To chyba najbardziej błyskawiczna i nieoczekiwana kariera ostatnich lat. Transfer Krzysztofa Piątka do AC Milan to fantastyczny krok dla polskiego piłkarza. Duży klub ze sporą presją, a jednocześnie nie taką, by dwa nieudane mecze powodowały usadzenie na ławce, jakby to miało miejsce w klubie ze ścisłej światowej czołówki.
Komentując sprawę transferu Piątka, trzeba oczywiście pamiętać, że AC Milan nie jest tym samym klubem co kiedyś. Przez pięć kolejnych sezonów lądował poza najlepszą piątką Serie A, kiedyś pierwszą, a obecnie trzecią lub czwartą ligą Europy. Ale wciąż jest to klub mityczny. 18 tytułów mistrza Włoch, 7 triumfów w Pucharze i Lidze Mistrzów to magia. Zwłaszcza dla starszego pokolenia, które wychowywało się pod koniec lat 80., gdy w barwach klubu z San Siro grał magiczny holenderski trójkąt: Frank Rijkaard - Ruud Gullit - Marco van Basten.
Sportowo Milan nie jest dziś klubem z europejskiego topu, w rankingu klubów europejskich jest nawet niżej niż… Legia Warszawa. Oczywiście to tylko ranking, bo faktyczną wartość sportową klubów trudno porównywać. Jeszcze kilka lat temu Milan był jednym z najpotężniejszych klubów piłkarskich - zajmował 6. miejsce na liście najbardziej wartościowych klubów piłkarskich. Dziś wciąż utrzymuje się w pierwszej dwudziestce. Milan to historia, legenda. W historii polskiej piłki nie mieliśmy wielu piłkarzy w klubach z takiej półki.
ZOBACZ WIDEO Magiczny gol Milika! Co za bomba! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Poza tym jest to medialny top, co zresztą widać oglądając okładki włoskich dzienników sportowych. Polak porównuje się do papieża, nazywa ministrem od strzelania goli. Włoska literatura sportowa kocha wymyślne porównania, ale też widać, że transfer Piątka jest najważniejszą historią ostatnich dni. Milan to Milan. A i sam Piątek pobił kilka rekordów. Jest najdroższym polskim piłkarzem, pobił też, po 10 latach, rekord transferowy Genoi należący do samego Diego Milito.
Zaskakująca jest może dość niska pensja piłkarza, biorąc pod uwagę kwotę transferu. 2 miliony euro rocznie przy tak dużym transferze to nie są wielkie pieniądze. Choć trzeba pamiętać, że piłkarz dopiero co zarabiał w złotówkach w Cracovii. Dla mnie osobiście rozwój tego zawodnika jest niemalże szokujący. Jeszcze 7-8 miesięcy temu byłem gotów zakładać się, że większą karierę zrobi Jarosław Niezgoda z Legii, który pod koniec sezonu 2017-18 był, moim zdaniem, lepszym zawodnikiem. Zresztą tych lepszych piłkarzy było w ostatnich latach wielu. Ale to Piątek jest tam, gdzie jest. I, gdy dziś rozmawiałem z byłym reprezentantem Polski znającym dobrze obu piłkarzy, Piątka i wspomnianego Niezgodę, mówi ciekawą rzecz: "Wiele osób tak twierdziło, ponieważ nie znali wystarczająco dobrze obu piłkarzy. Mając dwóch zawodników o podobnej skali talentu trzeba patrzeć na głowę. Niezgoda nigdy nie lubił się spocić, Piątek to tytan pracy". Oczywiście uczciwość nakazuje wspomnieć o poważnej kontuzji, która zahamowała karierę tego pierwszego, jednak mało prawdopodobne, by w najbliższym czasie miał szansę na taaaaaki skok.
Jesień była w wykonaniu Piątka niezwykła. 13 goli w Serie A, wyścig o koronę m.in. z samym Cristiano Ronaldo to jedna z piękniejszych piłkarskich historii ostatnich lat. Nikt chyba takiej kariery nie przewidział, może poza Michałem Probierzem, trenerem Cracovii, który przepowiadał rok temu, że za tego piłkarza trzeba będzie płacić kilkadziesiąt milionów euro. Dla większości znanych mi specjalistów sytuacja jest kompletnym zaskoczeniem, podobno dla samego zawodnika również. Nawet w głosowaniu na najlepszego napastnika Ekstraklasy zawodnik zdecydowanie przegrał z Carlitosem, Igorem Angulo czy wspomnianym Niezgodą.
Zresztą trudno, by było inaczej. W ciągu pół roku zawodnik wykonał krok absolutnie niezwykły. Od wyróżniającego się napastnika Ekstraklasy do topowego snajpera Serie A. To, co jest u niego istotne, to niezła regularność. Piątek strzelał w 11 z 19 spotkań w lidze, miał właściwie jedną dłuższą przerwę w strzelaniu, która przypadła na serie meczów z czołówką. Z jednej strony szkoda, że nie potrafił strzelać zbyt wielu topowym drużynom - tylko 4 gole zdobył z drużynami z pierwszej połowy tabeli z poprzedniego sezonu. Z drugiej - trudno czasem wymagać od piłkarza, by grając w słabej drużynie, strzelał potentatom. Będzie miał ku temu więcej okazji w Milanie.
Ciekawe, co będzie dalej. Milan na tę pozycję ma wychowanka Patricka Cutrone. To 21-latek, który do klubu przyszedł mając zaledwie 9 lat, przeszedł tu całą ścieżkę, więc miejscowi kibice mają do niego spory sentyment. Teraz strzela mniej niż w poprzednim sezonie, ale wciąż to zawodnik, którego obecność będzie dodatkową presją dla Polaka. A może klub zagra na dwóch napastników?
Na pewno dla samego Piątka sukcesem będzie strzelenie kilku bramek wiosną. Pierwszy test naszego napastnika już w "polskim hicie Serie A", czyli sobotnim spotkaniu z Napoli, przeciwko Piotrowi Zielińskiemu i przede wszystkim Arkadiuszowi Milikowi, któremu odebrał polski rekord transferowy i z którym walczy o tytuł najlepszego polskiego snajpera Serie A.
To też ciekawe z punktu widzenia reprezentacji Polski. Obaj zawodnicy mają ochotę grać u boku Roberta Lewandowskiego, a wątpliwe, by selekcjoner zdołał pomieścić na boisku wszystkich trzech.
W tej chwili wyżej postawiłbym Milika, ale nauczony własnym doświadczeniem nie postawiłbym nawet grosza na to, że sytuacja nie zmieni się w ciągu kilku miesięcy.