Jedyną pozytywną rzeczą po "incydencie" z Kepą Arrizabalagą jest wpłata tygodniówki Hiszpana na rzecz fundacji Chelsea. I nie mówimy tutaj o 1 procencie przekazywanym z naszych pitów, gdzie średnio jest to kilkadziesiąt złotych, ale o kwocie rzędu 195 tys. funtów. Tyle Hiszpan (podobno) zarabia na Stamford Bridge. Fundacja na pewno się ucieszy z takiego przelewu.
Ale wyrwa na Stamford Bridge jest ogromna i Chelsea ma olbrzymi problem. Chyba jedynym, który pochwalił Kepę jest Jose Mourinho. Słowa Portugalczyka należy jednak brać przez palce, ponieważ Mourinho powinien wydać poradnik, jak "stracić" szatnię.
Kepa przeprosił zarówno Maurizio Sarriego, jak i kolegów z drużyny. Jednak słowo "przepraszam" nijak się ma do tragikomedii, którą zaserwował 24-letni młokos. Rykoszetem dostał również Cesar Azpilicueta. Zarzucono mu, że jako kapitan Chelsea nie potrafił przekonać Kepę do opuszczenia boiska. I nie mówimy tutaj o "nieporozumieniu", bo obaj są Hiszpanami.
Zobacz także: Kepa-gate. Sytuacja absurdalna, ale zgodna z przepisami gry w piłkę nożną
ZOBACZ WIDEO Karne zdecydowały o zwycięstwie Manchesteru City! Skandaliczne zachowanie bramkarza Chelsea! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Media uważają, że w "starej Chelsea" John Terry, Frank Lampard czy Didier Drogba kazaliby po prostu Kepie "wyp..ć" na ławkę. To podobno miał powiedzieć David Luiz, gdy zakrywał usta. Później tłumaczył, że mówił Kepie, że ma okazać szacunek Sarriemu. Kepa i tak wiedział swoje. Boiska nie opuścił.
W poniedziałek piłkarze spotkali się na treningu. Szczególnie zły był (zdaniem mediów) Wilfredo Caballero, który to miał zastąpić Kepę. Argentyńczyk jest specjalistą od rzutów karnych i miał być tajną bronią Sarriego. Najwyraźniej ktoś zapomniał wtajemniczyć w ten plan samego Kepę.
Gazety donoszą, że szatnia jest podzielona. Jest wielu wściekłych piłkarzy na zachowanie Kepy. Cytują słowa Sarriego, który próbuje gasić pożar, twierdząc, że to zwykłe "nieporozumienie". Ale media publikują zdjęcia, gdy na treningu stoi obok Caballero, a nie Kepy. Włoch uważa, że ewentualne jego zwolnienie nie będzie miała wpływu sytuacja z Kepą. Czyżby?
Kibice Chelsea gremialnie ogłosili, że nie chcą już Kepy w drużynie. Tylko to wydaje się nierealne. The Blues zapłacili latem 2018 roku za niego astronomiczną kwotę 80 mln euro (kupili go z Athletic Bilbao) i podpisali 7-letni kontrakt. Nie ma najmniejszych szans, żeby znaleźli kupca, który byłby gotów wyłożyć nawet 50 mln euro, bo Kepa wielkim bramkarzem póki co nie jest, a jego wartość jeszcze spadła po wydarzeniach na Wembley.
Niedzielny finał Chelsea przegrała z Manchesterem City po rzutach karnych.
Zobacz także: Kepa Arrizabalaga ukarany przez Chelsea FC po kuriozalnej sytuacji w finale Pucharu Ligi Angielskiej