Mateusz Skwierawski: To może być ponury czwartek dla polskich klubów (komentarz)

Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu: Carlitos
Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu: Carlitos

Wygrane Legii, Piasta i Lechii jednego dnia w europejskich pucharach można nazwać wydarzeniem lata w polskim futbolu. Ale nie cieszmy się za szybko, to może być ponury czwartek, odpadnięcie wszystkich tych klubów jest bardzo prawdopodobne.

Wydaje się, że jest dobrze, ale to wszystko nieźle prezentuje się na razie tylko na papierze. Kto oglądał ostatnie pucharowe spotkania polskich drużyn ten wie, że w rewanżach wszystko może się wydarzyć, a zwłaszcza coś złego.

Legia wymęczyła wygraną 1:0 z Kuopion, ale gdyby Sandro Kulenović nie wybił piłki z linii bramkowej, mogło być różnie. Piast grał fajną piłkę, strzelił Ridze FC trzy gole, ale przy okazji dwa sobie i skończyło się wynikiem 3:2. Lechia grała najatrakcyjniej ze wszystkich polskich drużyn, była zdecydowana, nakręcona, postawiła na atak i wyglądało to naprawdę dobrze. Szkoda tylko, że zaliczka, z jaką piłkarze Piotra Stokowca ruszyli do Danii jest skromna, bo można było wygrać wyżej niż 2:1. A Broendby na swoim boisku jest mocne.

Każdy z rywali ma po swojej stronie atuty. Kuopion agresywny i fizyczny styl gry oraz sztuczną murawę. Na tym legioniści już raz się w tym sezonie potknęli, rundę wcześniej z wicemistrzem Gibraltaru. Z College Europa było 0:0, a piłkarze Legii zrzucali winę na boisko.

ZOBACZ WIDEO: "Podsumowanie tygodnia". Piast Gliwice, Legia Warszawa i Lechia Gdańsk - kto zagra w Lidze Europy? (Cały odcinek)

W Finlandii nie musi być wcale lepiej niż na Gibraltarze. Rywale mieli bardzo mało atutów w Warszawie, a Legia i tak się z nimi męczyła. Mimo że w klubie łapią się już wszystkiego - trener Aleksandar Vuković oszczędza najlepszych piłkarzy w meczach ligowych, a prezes Dariusz Mioduski ustala najwyższe dotąd premie za awans do grupy Ligi Europy (3,5 miliona złotych do podziału na drużynę), to i tak forma drużyny jest sporą niewiadomą.

Jeszcze trudniej będzie miała Lechia. Broendby gra na swoim boisku ofensywnie, w trzech meczach tego sezonu ich piłkarze strzelili 10 goli, mają nieporównywalnie większe doświadczenie w europejskich pucharach i właśnie tym mogą drużynę z Gdańska pokonać. Pytanie, jak zawodnicy Lechii podejdą do tego spotkania: czy nie przestraszą się rywala jak w meczu u siebie, czy jednak dadzą zepchnąć się do obrony. Duńczycy grają na arenie międzynarodowej co roku, Lechia pierwszy raz od 36 lat.

Liga Europy. Broendby - Lechia. Franciszek Smuda: Prezes walił w drzwi, piłkarze leżeli

Najłatwiejsze zadanie ma w teorii mistrz Polski. Piast na własne życzenie męczy się z Rigą FC w Gliwicach, ale piłkarsko przerastał rywala. Gdyby nie błędy indywidualne, mógł rozstrzygnąć dwumecz już u siebie, a tak Łotysze mogą mieć nadzieję. Zwłaszcza, że Piast będzie poważnie osłabiony. Kluczowy zawodnik Joel Valencia odszedł do angielskiego drugoligowca Brentford FC, a to on w trudnych momentach dawał drużynie jakość i jednym zagraniem potrafił odwrócić losy spotkania.

Tydzień temu stała się niezwykła rzecz: trzy polskie drużyny wygrały swoje mecze na arenie międzynarodowej i to jednego dnia. Oby nie był to tylko początek końca naszych klubów w tegorocznych pucharach.

Transfery. Bereszyński: Nie wiem, czy zostanę w Sampdorii Genua

Źródło artykułu: