Niepotrzebne chusteczki po Ronaldo. Real Madryt imponuje formą

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Rob Foldy / Na zdjęciu: Gareth Bale (z lewej) i Karim Benzema (z prawej)
Getty Images / Rob Foldy / Na zdjęciu: Gareth Bale (z lewej) i Karim Benzema (z prawej)
zdjęcie autora artykułu

- Chcemy wygrać wszystkie możliwe trofea - deklaruje Gareth Bale, który razem z Karimem Benzemą zaczyna swoje rządy w Realu Madryt. Królewscy nie wspominają już Cristiano Ronaldo.

- Nie panikujemy, wierzymy w swoje umiejętności. Musimy skupić się na dobrym przygotowaniu do kolejnego meczu, na podniesieniu głowy i zebraniu energii z myślą o tym, że rozpoczynają się dla nas najważniejsze rozgrywki, czyli La Liga - mówił po porażce w Superpucharze Europy z Atletico (2:4) trener Julen Lopetegui. Miał rację.

Real Madryt imponująco rozpoczął nowy sezon Primera Division. Dwa mecze, sześć bramek i pozycja lidera. Królewscy grają z wielkim rozmachem i mimo problemów w defensywie, jak walec miażdżą kolejnych rywali.

Chusteczki niepotrzebne

W Madrycie przestają płakać po Cristiano Ronaldo. Sprawy w swoje ręce wzięli Karim Benzema oraz Gareth Bale. Obaj strzelili już łącznie pięć goli, tymczasem silnik CR7 jeszcze nie wszedł na żadne obroty. Portugalczyk czeka na pierwszego gola w oficjalnym meczu dla Juventusu.

Wspomniany Ronaldo zapewniał Realowi około 50 bramek w sezonie. Wielki kapitał. Teraz swoje skrzydła rozwija Bale, który wcześniej schowany był przy wielkim ego Portugalczyka. Teraz mówi pewny siebie. - Jestem gotów, by pomagać zespołowi. Tworzymy zespół, dobrze współpracujemy ze sobą. Chcemy wygrać wszystkie możliwe trofea - zadeklarował.

Jeszcze przed sezonem poprawę zapowiadał Karim Benzema, który rok wcześniej marnował nawet 100-procentowe sytuacje. Jego licznik w La Ligi zatrzymał się na (5!) golach, a teraz ma już ich 3.

- Nie chodzi tylko o strzelanie goli - zastrzega Benzema. - Wiem, że one są ważne dla napastników, ale dla mnie najważniejsze są zwycięstwa. W tym sezonie nie ma już Cristiano, który strzeliłby 50 bramek, ale jesteśmy zespołem i na przykład ja spróbuję zdobyć wiele bramek, by pomóc ekipie - dodaje Francuz.

Florentino miał rację

Prezydent Realu Madryt jako jedyny wierzył w swoją kadrę. Wszyscy domagali się wzmocnień w ataku, nowej galaktycznej gwiazdy, tymczasem Florentino Perez ściągał kolejne talenty na Santiago Bernabeu.

Perez ignorował prośby Lopeteguiego, który po porażce z Atletico Madryt przyznał, że potrzebuje napastnika. - Nie będziemy płacili horrendalnych pieniędzy za nowych piłkarzy. Mamy mocną kadrę - tłumaczył Florentino.

Oczywiście w Realu cały czas trzymają rękę na pulsie. Jeszcze w tym oknie transferowym Królewskich może wzmocnić Kylian Mbappe Lottin. Los Blancos czekają na werdykt UEFA, która bada nieprawidłowości w Paris Saint-Germain w sprawie Finansowego Fair Play (więcej przeczytasz TUTAJ). W stolicy Hiszpanii nie zapomniano o Neymarze, który ma być nową gwiazdą na Santiano Bernabeu. Temat transferu Brazylijczyka powróci za 12 miesięcy, a Perez ma przygotowane na niego nawet 300 mln euro.

Jedenastu Cristiano Ronaldo

Na liderów nowego rozdania Realu Madryt wyrastają Gareth Bale i Karim Benzema, jednak w rolę Cristiano wcielić się ma cała drużyna. Kluczową rolę mają odgrywać między innymi Isco czy Marco Asensio, którzy chwalą współpracę z nowym trenerem.

- Uważam, że w tym sezonie kluczem jest gra jako drużyna. Myślę, że jeśli będziemy mieć tą świadomość i mentalność zespołową, to mamy wielkich zawodników, by zajść bardzo daleko i rozegrać wielką ligę - analizuje Casemiro, który jako pierwszy mówił, że brakuje im Cristiano. Teraz zmienił zdanie. Królewscy wyglądają na rozpędzony pociąg TGV, który nie ma zamiaru się zatrzymać. Już po dwóch kolejkach fani uwierzyli, iż ich drużyna gotowa jest na wielkie rzeczy.

Mecze Primera Division na żywo można oglądać również w Internecie i na urządzeniach mobilnych. Cały sezon dostępny na kanałach Eleven Sports na platformie WP Pilot. ZOBACZ WIDEO Ronaldo powinien zdobyć gola, ale zaliczył przypadkową asystę. Bezbłędny Szczęsny [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: