2,5-letni syn krzyczał: "Tato nie wychodź z domu". Reprezentant Polski o walce z koronawirusem

Getty Images / Gabriele Maltinti / Na zdjęciu: Bartosz Bereszyński
Getty Images / Gabriele Maltinti / Na zdjęciu: Bartosz Bereszyński

Bartosz Bereszyński z partnerką Mają Mocydlarz i ich synkiem Leonem spędzili siedem tygodni na przymusowej kwarantannie w domu. Okazuje się, że również 2,5-latek zdołał zaadaptować się do ciężkiej sytuacji.

Spośród włoskich klubów Serie A najwięcej potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem odnotowano w Sampdorii Genua. Jednym z pierwszych, który dowiedział się o chorobie był reprezentant Polski - Bartosz Bereszyński. Później pozytywny test miała jego życiowa partnerka - Maja Mocydlarz, dlatego para, wraz z 2,5-letnim Leonem, musiała zastosować przymusową kwarantannę.

Bereszyński wyjawił, że do testów skłoniły go stosunkowo lekkie objawy. - Początkowo były to bóle głowy, lekki suchy kaszel i maksymalnie 37,5 stopni gorączki (...) Kilka dni później Maja zaczęła mieć objawy, chociaż nie miała stanu podgorączkowego ani kaszlu, a jedynie łamanie w kościach i ogólne rozbicie typowe dla początków przeziębienia oraz ten sam mocny ból głowy. Wiedzieliśmy już, że mój wynik na obecność koronawirusa był pozytywny - tak początki choroby w rozmowie z serwisem "baby by Ann" opisał Bereszyński.

Para przeszła chorobę łagodnie. Ich synek, ze względu na młody wiek, nie miał przeprowadzonego testu, ale rodzice nie zauważyli w tym czasie żadnych niepokojących objawów. Siedem tygodni bez spacerów wydaje się ciężkim przeżyciem dla 2,5-latka, który jednak przyzwyczaił się do kwarantanny. - Mamy na szczęście spory taras zaaranżowany w dużej mierze pod Leosia i to nas uratowało - dodała Mocydlarz.

ZOBACZ WIDEO: Polski trener mówi o powrotach piłkarzy, którzy przeszli COVID-19. "Bez maksymalnych obciążeń nawet przez 6 tygodni"

Okazuje się, że mimo młodego wieku, Leon szybko zrozumiał też powagę sytuacji. - Wciąż pytał, dlaczego nie może na przykład wyjść na rowerek, bo chciałaby pojeździć lub dlaczego nie może wyjść do ogrodu. W momencie, gdy zaczęliśmy mu to tłumaczyć, to i on dość poważnie zaczął podchodzić do tego tematu. Nawet gdy wychodziłem odebrać zakupy biegł za mną i krzyczał "Tato nie wychodź, bo jest koronawirus", więc naprawdę on też dobrze zaadoptował się do sytuacji - dodał reprezentant Polski.

Ich 7-tygodniowa kwarantanna zakończyła się 23 kwietnia, gdy zarówno piłkarz, jak i jego partnerka uzyskali negatywne wyniki testów. Niedawno Bereszyński miał też przeprowadzone dokładne badania całego ciała, które nie wykazały żadnych zmian po przebytym koronawirusie (więcej TUTAJ).

Czytaj teżReprezentanci Polski ojcami. Robert Lewandowski może wymieniać z nimi doświadczenia

Komentarze (1)
avatar
Nie dla wirusowego zamordyzmu
17.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz