Diagnoza jak wyrok. "Możemy tylko poprawić komfort życia"

Facebook / Na zdjęciu: Daniel Szpila z żoną Katarzyną
Facebook / Na zdjęciu: Daniel Szpila z żoną Katarzyną

- Taka diagnoza może wbić w fotel każdego i tak rzeczywiście było - mówi nam żona polskiego sędziego Daniela Szpili, który zapadł na nieuleczalną chorobę LSA, czyli stwardnienie zanikowe boczne. W tym trudnym czasie mogą jednak liczyć na pomoc.

W tym artykule dowiesz się o:

Od zawsze był okazem zdrowia. Aktywność fizyczna? Podstawa. Nie tylko z racji wykonywania zawodu sędziego piłkarskiego czy pracy w Opolskim Związku Piłki Nożnej. Daniel Szpila, mający za sobą blisko 850 spotkań, w tym ponad 200 na szczeblu centralnym, kilka miesięcy temu usłyszał diagnozę, która zmieniła życie jego i jego rodziny.

SLA (lub ALS), czyli stwardnienie zanikowe boczne. Choroba, która powoduje stopniowy zanik mięśni oraz utratę sprawności ruchowej, zabrała z tego świata już wielu ludzi sportu, m.in. byłego reprezentanta Polski i piłkarza klubów Bundesligi Krzysztofa Nowaka. Teraz musi się z nią mierzyć Daniel Szpila i jego najbliżsi.

- Pierwszy objaw pojawił się w sierpniu ubiegłego roku na egzaminach sędziowskich, podczas testu biegowego. Mimo bardzo dobrego przygotowania Daniel nie był w stanie go ukończyć i czuł, że nie ma to żadnego związku z przygotowaniem kondycyjnym. Zawsze bardzo o to dbał, więc było to bardzo podejrzane - opowiada nam jego żona, Katarzyna.

- Wkrótce pojawił się niedowład stopy. Mąż bardzo szybko zgłosił się do lekarza, bo zależało mu na jak najszybszym powrocie do sportu - tłumaczy. Do odpowiednich specjalistów trafili po kilku miesiącach.

- W kwietniu trafiliśmy do specjalistycznej kliniki w Krakowie. Dopiero tam przeprowadzono szczegółowe badania, po których pojawiła się diagnoza wskazująca na SLA.

To był szok. Małżeństwo potrzebowało kilku miesięcy na przyswojenie tej informacji.

- Taka diagnoza może wbić w fotel każdego i tak rzeczywiście było - opowiada Katarzyna. - Przez pierwszych kilka miesięcy nikt o niczym nie wiedział. Dopiero w sierpniu zdecydowaliśmy się to ujawnić. Mamy z mężem małe dzieci i nie chcieliśmy, żeby dowiedziały się o tym z zewnątrz, chcieliśmy najpierw wszystko to sobie poukładać - tłumaczy.

Kilka dni temu Opolski Związek Piłki Nożnej zorganizował zrzutkę pieniędzy na leczenie swojego kolegi oraz pomoc rodzinie w przystosowaniu domu do normalnego funkcjonowania. W bardzo krótkim czasie zebrano blisko 88 tysięcy złotych (stan na 9.11).

O pomoc w mediach społecznościowych prosili m.in. znani polscy sędziowie, jak Tomasz Listkiewicz czy Szymon Marciniak.

- Zupełnie nie spodziewaliśmy się takiego odzewu. Myślałam, że będzie to lokalna akcja, przerodziła się jednak w coś znacznie większego. Jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc, w tym środowisku sędziowskiemu. To świadczy, jak bardzo tam Daniela cenią - zwraca się do wszystkich żona polskiego sędziego.

Choroba wymaga bowiem nie tylko kosztownego leczenia. - Ta kwota pozwoli zabezpieczyć się na czekające wydatki - wyposażenie domu, wózek z napędem, schodołaz, ponieważ mieszkamy w bloku na drugim piętrze, w którym nie ma windy. Potrzebny będzie też stały opiekun.

W takiej sytuacji każda pomoc jest na wagę złota. Mimo upływu lat i kolejnych przełomów w medycynie, na ten moment stwardnienie zanikowe boczne nie doczekało się leku. I niestety, stan osób dotkniętych SLA pogarsza się z każdym dniem.

- Jest to choroba nieuleczalna, która postępuje liniowo, czyli z każdym dniem obumierają kolejne komórki. Nie jest tak jak choćby przy stwardnieniu rozsianym, gdy są nawroty czy reemisje. Rozważamy wprawdzie leczenie komórkami macierzystymi, jednak jest to w tym momencie bardzo eksperymentalne i nie dające żadnych gwarancji na poprawę - słyszymy od pani Katarzyny.

Jej cel jest jeden. - Jedyne co możemy zrobić, to starać się poprawić Danielowi komfort życia na tyle, na ile możemy - podsumowuje. - Musimy ukraść jak najwięcej "doliczonego czasu gry", jak mówi mój mąż.

JEŚLI CHCESZ WSPOMÓC DANIELA SZPILĘ I JEGO RODZINĘ, MOŻESZ WPŁACAĆ PIENIĄDZE W TYM MIEJSCU

Źródło artykułu: