meczów, 8 bramek, 6 asyst. I zbyt wiele meczów z "czystym kontem" z przeciętnymi zespołami. Wcześniej u Nawałki: 40 meczów, 37 bramek, 9 asyst. Widać, że nasz najlepszy napastnik – zresztą nie tylko nasz – odzyskał skuteczność i bierze na siebie ciężar gry. Tak było w meczach z Hiszpanią, Szwecją, Albanią czy Anglią. W tych meczach, bardzo trudnych, Lewandowski wszedł na najwyższy poziom.

Sousa z Andorą wystawił bardzo ofensywny skład, więc mecz nie był odpowiedzią na pytanie, jak będziemy grali. Tę poznaliśmy już wcześniej. Ustabilizowała się linia defensywna. Szybko Sousa zrozumiał, że nie ma tej kadry bez Kamila Glika. Jeszcze nie. Natomiast z Janem Bednarkiem i dość niespodziewanie Pawłem Dawidowiczem, stworzyli świetne trio.

W ofensywie Sousa postawił na szybkie wahadła, a więc na odzyskiwanie piłki i jej szybki transfer do przodu. Tu oczywiście jest pewien problem, bo dobrzy wahadłowi muszą być mocni w defensywie, a Tymoteusz Puchacz i Kamil Jóźwiak niekoniecznie spełniają ten warunek. Choć akurat w meczu z Anglią Jóźwiak zagrał w obronie koncertowo. Poza tym Puchacz i Jóźwiak w ofensywie mają też dość ograniczony zasób zwodów, choć cechuje ich przebojowość i odwaga. Pozyskanie Matty Casha pokazuje jednak, że dla Sousy gra wahadłami jest kluczowa. Na pewno zawodnik Aston Villi zwiększy rywalizację na tej pozycji. Już w meczu z Andorą widać było, że Jóźwiak walczy o miejsce, strzelił bramkę, zaliczył asystę, dobrze grał. Ale Cash kilkoma zagraniami pokazał, że będzie bardzo mocno naciskał.

Portugalczyk szybko wyleczył się z gry na posiadanie, dominowanie, oblężenie, trzymanie piłki. Dostosował się do naszych dość ograniczonych możliwości. Oczywiście mamy w środku zawodników takich jak Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich, Piotr Zieliński czy Jakub Moder, ale to wciąż za mało, żeby mieć przewagę w środku pola z najlepszymi drużynami Europy .

Skoro już jesteśmy przy tej formacji, w środku coraz większą rolę odgrywał Jakub Moder. Sousa dość zdecydowanie na niego postawił i to okazało się dobrą decyzją. Pomocnik Brighton&Hove Albion pcha naszą grę do przodu, myśli ofensywnie, stara się zdobywać teren. Jego cechy są dla naszej drużyny bezcenne. Momentami dawny blask bił od Krychowiaka. Zieliński też miewał momenty, ale oczekiwałbym od niego znacznie więcej decydujących piłek, tworzenia okazji kolegom. Klich był przyzwoity, również może dać więcej.

Wspomniany Moder był w kadrze już wcześniej, ale Sousa bardziej mu zaufał. Podobnie jak Kacprowi Kozłowskiemu, którego wprowadził do kadry. Dał szansę gry nowym napastnikom (Buksa, Świderski) i dziś ma w formacji ataku ogromny wybór. Zresztą Sousa dał szansę aż 12 nowym zawodnikom, widać, że szukał i znacznie zwiększył sobie wachlarz możliwości.

Można powiedzieć, że te poszukiwania Sousy raczej się zakończyły, wiele w tej drużynie się nie zmieni. Czy znalazł? Na to odpowiedź poznamy w marcu, w meczach barażowych.

ZOBACZ mecz Andora - Polska minuta po minucie

ZOBACZ Inne teksty autora

Źródło artykułu: