Arka Gdynia na wiosnę zdobyła w lidze tylko trzy punkty i nie pomogła nawet zmiana na stanowisku szkoleniowca: kilka tygodni temu Czesława Michniewicza zastąpił Marek Chojnacki. Żółto-niebiescy w ostatniej kolejce ulegli 1:2 Ruchowi Chorzów, a wcześniej przegrywali z takimi drużynami jak: Polonia Bytom, Jagiellonia Białystok, Wisła Kraków, ŁKS Łódź, Legia Warszawa i w końcu Lechia Gdańsk. W piątek kibice zgromadzeni przy ul. Olimpijskiej mieli być świadkami pierwszego zwycięstwa w rundzie rewanżowej, ale skończyło się na kolejnej porażce i wulgarnych okrzykach fanów. Piłkarze po końcowym gwizdku stali na środku boiska, a publiczność dała upust emocjom. Nie dostało się tylko Grzegorzowi Nicińskiemu i Dariuszowi Ulatowskiemu. Dwaj doświadczeni gracze walczą na placu gry do końca i gdyby taką ambicję miała cała "jedenastka" Arki, pewnie dziś klub znad morza nie byłby na ostatniej pozycji w tabeli.
- Zabrakło zimnej krwi. Mieliśmy sytuacje, ale nie było bramek. Waliliśmy głową w mur, a Ruch wybijał nas z uderzenia - tłumaczył trener Chojnacki, ale gdy zaczął mówić, że wciąż możliwe jest utrzymanie, przerwali mu kibice obecni na konferencji prasowej. - Marek, przestań, przecież nie mamy już żadnych szans - mówili.
Tak na prawdę teraz w Gdyni mogą liczyć na jakiś niesamowity cud. Arka gra teraz mecze z PGE GKS Bełchatów i Odrą Wodzisław. Najprościej byłoby w tych ostatnich potyczkach zdobyć komplet punktów i dopiero wtedy liczyć na potknięcie rywali. Górnik Zabrze i Cracovia Kraków grają ze sobą w tej kolejce i najkorzystniejszym dla Gdynian rezultatem byłby remis. Czy jednak sami zawodnicy wierzą w pozostanie w ekstraklasie? Po piątkowej konfrontacji można odnieść wrażenie, że chcą, by ten sezon już się skończył. - Przegraliśmy najważniejszy mecz, nie mamy punktów, nie mamy nic. Kibice mają prawo wyrażać swoją opinię. Nie są zadowoleni z mojej postawy, więc po sezonie odejdę. Krzyczą "spierd....", no to spierd... - komentował wygwizdany na własnym stadionie Maciej Scherfchen.
Los rywala zza miedzy może podzielić Lechia Gdańsk, choć akurat ten wariant nie jest jeszcze tak pewny. Lechiści zajmują 13. pozycję w tabeli, ale mają tylko trzy oczka przewagi nad ostatnią Arką. W dwóch ostatnich meczach muszą zdobyć jakieś punkty, jeśli chcą pozostać na ekstraklasowej arenie. Będzie jednak bardzo ciężko, bo za tydzień do Gdańska przyjeżdża aktualny mistrz Polski i lider - Wisła Kraków. W ostatniej kolejce podopieczni Tomasza Kafarskiego podają na trudny teren do Gliwic, a przecież Poza Trójmiastem Lechia nie wygrała więc w tym sezonie żadnego meczu!