Kilka dni temu poruszaliśmy temat koronawirusa na stadionach piłkarskich w rozmowie z Marcinem Samselem, specjalistą do spraw bezpieczeństwa, który mówił: "Piłka nożna może przyczynić się do przenoszenia koronawirusa. Przyjeżdżają kibice z innego miasta, ludzie przemieszczają się środkami komunikacji miejskiej. Piłka nożna to raj dla wirusa. A proszę pomyśleć, co będzie się działo podczas EURO 2020? Turniej rozgrywany w 12 krajach, regularne przeloty, mieszanie się ludzi. Jest też mecz w Rzymie, grają Włosi, włoscy kibice będą się przemieszać… Myślę, że w UEFA mają poważny problem."
Okazuje się, że faktycznie UEFA zajmuje się problemem. - UEFA traktuje sytuację związaną z rozprzestrzenianiem się koronawirusa bardzo poważnie - zapewniono nas w biurze rzecznika europejskiej federacji.
- Bardzo dokładnie monitorujemy sytuację i jesteśmy w stałym kontakcie ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO), ale też organizacjami krajowymi, pilnującymi rozprzestrzeniającego się wirusa COVID-19 - mówi nam pracownik biura prasowego.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Euro 2020 ma się rozpocząć w Rzymie 12 czerwca meczem reprezentacji gospodarzy z Turcją. W sumie w Rzymie mają się odbyć trzy mecze grupowe (wszystkie Włochów) oraz jeden ćwierćfinał. Tymczasem właśnie Włochy są europejskim ogniskiem wirusa. Według danych z poniedziałku we Włoszech zmarły 34 osoby, zaś zarażonych jest prawie 1700. Co na to UEFA? Kilka dni temu wiceprezes federacji Michele Uva przyznał, że rezygnacja z kilku lokalizacji jest brana pod uwagę.
- EURO 2020 rozpocznie się zgodnie z planem 12 czerwca w Rzymie. Na te chwilę nie widzimy potrzeby zmieniania planu spotkań. Na pewno sprawa jest pod stałą kontrolą - zapewniono nas w biurze prasowym UEFA.