- Aby grać w tej drużynie, dałbym sobie odciąć palec - mówił o drużynie prowadzonej przez Johana Cruyffa. To FC Barcelona, jak sam twierdzi, otworzyła mu oczy. To wtedy na nowo spojrzał na futbol, gdy podczas meczu z ekipą Koemana i Romario przez 90 minut musiał biegać za piłką, bo nie mógł jej dotknąć.
Słynny Dream Team był i pozostał wzorem dla Quique Setiena, który w wieku 61 lat otrzymał życiową szansę (więcej TUTAJ). W poniedziałek Barcelona zatrudniła trenera, który ma odzyskać entuzjazm i dać piłkarzom radość z gry, którą trudno było dostrzec za kadencji Ernesto Valverde.
Czy dokona tego człowiek, który jeszcze kilka lat temu był w Hiszpanii trenerem bez dorobku? Trener, który jak sam przyznaje, nie oglądał meczów reprezentacji Francji na mistrzostwach świata w Rosji, bo według niego Trójkolorowi grali zbyt defensywnie?
Quique Setien ma za sobą niezłą piłkarską karierę - w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii rozegrał 374 mecze, przez trzy lata był podstawowym piłkarzem Atletico Madryt, z którym w 1985 roku zdobył Superpuchar Hiszpanii, grał też w reprezentacji Hiszpanii i znalazł się w jej kadrze na mistrzostwa świata w 1986 roku.
Jako trener zaistniał jednak dopiero pięć lat temu. W październiku 2015 roku beniaminek La Liga, UD Las Palmas postanowiło odkurzyć Setiena i zatrudnić go w roli trenera pierwszej drużyny, w miejsce Paco Herrery. I był to znakomity ruch - na Wyspach Kanaryjskich po raz pierwszy mogliśmy się przekonać, że uwielbienie Setiena dla pięknej gry nie jest jedynie teorią.
Hiszpan przejął drużynę w strefie spadkowej, a sezon zakończył na 11. miejscu w tabeli. Las Palmas było rewelacją i drużyną, która grała niezwykle efektownie. Setien stawiał na fantazję i grę krótkimi podaniami. Styl był dla niego nawet ważniejszy od zdobytych punktów.
- Gdy grasz słabo i przegrasz, to nie zyskujesz nic. Gdy przegrywasz po ładnej grze, masz podstawy do dalszego rozwoju - przekonywał szkoleniowiec Kanarków, których wysoki lot trwał także w kolejnym sezonie. Karnawał trwał, a najlepszym podsumowaniem gry drużyny pod wodzą Setiena w tamtym okresie był gol strzelony przez Kevina Prince'a-Boatenga.
Wkrótce wyszło jednak na jaw, że piłkarze bawią się nie tylko na boisku, ale także poza nim. W drugiej połowie sezonu Setien nie mógł zapanować nad imprezowym zespołem, który bez problemu utrzymał się w lidze (14. miejsce), jednak trener zrezygnował z pracy po zakończeniu sezonu.
Praca Setiena na Wyspach Kanaryjskich została jednak doceniona. Kluby dostrzegły w nim kogoś, kto jest nie tylko gwarantem punktów, ale też wizjonerem, który preferowanym stylem gry ściągnie kibiców na trybuny. Dlatego też na jego biurku pojawiło się wiele ofert, a Setien wybrał tę z Realu Betis.
I spragnieni pięknej gry fani z Benito Villamarin szybko pokochali nowego trenera. Betis zaczął grać efektownie i efektywnie. Setien potrafił także wychować nowych liderów, takich jak Fabian Ruiz (dziś SSC Napoli) Loren Moron, Giovani Lo Celso (Tottenham) czy Junior Firpo (dziś... FC Barcelona). Z kolei Marc Bartra mówił w wywiadach, że dzięki treningom z Setienem przypomniał sobie zajęcia z Pepem Guardiolą na Camp Nou.
Szalony weekend Barcelony. Czytaj więcej--->>>
Grający odważnie i bezkompromisowo Betis potrafił wygrywać na Santiago Bernabeu z Realem, czy w derbach miasta z Sevillą, co oczywiście było dla kibiców niczym gwiazdka z nieba. Ostatecznie zielono-biali wyprzedzili nawet lokalnego rywala w tabeli na koniec sezonu - Betis zakończył rozgrywki na szóstym miejscu, dzięki czemu awansował do Ligi Europy.
W kolejnym sezonie powtórzyła się jednak historia z Las Palmas. Po udanej jesieni, podczas której Betis wygrał swoją grupę w LE czy pokonał po pasjonującym meczu Barcelonę na Camp Nou (4:3), w rundzie rewanżowej metody Setiena jakby przestały działać.
Hiszpan nie miał innego pomysłu na grę, a ten jedyny wydawał się być na wyczerpaniu. W 2019 roku Betis przegrał w lidze aż 11 spotkań, odpadł też z europejskich pucharów po gładkiej porażce ze Stade Rennais. Entuzjazm fanów opadł, podobnie jak samego szkoleniowca, który w maju ogłosił odejście z klubu.
Jakiego więc trenera zatrudniła FC Barcelona? Na pewno wiernego filozofii Johana Cruyffa, którą potem kontynuował Josep Guardiola. Piłkarze mają przede wszystkim czuć radość z gry, drużyna ma budować akcje dzięki rozgrywaniu piłki, nawet ryzykując jej stratę, nie ma miejsca na chaos. A największym grzechem jest oddanie futbolówki rywalom.
- Piłkarz rozwija się tylko wtedy, gdy ma piłkę przy nodze. Bieganie za nią niczego nie uczy. Gdy zawodnik ma piłkę przy nodze i jest szczęśliwy, daje drużynie zdecydowanie więcej - przedstawiał swoją filozofię Setien.
Wydaje się, że 61-latek idealnie pasuje na okres "po Valverde", który zdobył wprawdzie z Barcą dwa tytuły mistrza Hiszpanii i zostawił na pozycji lidera tabeli. Jednak kibice, a przede wszystkim chyba sami piłkarze, byli już zmęczeni zachowawczą taktyką, która zabrała im radość z gry.
Zaskakująco często Barca traciła też panowanie nad meczem, piłkarze nie potrafili pokazać swoich umiejętności, co widać było nie tylko w pamiętnych spotkaniach z Romą i Liverpoolem w Lidze Mistrzów, ale także w starciach ze Slavią Praga czy Levante. To musiało być frustrujące, skoro przy zachowawczej taktyce nie jesteś w stanie odeprzeć ataków mistrza Czech.
Zawodnicy powinni być zadowoleni z przybycia na Camp Nou właśnie Setiena, zwłaszcza Sergio Busquets i Leo Messi. Ten pierwszy jest wielkim fanem tego trenera i w 2018 roku podarował mu koszulkę z podpisem: "Dla Quique, podziwiam i doceniam twój sposób postrzegania futbolu. Ściskam!".
Z kolei Argentyńczyk może być pewny, że nie dostanie od nowego trenera żadnych ograniczeń. - Gdy Messi zakończy karierę, będę płakał po nim do końca życia - powiedział Setien w ubiegłym roku. Szkoleniowiec nie ukrywa, że napastnik Barcelony jest dla niego najlepszym piłkarzem w historii futbolu i wielbi jego umiejętności.
Setien otrzymał pracę marzeń, choć musi sobie zdawać sprawę, że nie był i nie jest celem numer jeden klubu na stanowisko trenera. Barca czeka na Xaviego Hernandeza, który może pojawić się w stolicy Katalonii już za kilka miesięcy.
ZOBACZ WIDEO: Michał Pol o zachowaniu Fede Valverde. "Nie ma się co obrażać. To jest futbol. Na tym to polega"