El. LE: debiut Ivana Djurdjevicia, Lech Poznań zaczyna odbudowę wizerunku

WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Lech Poznań
WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Lech Poznań

Puste trybuny, ogromne oczekiwania i już na starcie zerowy margines błędu - w takich okolicznościach przyjdzie Ivanowi Djurdjeviciowi oficjalnie debiutować na ławce Lecha Poznań.

- Zaczynamy odbudowę wizerunku - zapowiada nowy trener, który jak mało kto przy Bułgarskiej cieszy się obecnie wsparciem kibiców, tyle że ta miłość może szybko ulecieć, bo w pucharach okazji do naprawienia wpadek nie będzie. Poznaniacy zaczynają sezon od I rundy eliminacyjnej Ligi Europy i starcia z ormiańskim Gandzasarem Kapan.

Brak awansu byłby kompromitacją

- Nigdy nie wybierałem sobie rozgrywek, w których chciałbym zaczynać sezon. Na takie rzeczy nie mamy wpływu. Trzeba ja akceptować i pracować tak, by być przygotowanym na każdą okoliczność - mówi Ivan Djurdjević.

Rywal? Egzotyczny. Biorąc pod uwagę "wyczyny" naszych klubów w pucharach z ostatnich lat, zakładanie, że Kolejorza czeka spacerek byłoby buńczuczne, wiele jednak mówią realia ormiańskiego futbolu. Gandzasar zajął w tamtejszej ekstraklasie 3. miejsce (zdobył też krajowy puchar), a cała rywalizacja obejmuje tylko sześć klubów. Każdy z każdym gra aż sześciokrotnie, bo tylko w taki sposób da się uzbierać 30 kolejek.

W nowym sezonie stawka został powiększona do ośmiu ekip i to już raczej maksimum, bo na drugim poziomie z jedenastu drużyn aż osiem stanowi rezerwy klubów ekstraklasowych.

Festiwal goli na początek?

W początkowych rundach pucharów polskie kluby często muszą się zmagać z defensywnie nastawionymi rywalami. W starciu Lecha z Gandzasarem może być nieco inaczej, bo w okresie przygotowawczym Ormianie stracili aż 12 bramek. Z pięciu spotkań nie wygrali ani jednego i generalnie nie zachwycali formą.

- Nigdy nie wiadomo jak zagrają w meczu o stawkę - podkreśla Djurdjević. - Inaczej gra się w lidze, inaczej w sparingach, a jeszcze inaczej w pucharach. Jeśli wyjdą na nas odważnie, będziemy na to przygotowani. Gdyby chcieli się bronić, to też musimy być gotowi.

Serbski szkoleniowiec doskonale wie, jak ogromne są oczekiwania w Poznaniu. Czy czuje presję podobną do tej, gdy debiutował w Lechu jako piłkarz? - To trochę inne emocje. Wtedy po prostu wchodziłem na boisko i grałem, teraz mam na głowie wiele innych rzeczy.

Dla Lecha obowiązek, dla rywala atrakcja

- Mamy szacunek do rywala, ale znamy swoją wartość i chcemy ją pokazać od 1. minuty. Gandzasar nie jest przeciwnikiem z wielkiej ligi, jednak nie ma nic do stracenia. To będzie dla niego fajna przygoda - zagrać z Lechem, na takim stadionie. Dla nas jednak awans jest obowiązkiem, chcemy zacząć odbudowę wizerunku - zapowiada Djurdjević.

Trener Kolejorza dobrze wyczuwa nastroje, a potwierdzają to słowa pomocnika rywala, Wbeymara Angulo. - Wszyscy nie możemy się doczekać tego meczu ze względu na jakość przeciwnika. Krótko mówiąc, aż chce się grać! - stwierdził Kolumbijczyk.

Chciałoby się grać pewnie jeszcze bardziej, gdyby na trybunach pojawili się kibice. Spotkanie odbędzie się jednak bez udziału publiczności. To minus zwłaszcza dla gospodarzy. - Znam to uczucie, bo rozgrywałem takie mecze wcześniej. Fajniej by było, gdybyśmy mieli wsparcie, ale sytuacja jest jaka jest i musimy ją zaakceptować - przyznał Darko Jevtić.

Mecz I rundy eliminacyjnej Ligi Europy Lech Poznań - Gandzasar Kapan odbędzie się w czwartek o godz. 20.45.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Belgowie nie marzyli o finale? "Grali zachowawczo. Nie wiem, co chcieli uzyskać"

Komentarze (0)