- Tempo rozgrywania piłki nie było za mocne. Przeciwko tak dobrze zorganizowanemu zespołowi ciężko znaleźć miejsce między formacjami. Atletico nie zostawiało nam miejsca do stwarzania sytuacji bramkowych. Całemu zespołowi mecz nie wyszedł, ale za dwa tygodnie będzie odwrotnie - mówił po meczu w rozmowie z Polsatem Sport Wojciech Szczęsny.
Juventus Turyn zaprezentował się słabo i Atletico Madryt zasłużenie wygrało 2:0. Hiszpanie znakomicie grali w defensywie, ale nie skupiali się tylko na niej. W ofensywie grali z polotem i często stwarzali sytuacje bramkowe.
Czytaj również: Atletico - Juventus. Wymowny gest Ronaldo w kierunku dziennikarzy
Polski bramkarz po spotkaniu nie był w dobrym nastroju. - Jak po każdym przegranym meczu. Nie zagraliśmy dobrego spotkania. Straciliśmy dwie bramki po stałych fragmentach gry i pozostał duży niesmak. Mamy jeszcze drugi mecz, w którym można wszystko odwrócić - dodał optymistycznie.
ZOBACZ WIDEO W reprezentacji nie będzie na stałe numeru 1. "Przed każdą serią spotkań wybierzemy bramkarza"
Szczęsny ze swojej postawy może być zadowolony. Gdyby nie kilka dobrych interwencji losy dwumeczu mogłyby zostać rozstrzygnięte już w Madrycie. Polak otrzymał najwyższe noty spośród wszystkich graczy Juventusu, a media zachwycają się szczególnie jego interwencją z 53. minuty, gdy jakimś cudem odbił piłkę po strzale Antoine Griezmanna i ta trafiła w poprzeczkę. - Byłem chyba trochę za wysoko ustawiony i próbował mnie przelobować, ale na szczęście bozia dała trochę wzrostu i udało się obronić - ocenił swoją paradę bramkarz.
Szczęsny odniósł się również do sytuacji, gdy sędzia nie uznał gola Alvaro Moraty, który faulował Chelliniego. - Nie było wątpliwości. Gorgi miał piłkę na głowie, więc trudno, żeby udawał. Myślę, że sędzia dał sobie trochę czasu wiedząc, że ma VAR. Za dużej kontrowersji tam nie było - zakończył.